Jestem artystą. Jestem niepełnosprawny. Zapisuję swoje życie w piosenkach

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Banaś
Jolanta Tęcza-Ćwierz

Jestem artystą. Jestem niepełnosprawny. Zapisuję swoje życie w piosenkach

Jolanta Tęcza-Ćwierz

Kiedy w duszy gra muzyka, a w głowie pojawiają się nuty, wtedy ograniczenia, które próbuje narzucić ciało, tracą na znaczeniu. Wiktor Okrój udowadnia, że nie istnieją przeszkody, mogące zatrzymać go w drodze do realizacji marzeń. Chory na dziecięce porażenie mózgowe 32-latek w ubiegłym roku wydał debiutancką płytę.

Nie chce być traktowany wyjątkowo. Nie potrzebuje litości. Marzy, aby inni patrzyli na niego jak na artystę z niepełnosprawnością. Jednak to nie jego niepełnosprawność ma być na pierwszym planie, ale wrażliwość, uśmiech, poezja i muzyka, którą tworzy.

- Mógłbym napisać, że jestem artystą, nagrałem płytę i zależy mi, żeby zaistnieć w radiu i w mediach. To jednak nie wyczerpuje tematu. Muzyka to całe moje życie. Poza jej tworzeniem od dziecka jestem zanurzony w tematach choroby. Żyję na wózku z powodu dziecięcego porażenia mózgowego. Próbuje zapisywać swoje życie za pomocą piosenek. W 2021 roku wydałem swoją debiutancką płytę pt. „To po prostu mój świat” - napisał w mailu do naszej redakcji.

Zakochany w opowieściach

Spotykamy się przy ulicy Podchorążych 3 w Krakowie, gdzie swoją siedzibę ma Stowarzyszenie Klika. Jego działalność polega przede wszystkim na wspieraniu osób niepełnosprawnych, które potrzebują pomocy innych, by funkcjonować w społeczeństwie. Odbywają się tutaj również warsztaty terapii zajęciowej.

Wiktor podjeżdża do mnie na swoim wózku roześmiany od ucha do ucha i zaprasza do pokoju, w którym niespiesznie toczy się nasza rozmowa. We wzajemnym zrozumieniu pomaga nam Beniamin Lubnau, terapeuta zajęciowy.

Wyjaśnia, że jeśli ktoś nie spędza na co dzień czasu z Wiktorem, niełatwo mu będzie zrozumieć, co mówi. Po chwili okazuje się, że chociaż Wiktor ma nieco trudności z płynnym mówieniem, całym sobą stara się opowiedzieć mi o swojej przygodzie z muzyką i pisaniem. A wszytko zaczęło się w 2006 roku, kiedy w audycji radiowej usłyszał piosenkę Tomasza Szweda pt. „Poradnik początkującego kierowcy roku”.

- Gdy byłem nastolatkiem, interesowały mnie ciężarówki - opowiada Wiktor. - Kiedyś przeczytałem w gazecie, że jest nadawana nocna audycja dla kierowców. I tak poznałem muzykę country. Zakochałem się w historiach, które są w niej obecne. I postanowiłem, że za pomocą muzyki będę opowiadał o swoim życiu.

Moja muzyka jest autentyczna, ponieważ przekazuję w niej to, czym żyję, czego doświadczam na co dzień.

Zastanawiam się, co dostrzegam jako pierwsze: talent Wiktora czy jego fizyczność? A może jego dokonania należałoby oceniać według taryfy ulgowej, ponieważ jest niepełnosprawny? Spotkanie z Wiktorem z pewnością zmusza do stawiania pytań.

Zresztą Wiktor doskonale zdaje sobie z tego sprawę. W piosence pt. „Jestem takim samym człowiekiem”, pisze: Nie posiadam tytułu magistra / pewnie nie mam tyle wiedzy, co ty / jaki jest wzór na obwód koła / ile gwiazd wokół ziemi lśni. / Ale przecież mam tę samą głowę / ale przecież mam te same ręce / które mówią, jakim jestem człowiekiem.

Prawdziwy i szczery

Codzienność osób niepełnosprawnych nie jest łatwa, najprostsze czynności wymagają od nich ogromnej determinacji oraz motywacji do ciągłego pokonywania rozmaitych barier i trudności. Wiktor wyraża tę prawdę w poetyckich słowach:

Przecież mój świat nie jest taki szary / nawet kiedy dzień jest trochę skwarny / idę cały czas do przodu drogą / nawet kiedy zakręt jest dziś wielki.

Kiedy pisze kolejne linijki piosenek albo komponuje muzykę, jego niepełnosprawność znika. Jedna tylko rzecz jest poza zasięgiem Wiktora: nie jest w stanie czegokolwiek udawać. Uruchamia bogatą mimikę i nie łatwo mu panować nad gestami, ponieważ naszej rozmowie towarzyszą spore emocje. Jaki jest, widzi każdy, kto go spotyka - to stuprocentowe stężenie autentyczności. Jeśli więc szczerość jest najważniejszym kryterium oceny muzyki, to utwory Wiktora są wyjątkowe.

O czym pisze? Jakie tematy porusza w swoich tekstach?

- O tym, co przeżywam w danym czasie - mówi. - Jest to dla mnie forma pamiętnika. Piszę o relacjach, niepowodzeniach, o tym, co mnie wzrusza. Napisałem piosenkę o rozstaniu z dziewczyną i drugą - o śmierci dziadka. Napisałem też utwór o znajomości z nauczycielką. Dzięki Iwonie poznałem parę osób, z którymi do dzisiaj mam kontakt.

„Dla nauczycielki w a-moll”: zawsze sobie mogłem trochę z nią pogadać / o różnych sprawach i o mądrych zabawach / zabierała mnie czasem na mały spacer / nie wiedziałem czy to tylko super sen.

Coraz bardziej się przekonuję, że twórczość Wiktora to emocje i szczerość przekazu. Nie liczą się poszczególne słowa, rytm i rym, lecz pozytywna energia, która udziela się słuchaczom. Jego piosenki są proste, w sam raz do śpiewania przy ognisku, ale bardzo mocno chwytają za serce.

To po prostu mój świat

Czas pandemii koronawirusa okazał się dla Wiktora przełomowy. Zamknięty w domu młody mężczyzna gorąco pragnął spełnić swoje marzenia o pracy artystycznej, ale nie miał odwagi, nie wierzył w siebie, nie wiedział, jak się do tego zabrać, od czego zacząć. Jeden telefon zmienił wszystko.

- Zadzwonił do mnie mój znajomy - Krzysztof Filus. Powiedział, że Ministerstwo Kultury ogłosiło projekt, w którym można uzyskać stypendium na jakiś cel. Pomyśleliśmy obaj, że może dzięki temu uda się wydać moją płytę. Niestety nie otrzymaliśmy stypendium. Musiałem podjąć decyzję. Wyjścia były dwa: albo się wycofuję, bo nie mam wystarczających funduszy, albo robię zrzutkę - mówi Wiktor. I dodaje: to był dla mnie moralny dylemat, nie wiedziałem, czy w trudnym czasie pandemii mogę prosić innych o pomoc. Ale zaryzykowałem i udało się.

Debiutancka płyta Wiktora Okroja nosi tytuł „To po prostu mój świat”. Można ją kupić w sklepie muzycznym na stronie okoart.pl. To niezwykły album młodego mężczyzny chorującego na dziecięce porażenie mózgowe, który mimo wszystko wychodzi poza ramy ograniczeń - podróżuje, nagrywa autorską muzykę i jako samouk rozwija różnorodne pasje.

- Wiktor jest uzdolniony artystycznie i muzycznie - mówi Beniamin Lubnau. - Swoje uczucia i emocje zapisuje nutami. Bardzo to podziwiam. To, że wydał własną płytę w czasie pandemii, to jego ogromny sukces. Stara się być samodzielny mimo swoich ograniczeń. Dąży do celów, które sobie zamierzy, jest wytrwały.

Dać szansę

Do Stowarzyszenia Klika Wiktor przychodzi każdego dnia. Najlepiej czuje się w pracowni multimedialnej. Zajęcia komputerowe są tu dostosowane do stopnia zaawansowania uczestników. Poziom podstawowy obejmuje obsługę popularnych edytorów tekstowych, kalkulacyjnych i graficznych, uczestnicy warsztatów uczą się również wyszukiwania informacji w internecie.

- Chciałbym kiedyś pracować, wykorzystując znajomość obsługi komputera - mówi Wiktor. - Próbowałem kilka razy wziąć udział w różnych projektach aktywizacji zawodowej, ale nie mieszczę się w systemie. Mieszkam z rodzicami, moja niepełnosprawność uniemożliwia mi samodzielność, ale chciałbym móc się utrzymać, zarabiać na siebie - dodaje.

Codzienność osób z porażeniem mózgowym nie jest łatwa. Potrzebują ludzi, którzy im we wszystkim pomogą. Mówiąc „wszystkim”, mam na myśli naprawdę wszystko. To, nad czym nikt sprawny się nie zastanawia i nie podejrzewa, że kiedykolwiek mógłby tego sam nie robić. Przecież wielu z nas wydaje się, że pewne rzeczy - takie jak sprawność - po prostu są. Pakiet podstawowy Wiktora jest pod tym względem mocno uszczuplony. Jest niesprawny fizycznie w kilkudziesięciu procentach. A to oznacza sto procent zależności od drugiej osoby.

Kluczem do rozwiązywania problemów jest umiejętność proszenia o pomoc, jeśli jej potrzebuje.

- Wiktor jest osobą z natury komunikatywną, otwartą i nie ma problemu, by o nią poprosić - opowiada Beniamin. - Dla niego szklanka jest zawsze do połowy pełna, co nie znaczy, że nie ma czasem gorszych dni...

Tak o tym pisze: dajcie mi tylko szansę / aby zacząć zarabiać / chciałbym pokazać swoją klasę / nie chcę tylko wciąż dostawać / tylko dlatego że mam tu parę kółek / wolę swoje zacząć wydawać / niż całe życie tylko dostawać.

Gdy słowa są światłem

Wiktor w prosty sposób opisuje swoją rzeczywistość. Krótkie zwrotki i refren przekazują więcej niż tysiące słów. Patrzę na niego i myślę, że mógłby zawstydzić tych znudzonych muzyków, którzy twierdzą, że wszystko już zagrali. Dla Wiktora najprostsze dźwięki brzmią tak, jakby dziś zostały odkryte. Mógłby zawstydzić również tekściarzy, którzy twierdzą, że wszystko już napisali. Bo dla Wiktora najprostsze słowa są światłem. Wiktor zawstydza też piszącą te słowa i - mam nadzieję - wielu spośród tych, którzy czytają ten tekst. Dostaliśmy więcej niż niepełnosprawny chłopak z Krakowa. Tyle że on pomnaża swoje „mało”, a wielu z nas marnuje życie, nie widząc swojego „dużo” i narzekając, że nie ma „więcej”.

Jolanta Tęcza-Ćwierz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.