Krakowski Oddział IPN i "Dziennik Polski" przypominają. 90 lat temu, 30 stycznia 1933 r., Hitler został kanclerzem Niemiec. Wydarzenie to określane w literaturze niemieckiej jako Machtergreifung, czyli „zagarnięcie władzy”
Wybitny historyk niemiecki Sebastian Haffner tak podsumował życie Hitlera: „W tym życiu brakuje wszystkiego, co normalnie nadaje ludzkiemu życiu wagę, ciepło i godność: edukacji, pracy, miłości i przyjaźni, małżeństwa, ojcostwa. Poza polityką i polityczną pasją jest to życie bez sensu, a więc na pewno nieszczęśliwe, ale osobliwie łatwe, lekkie, łatwe do wyrzucenia”.
Hitler jako influencer
Nie miał żony ani dzieci. Kilka kobiet w jego życiu odgrywało pewną rolę (Geli Raubal i Eva Braun), ale relacje z nimi Hitler traktował jako coś marginalnego, nieistotnego. Żadnej z nich nie uczynił szczęśliwą. Nie miał też przyjaciół. Wobec Himmlera, Göringa czy Goebbelsa zawsze zachowywał zimny dystans. Lubił spędzać długie godziny z sekretarzami, szoferami, członkami ochrony, ale nie rozmawiał z nimi, tylko wygłaszał długie monologi.
Jak więc człowiek introwertyczny był w stanie pociągnąć za sobą tłumy? Stać się największym „influencerem” swoich czasów, jak nazwał go jeden z niemieckich dziennikarzy?
Hitler nie potrzebował przyjaciół, potrzebował specjalistów i tłumu odbiorców. Czuł się doskonale jako solista na scenie. Haffner napisał, że potrafił przekształcić zgromadzenie najrozmaitszych ludzi w „homologiczną, nadającą się do ugniatania masę, aby najpierw wprowadzić tę masę w rodzaj transu, a następnie przygotować coś w rodzaju zbiorowego orgazmu”. Potrafił hipnotyzować tłumy. Być może był to na początku kariery jego jedyny kapitał.
Miał wiele cech, które pozwoliły mu przejąć władzę i zdobyć „rząd dusz” milionów Niemców. Niewątpliwie był odważny, posiadał bardzo silną wolę i wytrwałość. Paradoksalnie negatywne cechy również sprzyjały jego politycznej karierze. Był bezwzględny, mściwy, nielojalny i okrutny. Poza tym od dziecka pochłonięty był przede wszystkim samym sobą i do końca życia przejawiał absolutny brak samokrytycyzmu. To dawało mu nadmierną, ale jakże przydatną w polityce, pewność siebie. Decyzje podejmował błyskawicznie i bez namysłu, często instynktownie, nie słuchając opinii doradców, czy dowódców wojskowych. Parł do celu dosłownie „po trupach”.
Nieudany start
Kondycja polityczna, gospodarcza i społeczna powstałej w 1919 r. Republiki Weimarskiej była tragiczna. Społeczeństwo niemieckie namacalnie i świadomie nie odczuło przegranej w I wojnie światowej, stąd niezadowolenie i frustracja z uznania Niemiec za jedynego winnego wywołania wojny i z nałożenia w Wersalu potężnych sankcji były powszechne, niezależnie od opcji politycznej i pochodzenia społecznego. Elity polityczne nie radziły sobie z kolejnymi kryzysami wywoływanymi przez skrajne siły prawicowe i lewicowe.
Wprawdzie udało się zdławić wybuchające rewolucje (Berlin, Saksonia, Turyngia - tzw. Deutsche Oktober), inspirowane z Moskwy, opanować sytuację po prawicowym puczu Kappa - Lüttwitza w 1920 r., stłumić tzw. rewolucję marcową w Zagłębiu Ruhry, ale nastroje społeczne nadal były bardzo złe. Władze nie mające silnej pozycji politycznej musiały lawirować między skrajnymi siłami, używając do tłumienia rewolucji Reichswehry i prawicowych Frei-korpsów, a do obalenia puczystów wykorzystując siłę organizacji robotniczych.
Niestabilna sytuacja polityczna nie sprzyjała przeprowadzeniu niezbędnych reform gospodarczych. Powojenny kryzys dotknął całą Europę, ale jednak w Niemczech był szczególnie dramatyczny. Na początku lat 20-tych zanotowano jedną z najwyższych hiperinflacji w historii Europy - pod koniec 1923 r. jeden dolar amerykański kosztował 420 miliardów marek. Papierowymi pieniędzmi palono w piecach i tapetowano ściany, w miastach zapanował realny głód. Przeprowadzona w 1923 r. reforma walutowa z czasem przywróciła stabilność gospodarczą, jednak jej bezpośrednie negatywne skutki dotknęły przede wszystkim robotników, „drobnych ciułaczy”, weteranów I wojny.
Powszechny był spadek zaufania do władzy, do państwa, do banków, „zarządzanych przez Żydów”. Sfrustrowane warstwy społeczne stanowiły dla Hitlera potencjalną grupę poparcia. Obiecywał im przywrócenie sprawiedliwości, godności, konkretne reformy mające poprawić los niemieckiego robotnika. Sytuacja wydawała się korzystna, aby przeprowadzić zamach i przejąć władzę. Z 8 na 9 listopada 1923 r. Hitler z pomocą gen. Ludendorffa próbował opanować Monachium. Nieudany pucz przeszedł do historii jako „pucz knajpiany” i faktycznie był dość groteskowy. Konserwatywne władze Bawarii odmówiły wsparcia, a nawet negocjacji z przywódcami puczu. Farsy dopełniło aresztowanie Hitlera ubranego w piżamę w sypialni w domu swojego znajomego Ernsta Hanfstaengla. Krótki pobyt Hitlera w więzieniu w Landsbergu zaowocował nie tylko napisaniem późniejszego bestselleru „Mein Kampf”, ale również przemyśleniem strategii politycznej.
Nowa strategia i sukces
Wydawało się, że po wyjściu z więzienia Hitler nie będzie w stanie odbudować swojej pozycji politycznej. Poprawiająca się sytuacja gospodarcza i polityczna Niemiec dezaktualizowały dotychczasowe hasła narodowych socjalistów. Nadeszły lata chude. W wyborach do Reichstagu w 1924 r. NSDAP zdobyła jedynie 6,6 proc. głosów, a w 1928 r. uzyskała katastrofalny wynik 2,6 proc. Nazistowska bojówka SA kojarzyła się ludziom z rozbojami i bójkami ulicznymi. Sytuację radykalnie zmienił wielki kryzys 1929 r., który bardzo mocno dotknął Niemcy i wpłynął tym samym na zmianę preferencji wyborczych. W wyborach w 1930 r. NSDAP uzyskała już 18,3 proc., stając się drugą po SPD siłą w Reichstagu. Hitler odszedł od pomysłu przejęcia władzy siłą -postanowił zdobyć ją legalnie.
Mocną stroną nowej strategii była elastyczność, szybka reakcja na zmieniającą się sytuację i wykorzystanie nowoczesnych metod propagandy. Hitler i jego otoczenie widzieli wrogów nie tylko po lewej stronie sceny politycznej, ale również na prawicy, traktującej narodowych socjalistów niepoważnie i instrumentalnie, jak „zagończyków”, których po wykonaniu swojej roboty będzie można ośmieszyć i zmarginalizować.
Demonstracyjny alians sił prawicowych z 1931 r. zwany Frontem Harzburskim nie uśpił czujności Hitlera - to on przechytrzył swoich prawicowych „sprzymierzeńców” i wykorzystał sojusz jako zabieg legitymizacyjny i kamuflaż swoich rzeczywistych zamierzeń. Wiece narodowych socjalistów miały pokazać pozostałym siłom prawicowym, kto posiada rzeczywiste poparcie społeczne. 19 października 1931 r. Goebbels napisał w swoich dziennikach: „O godz. 12.45 rozpoczyna się na Schloßplatzu przemarsz ósemkowych kolumn. W imponującym porządku. Trwa do godz. 6. Ciągle nowe bataliony. Ze wszystkich części kraju. Dryblasy z Marchii Północnej, Berlińczycy, Oddział Horsta Wessela (…). Hitlerjugend. A potem cudowna SS. Jest już ciemno, kiedy przechodzą ostatni. Możliwe, że było 100000 [maszerujących]. Nieprzebrane szeregi żarliwych. To nasza odpowiedź na Bad Harzburg. Brawo! Znowu jesteśmy górą”.
Kampania wyborcza NSDAP była prowadzona nowoczesnymi metodami. Potencjalnych wyborców podzielono na grupy docelowe: inne komunikaty kierowano do młodzieży, inne do kobiet, inne do robotników. Antysemityzm zszedł na dalszy plan, żeby nie przestraszyć wyborców, niegotowych jeszcze na mocne hasła antyżydowskie.
Straszono przede wszystkim komunistami (bolszewikami), obiecując odbudowę godności Niemców i ich znaczenia w Europie. Goebbels wpadł na pomysł, by centralnym punktem kampanii wyborczej był charyzmatyczny Hitler. To on był na prawie wszystkich plakatach, brał udział w wiecach wyborczych, również tych, które odbywały się w mniejszych miejscowościach. Docierał do nich samolotem, co nie tylko było nowatorskie i praktyczne, ale również pozwalało Goebbelsowi wykorzystać atut oczekiwania tłumów na Hitlera i podgrzewania atmosfery aż do momentu wylądowania (efekt ten wykorzystała również reżyserka Leni Riefenstahl w słynnym filmie „Triumf woli”). W trakcie kampanii wyborczej 1932 r. Goebbels zapisał w dzienniku: „Kampania wyborcza jest prowadzona głównie za pomocą plakatów i przemówień. Nie mamy dużych środków pieniężnych, ponieważ jednak partia pracuje z udziałem ochotników, daje się z niczego zrobić wiele. Wyprodukowane zostały płyty gramofonowe w nakładzie 50 000 sztuk (…). Już 500 000 plakatów rozeszło się po kraju. Organizacja kampanii wyborczej funkcjonuje bajecznie”.
Po raz pierwszy na dużą skalę wykorzystano audycje radiowe. NSDAP nie miała sobie równych w organizowaniu partyjnych wieców na ulicach, w halach i na stadionach sportowych. Mimo, że osiągnięto dobry wynik wyborczy 37,3 proc., Hitler nie otrzymał misji tworzenia rządu, co w konsekwencji doprowadziło do serii wyborów parlamentarnych, w których żadna siła polityczna nie zdołała stworzyć rządu mającego stabilną większość. W końcu 30 stycznia 1933 r. prezydent Hindenburg zdecydował się powołać na kanclerza Adolfa Hitlera, co zakończyło okres istnienia wprawdzie ułomnej, ale jednak demokracji w Niemczech. Nieciekawy człowiek, z „życiorysem łatwym do wyrzucenia” zaczął tworzyć historię świata.