Katarzyna Nowak: "Manggha to muzeum w dyplomacji". 30 lat temu w Krakowie otwarto "japoński dom"
Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha świętuje 30-lecie istnienia. 30 listopada 1994 roku muzeum stworzone przez Andrzeja Wajdę i Krystynę Zachwatowicz otwierali ówczesny prezydent Polski Lech Wałęsa oraz przedstawiciel japońskiego dworu cesarskiego – książę Takamado. Dziś Manggha to ważny element krakowskiego krajobrazu kulturalnego, to "muzeum w dyplomacji" jak mówi Katarzyna Nowak, dyrektorka instytucji.
Manggha świętuje 30-lecie istnienia. Pani wprawdzie dyrektorką muzeum jest od dwóch lat, ale związana jest pani z Mangghą właściwie od samego początku. Jest więc pani najlepszą adresatką pytania o to, jak przez te trzy dekady zmieniła się ta instytucja?
Przede wszystkim Manggha się rozrosła i nie da się tego nie zauważyć – obok budynku głównego, zaprojektowanego przez Aratę Isozakiego, powstała galeria Europa – Daleki Wschód. Oprócz działalności stricte muzealnej prowadzimy Szkołę Języka Japońskiego, w ogrodzie znajduje się pawilon herbaciany. Z miejsca, które było dedykowane w założeniu japońskiej sztuce, rozwinęliśmy działalność związaną z wystawiennictwem nie tylko japońskim. Dalekowschodnie i międzykulturowe konotacje Galerii Europa – Daleki Wschód umożliwiły nam wpisanie się w ogólnoświatowy dyskurs związany z dekolonializmem, a także nowoczesnego postrzegania sztuki, co jest dla nas obecnie niezwykle ważne. Pawilon herbaciany w ogrodzie muzeum dał nam z kolei możliwość prowadzenia bardzo konsekwentnie kursów ceremonii herbacianej. Szkoła Języka Japońskiego sama w sobie jest ewenementem, ponieważ bardzo niewiele instytucji muzealnych prowadzi taką działalność edukacyjną. To idea Andrzeja Wajdy, który uznał, że skoro uczymy języka – a na początku robiliśmy to w przestrzeni biurowej po zakończeniu pracy – powinna powstać szkoła.
Manggha to coś więcej niż muzeum – z jednej strony bogaty program edukacyjny, przybliżający kulturę i zwyczaj Japonii, z drugiej strony przez te 30 lat Manggha buduje relacje z Japonią, Muzeum odwiedzili m.in. cesarz Japonii Akihito i cesarzowa Michiko.
Powstawaliśmy jako nowoczesne muzeum z idei Andrzeja Wajdy, w odniesieniu do idei Feliksa „Mangghi” Jasińskiego, który chciał sztuki otwartej. Mówimy o nim często jako naszym patronie, ponieważ łączy nas podobne myślenie o tym, jak dzielić się sztuką. Jeśli wrócimy do jego historii, do pierwszej wystawy w Zachęcie, która spotkała się tam z krytyką, oraz do momentu, kiedy przywiózł swoją kolekcję do Krakowa, możemy zaobserwować jego pasję do dzielenia się sztuką. Zanim Jasieński przekazał zbiory miastu, udostępniał je we własnym mieszkaniu, które nazwał muzeum. Kiedy Andrzej Wajda zdecydował się na przekazanie bardzo ważnej nagrody na ufundowanie muzeum, od początku miała to być instytucja nowoczesna. Dziś wszystkie muzea są nie tylko „świątyniami sztuki”, ale też instytucjami, w których działają przestrzenie do spotkań, sale edukacyjne itp. Manggha została otwarta w 1994 roku i już wówczas powstaniu jej towarzyszyła myśl, by tak właśnie funkcjonować. Było to możliwe z jednej strony dzięki nowoczesnemu budynkowi, z drugiej dzięki nowatorskiemu myśleniu o instytucji, ale także dzięki pomocy Fundacji Kyoto–Kraków powołanej po to, żeby zbudować Mangghę; później Fundacja zajmowała się też działalnością edukacyjną. Mieliśmy to szczęście, że na taką działalność była też otwarta ówczesna dyrekcja i że Manggha posiadała zespół, który mógł i potrafił to wszystko realizować.
Przypomnijmy może, że u początku muzeum stoi Nagroda Kioto (Kyoto Prize), którą otrzymał Andrzej Wajda. Całość – 450 tys. dolarów – postanowił przeznaczyć na budowę Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha, ale w Japonii prowadzono także zbiórki na utworzenie muzeum – to ok. miliona dolarów; budowę wsparł również rząd japoński. Te gesty od samego początku w DNA Mangghi wpisały bycie swego rodzaju instytucją dyplomatyczną.
Manggha to "muzeum w dyplomacji" i rzeczywiście od samego początku istnienia funkcjonowała jako coś więcej niż muzeum. 30 listopada 1994 roku Centrum otwierali ówczesny prezydent Polski Lech Wałęsa oraz przedstawiciel japońskiego dworu cesarskiego – książę Takamado, co od razu sytuowało naszą instytucję w relacjach dyplomatycznych między Japonią a Polską. Ważne wizyty dyplomatyczne mają swoje miejsce także w muzeum Manggha – odwiedził nas cesarz Japonii, następca tronu książę Akishino, księżna Takamado, ale również gościliśmy parlamentarzystów i żywe skarby japońskiej kultury. Dzieje się tak przez wzgląd na osobę Andrzeja Wajdy, ale także na naszą działalność kulturalną i dyplomatyczną. Bardzo ważnym sprawdzianem był dla nas rok 2019, kiedy to Polska i Japonia świętowały stulecie nawiązania oficjalnych relacji dyplomatycznych.
Przez te trzy dekady zmienili się odwiedzający Mangghę?
Chyba nie aż tak bardzo, nadal mamy bardzo dobrą frekwencję. Obawialiśmy się, że po pandemii trudno nam będzie wrócić do takiej działalności jak wcześniej, jednak z satysfakcją obserwujemy, że niezmiennie przychodzą do nas dzieci, młodzież, seniorzy, rodziny z dziećmi – często są to kolejne pokolenia: ktoś, kto przychodził do nas na japoński Dzień Dziecka, dziś sam przyprowadza dzieci. W tym sensie publiczność się nie zmieniła. Mamy nadzieję, że dołączy nowa, ponieważ mamy to szczęście, że w Polsce jest bardzo duże zainteresowanie Japonią – to kraj, którego kultura i sztuka fascynuje wiele osób. Ta fascynacja wypływa często z zainteresowania popkulturą, głównie mangą i anime, od których zaczyna się spotkanie z Japonią u młodych osób – obserwujemy, że część z nich, np. uczących się w Szkole Języka Japońskiego rekrutuje się właśnie z grona fanów popkultury. Z czasem wchodzą głębiej w tę kulturę, również dzięki naszym propozycjom wystaw i innych wydarzeń. Np. po obejrzeniu drzeworytów ukiyo-e, łatwiej im zrozumieć, skąd w anime czy w mandze pojawiła się tacy a nie inni bohaterowie. Od wielu lat mamy też wierną publiczność deklarującą, że przynajmniej kilka razy w roku odwiedza nasze wystawy.
Są szczególnie silne magnesy przyciągające publiczność?
Zawsze bardzo wysoko oceniane są wystawy, na których pokazujemy japońskie miecze, cenione są znakomite drzeworyty, publiczność chętnie ogląda japoński teatr. Bardzo się cieszę, że nasza publiczność chętnie ogląda tego typu propozycje.
Trzydziestolecie Manggha świętuje cały rok, ale kulminacja wydarzeń będzie miała miejsce na przełomie listopada i grudnia i będą to, m.in. trzy duże wystawy. Jednym z pretekstów dla powstania Mangghi była kolekcja Feliksa "Mangghi" Jasieńskiego. Andrzej Wajda chciał, aby liczący ok. 6,5 tys. obiektów zbiór, rzadko prezentowany ze względu na brak miejsca, był pokazywany właśnie tutaj. Wiele z tych prac będzie można zobaczyć na jubileuszowej wystawie.
Andrzej Wajda zachwycił się drzeworytami z kolekcji Jasieńskiego, gdy zobaczył je na wystawie w Sukiennicach w 1944 roku i stąd wzięła się idea, by móc je pokazać polskiej publiczności. Kiedy jego filmy pokochała japońska publiczność, a on sam dostał Nagrodę Kioto, stwierdził, że najlepiej będzie przeznaczyć ją właśnie na wybudowanie – jak to nazywał – „japońskiego domu w Krakowie”, właśnie dla kolekcji Jasieńskiego. Właścicielem tego zbioru jest niezmiennie Muzeum Narodowe w Krakowie, ale w całości zgromadzony jest on u nas, gdzie zostały przygotowane profesjonalne magazyny do jego przechowywania. Staramy się też regularnie prezentować publiczności obiekty tej kolekcji podczas wystaw tematycznych. Tak będzie właśnie z tegoroczną wystawą "Zbliżenie". Patrzymy na niej na Feliksa Jasińskiego jako na nowoczesnego kolekcjonera, osobę, która myślała o kolekcji w sposób bliższy nam niż swojej epoce. Wystawa prezentowana będzie w Galerii Europa – Daleki Wschód, co da jej dodatkową, bo zupełnie nową, perspektywę. Będą na niej m.in. drzeworyty, militaria, stroje chińskie, rzemiosło i ceramika.
30-lecie to okazja, by opowiedzieć o twórcach muzeum. Krystyna Zachwatowicz-Wajda jest przecież niezmiennie bardzo aktywnie zaangażowana w sprawy Mangghi.
Nasza fundatorka codziennie jest w Mandze, jest bardzo zaangażowana w naszą działalność. A wystawa poświęcona pani Krystynie Zachwatowicz i Andrzejowi Wajdzie będzie pierwszą ekspozycją opowiadającą o tej niezwykłej parze. Dotychczasowe wystawy były zazwyczaj poświęcone Andrzejowi Wajdzie, a przy okazji jubileuszu chcemy pokazać równoległe drogi obu naszych fundatorów: drogę artystyczną Andrzeja Wajdy, filmową, teatralną, ale też jego społeczną rolę w polskiej kulturze, i jednocześnie pokazujemy drogę artystyczną i scenograficzną Krystyny Zachwatowicz-Wajdy. Te drogi w pewnym momencie spotykają się w filmie i w teatrze, kulminacją jest działalność Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha. Zresztą państwo Wajdowie zawsze pięknie mówili o swoich japońskich zainteresowaniach. Dla nas to ważna wystawa, ponieważ patrzymy na fundatorów Mangghi przez pryzmat ich działalności artystycznej i społecznej, otwartej dla publiczności. Stąd tytuł wystawy: "To wszystko da się zrealizować", będący naszym doświadczeniem współpracy z Andrzejem Wajdą, który zawsze mówił, że idea jest najważniejsza, a pieniądze zawsze się znajdą.
Trzecia wystawa – to z jednej strony ciekawy eksperyment, z drugiej oddanie głosu tym, którzy na co dzień tworzyli i tworzą muzeum.
"Mnie się podoba" to wystawa partycypacyjna, powstała na bazie naszej kolekcji. Do jej stworzenia zaprosiliśmy osoby związane przez te 30 lat z Muzeum Manggha: kuratorów i artystów, ale też zespół Muzeum, który miał możliwość wybrania jednego obiektu i opowiedzenia o nim. Tej wystawie towarzyszą szczególne emocje i traktujemy ją jak rodzaj prezentu, jaki zrobiliśmy sobie z okazji jubileuszu. Ale wystawy to nie wszystko – 1 grudnia odbędzie się festiwal Manggha Matsuri, oprócz wystaw zaprosimy publiczność na koncert Sinfonietty Cracovii, która również świętuje 30-lecie istnienia, będą także warsztaty i klasyczny japoński teatr nō. Chcemy, by nasza publiczność świętowała ten jubileusz razem z nami.
Skoro urodziny, to nich będą życzenia. Czego życzyłaby pani Mandze na 31. rok istnienia?
W przyszłym roku czekają nas wyzwania, ponieważ w Japonii odbędzie się Expo 2025 Osaka, gdzie będziemy promować polską kulturę. To dla nas także pretekst, by zaprosić do Krakowa współczesnych artystów z tego regionu Japonii, budując w ten sposób pomost między naszymi krajami. Nasza wystawa "Tatry. Wróblewski, Karłowicz, Wyczółkowski" otworzyła pierwszy w historii wspólny Sezon Kulturalny Polska–Rumunia w rumuńskim Sybinie, w Mandze zakończymy ten sezon wystawą drzeworytów z kolekcji rumuńskiej. W 2026 roku przypada z kolei stulecie urodzin naszego fundatora Andrzeja Wajdy. Mogę też zapowiedzieć niezwykłą wystawę laki z polskich kolekcji. Czego bym sobie życzyła? Dalszego stabilnego rozwoju instytucji, stabilnego rozwoju i umiejętności odpowiadania na potrzeby zmieniającej się publiczności; dostosowywania się do współczesnych realiów, ale też nieulegania zwodniczym modom. Chcielibyśmy móc tak jak dotychczas, w bardzo kompetentny sposób prezentować polskiej publiczności sztukę i kulturę Japonii i Dalekiego Wschodu, bez stereotypów i zbędnego orientalizmu. Nie chcemy opowiadać o Japonii między gejszą a samurajem, chcemy opowiadać o Japonii w sposób świadomy, naukowy i kompetentny.
Jakie wystawy się pani marzą?
Stoimy przed wyzwaniem – i bardzo bym chciała, żeby to się udało – trzech znakomitych wystaw architektonicznych. To jest coś, co zawsze było bliskie Muzeum Manggha, którego budynek jest przecież ikoną architektury. Pierwszą z tych ekspozycji planujemy w przyszłym roku, jej bohaterem będzie Shigeru Ban. Kolejne odsłony planujemy w następnych latach. Chcemy tym cyklem zaprezentować najnowsze osiągnięcia japońskiej architektury.