Kajetan Fikus z Gorzowa nie ma dzieciństwa. Zabrała je choroba. Teraz jest szansa, że przestanie rządzić życiem chłopca
Marzenie? - Wyjechać na wakacje - wzdycha pani Monika z Gorzowa. Od 12 lat życiem całej rodziny rządzi choroba Kajetana. Teraz jest szansa, że przestanie. A jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się to nierealne.
300 tys. zł to dla przeciętnego Kowalskiego kosmos, nieskończoność. A tu aż tyle trzeba było zebrać na operację w USA.
Udało się, termin jest wstępnie wyznaczony na 26 lipca. Fundacja Rycerze i Księżniczki wszystko też już opłaciła, bo w Ameryce tak trzeba. 20 lipca Kajetan z mamą Moniką i tatą Piotrem wsiądą do samolotu w Warszawie, żeby polecieć do Londynu, z Londynu do Chicago i stamtąd do St. Louis. W sumie 18 godzin lotu.
Skomplikowana, precyzyjna operacja SDR (selektywna rizotomia grzbietowa) to dla chłopca ostatnia szansa, żeby uciec przed wózkiem inwalidzkim.
Na stronie "Życiowe kroki Kajetana" na Facebooku pani Monika wspomina, jakim spokojnym bobasem był jej syn. Kiedy zaczęła podejrzewać, że coś z małym nie tak, słyszała, że jest leniwy... Diagnozę: porażenie mózgowe czterokończynowe rodzice poznali dopiero, gdy Kajetan miał 10 miesięcy. Od tamtej pory życiem rodziny steruje choroba.
- Koszty jakie ponosi rodzina, nie mówię tyko o materialnych, są niewyobrażalne dla kogoś, kto nie ma chorego dziecka… Kajetan mówi: "Całe dzieciństwo zabrała mi choroba". To prawda. Nie mamy urlopów, nie mamy wycieczek, wszystko jest podporządkowane ćwiczeniom, zajęciom. Może Kajetan ma żal, że mu nie odpuszczam, ale wiem, że gdybym odpuściła, już jeździłby na wózku - mówi pani Monika.
Przeczytaj też: Szkoła walczy o to, by jej 12-letni uczeń Kajetan Fikus mógł chodzić. Na warsztatach zarobiła ponad 11 tys. zł [ZDJĘCIA]
"Operacja polega na przecięciu kilku wybranych włókien nerwów czuciowych, wychodzących z mięśni i wstępujących do rdzenia kręgowego, dzięki temu następuje poprawa sprawności w zakresie siedzenia, stania, chodzenia oraz kontroli równowagi podczas chodzenia…" - czytamy w historii Kajetana na stronie Fundacji Rycerze i Księżniczki, która opiekuje się chłopcem. I jeszcze: "Dla Kajetana (...) to nie tylko szansa na poprawę sprawności i większą samodzielność. To jedyna możliwość ucieczki od widma wózka inwalidzkiego…".
Fundacja informuje też o zebranych 303 tys. 115 zł! Ale gdy w zbiórkę włączała się szkoła Kajetana, czyli SP 13 przy ul. Szwoleżerów, brakowało ponad 200 tys. zł...
Szkoła dedykowała Kajetanowi kiermasz wielkanocny. Na sprzedaży domowych ciast czy ręcznie robionych ozdób udało się „zarobić” 11 tys. zł. - My nie liczymy, że potrzebne pieniądze uda się zebrać. My to wiemy! - mówiła Małgorzata Cłapka, wychowawczyni 5c i Kajetana.
Trzynastka się rozkręcała. W kwietniu urządziła akcję charytatywną: z koncertami, pokazami, atrakcjami dla całych rodzin, no i licytacjami (GL miała zaszczyt i przyjemność brać w niej udział).
Przeczytaj też: Ale się działo! Szkoła Podstawowa nr 13 zebrała 35 tys. zł na imprezie charytatywnej dla Kajetana [ZDJĘCIA]
W pomoc włączył się też senator Władysław Komarnicki. - Ta akcja to ogromny sukces szkoły. Chciałabym za to podziękować. Bez szkoły i bez senatora nie zebralibyśmy pieniędzy - mówi Monika Fikus.
Jakie ma marzenie? - Wyjechać na wakacje. Żebyś my mogli pojechać i Kajetan bez nas, z kolegami - zamyśla się mama chłopca.
Zobacz też: Nie mają pieniędzy na opiekę nad synem