Jest zakaz, można stawać
- Znaki przy ulicy Koszalińskiej wzajemnie się wykluczają - mówi czytelnik.
Pan Jerzy codziennie jeździ ulicą Koszalińską, która jest częścią ringu miejskiego. I codziennie widzi, że w zatoczce stoją samochody mieszkańców okolicznych bloków.
- A chyba nie mogą - twierdzi mężczyzna. - Pod znakiem informującym o parkingu jest bowiem kolejny, z zakazem zatrzymywania. Czyli miejsca parkingowe są, ale zatrzymywać się nie można. Oczywiście nikt w tym miejscu zakazu nie przestrzega, choć strażnicy miejscy regularnie jeżdżą tą ulicą. Nie wiem, czy wypisują mandaty kierowcom zaparkowanych aut, ale parkowanie tam przy takim oznakowaniu może być ryzykowne.
Zdaniem mężczyzny, oba znaki bowiem wzajemnie się wykluczają. - Być może pod znakiem zakazu brakuje informacji, że nie dotyczy on miejsc wyznaczonych do postoju - mówi słupszczanin.
Paweł Dyjas, komendant Straży Miejskiej w Słupsku, zapewnia, że kierowcy parkujący w zatoczce nie muszą się obawiać mandatów.
- Znak zakazuje zatrzymywania się, ale w miejscach, które nie są konstrukcyjnie przystosowane do parkowania, czyli na jezdni, chodniku czy trawniku. Zatoczka jest miejscem do parkowania, więc tam zostawić samochód można - tłumaczy Paweł Dyjas.
Jak dodaje, podobne oznakowanie kierowcy mogą spotkać między innymi na ul. Wojska Polskiego. - Znajduje się za skrzyżowaniem z ulicy Mickiewicza, jadąc w kierunku al. Sienkiewicza. Z tą tylko różnicą, że tam znaki znajdują się na osobnych słupkach, jeden za drugim, a na ulicy Koszalińskiej wiszą na jednym. W obu miejscach jednak można parkować w miejscach wyznaczonych.