Jest w Krakowie nawiedzony dom...
Wokalista krakowskiego zespołu Chupacabras - „Pazur” - opowiada o jego nowej płycie - „DOM”. Są tu piosenki o dziecku z ogonem, zamurowanej zakonnicy czy kanibalu z osiedla Oficerskiego.
Skąd pomysł na płytę o mrocznych legendach miejskich związanych z Krakowem?
Kiedy postanowiliśmy nagrać kolejny album, gitarzyści zaczęli przynosić nowe numery i szlifowaliśmy je na próbach. Przy piątym koledzy zaczęli się denerwować: „Stary, tu ciągle tylko jakieś mruczando jest, a kiedy będą teksty?” Tymczasem ja byłem w kropce. Znowu powinienem spisać swoje przemyślenia? Ale kogo interesują pięćdziesięcioletniego gościa? Tak się jednak złożyło, że akurat przeczytałem artykuł w „Gazecie Krakowskiej” o historii sprzed II wojny światowej, kiedy to w Krakowie gruchnęła plotka, że w szpitalu przy Kopernika młoda Żydówka urodziła... diabła. Postanowiłem o tym napisać piosenkę. A potem wpadłem na myśl, że takich opowieści powinno być w Krakowie więcej.
Gdzie ich szukałeś?
Zacząłem od internetu. Tam zostałem nakierowany na inne źródła. Dzięki temu trafiłem na numer „Dziennika Polskiego” z 1946 roku, w którym opisano przypadek „Ludojada” z osiedla Oficerskiego, który będąc kanibalem, siał postrach wśród okolicznych mieszkańców. Początkowo interesowały mnie fakty historyczne - ale potem zacząłem analizować plotki i legendy, jakie wokół nich w toku lat narosły. Bo w przypadku „Ludojada” prawdą jest, że zabił dwie osoby - a potem legenda powiększyła tę liczbę do trzydziestu. Podobnie ze wspomnianym diabłem. Naprawdę urodziło się dziecko z przedłużoną kością ogonową - a salowa puściła w miasto plotkę, że z ogonem, potem ludzie dodali kopyta i rogi, no i zrobiła się zadyma.
W internecie można obejrzeć film z egzekucji komendanta obozu w Płaszowie
Jesteś z wykształcenia socjologiem: jakie są mechanizmy powstawania takich miejskich legend?
Przyczyn jest kilka. Często dzieje się to ze zwykłej zazdrości albo ze strachu. Bo takie plotki dotyczą najczęściej osób wyłamujących się z reguł i norm rządzących daną społecznością. Ludzkie gadanie ma sprowadzić taką osobę na właściwą drogę lub ukarać ją za przenoszenie obcych wzorów. Podobne historie powstają również wtedy, kiedy jakaś społeczność dowiaduje się o pewnym wydarzeniu - a potem władze nagle wprowadzają embargo na informacje o nim. W miejsce faktów ludzie tworzą wówczas własne opowieści.
Te mroczne historie były ukrywane przed mieszkańcami Krakowa?
Tu przykładem może być opowieść o zakonnicy Barbarze Ubryk, która spędziła w XVIII wieku 20 lat zamknięta w celi klasztoru Karmelitanek, bo prawdopodobnie była nimfomanką. W końcu ktoś złożył donos - i sprawa wyszła na jaw. Przełożoną jednak nie ukarano - bo wyjaśniła, że zamknięcie w klasztorze było wtedy tym samym co zamknięcie w szpitalu dla obłąkanych. Ludzie zaczęli więc sobie dopowiadać, że zakonnicę uniewinniono, bo miała rzekomo romans z kimś znanym, bodajże Moniuszką.
Dzisiaj też powstają takie opowieści w Krakowie?
W naszych czasach te miejskie legendy przeniosły się w dużym stopniu z ulic do internetu. Przykładem może być historia o domu nawiedzonym w Krakowie, o której też śpiewamy. Jest strona w necie, na której ludzie opisują, co im się przydarzyło podczas odwiedzin tego miejsca. Kraków jest w tym kontekście szczególnym miejscem - bo ma długą historię, ale takie legendy powstają również w innych miastach. Przecież za Peerelu słynna czarna wołga zatrzymywała się nawet na prowincji, aby chwytać małe dzieci i przetaczać ich krew do swych opon. (śmiech)
Która z tych wyśpiewywanych przez was historii, zrobiła na Tobie największe wrażenie?
Najbardziej makabryczna jest opowieść o Amonie Göthcie. To był hitlerowski komendant obozu w Płaszowie. W internecie można obejrzeć film nakręcony w więzieniu na Montelupich z jego egzekucji po wyzwoleniu Krakowa przez Armię Czerwoną. Widać na nim, że nie udaje się ona aż dwukrotnie - bo sznur jest o pół metra za długi. Umierał zatem to trzy razy. To nie mogło być przypadkowe. Mało tego - wielu historyków twierdzi, że osoba, na której wykonywana jest egzekucja na tym filmie to nie Göth. Bo za oknem jest śnieg - a jego powieszono w czerwcu. Do tego jest od niego cięższy. Kim zatem był ten człowiek z filmu?
Nie kusiło Was, by śpiewając o takich mrocznych historiach pójść w stronę metalu?
Nie, bo to byłoby schematyczne. Tymczasem ta płyta nawet nie jest punkowa, ale rockowa. Jest na niej dużo melodii, są chórki, wszystko to jest mocno pokombinowane. Nagrywaliśmy ją Studiu Czakram u naszego znajomego, Nastiego, przez ponad siedem miesięcy. Ponieważ często wyjeżdżał na koncerty Hey, którego jest akustykiem, mieliśmy kilka przerw na spokojne odsłuchanie i przemyślenie zarejestrowanego materiału. Dzięki temu płyta jest starannie dopracowana.