Oświęcimska policja wszczęła dochodzenie w sprawie zakłócenia sobotniej demonstracji zorganizowanej na Rynku przez Komitet Obrony Demokracji w Oświęcimiu pod hasłem „Jezus też był uchodźcą”.
W kierunku tłumu rzucono kilka płonących rac, petardy hukowe i jajka. Zdaniem policji, za tym atakiem stoi grupka miejscowych chuliganów w barwach klubu Unii Oświęcim. - Nikomu nic się nie stało, bo w porę zdążyliśmy się odsunąć. Policję ostrzegaliśmy, że ludzie z opaskami Obozu Narodowo-Radykalnego będą zakłócać demonstrancję. Narodowcy sami niczym nie rzucali, ale głośno nas wyzywali - mówi Tadeusz Kuś z oświęcimskiego KOD-u.
Do zdarzenia doszło późnym wieczorem w sobotę. Około 30 członków i sympatyków KOD-u uczestniczyło wtedy w proteście przeciwko braku zgody rządu na przyjęcie uchodźców, zorganizowanym na oświęcimskim Rynku, pod hasłem „Jezus też był uchodźcą” .
W pewnym momencie, co widać na nagraniach zamieszczonych w internecie, 20-osobowa, ubrana na czarno grupa mężczyzn najpierw skandowała w kierunku protestujących wulgarne hasła, a potem z ich strony poleciało w kierunku uczestników zgromadzenia kilka petard.
- Obecni na miejscu funkcjonariusze podjęli interwencję. Chuligani na widok policjantów rozbiegli się. Po kilku minutach część z nich wróciła na Rynek. Wylegitymowaliśmy sześciu z nich - mówi mł. insp. Sebastian Gleń, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. Wylegitymowana została także dziewięcioosobowa grupa członków Obozu Narodowo-Radykalnego. Zdaniem policji nie była powiązana z kibolami i jak wstępnie ustalono, zachowywała się spokojnie.
Obok KOD-u zgłoszenie popełnienia przestępstwa zapowiada też Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.
- Kilkunastu młodych ludzi ubranych na czarno zaatakowało osoby uczestniczące w happeningu. Dzień wcześniej byliśmy też atakowani w Nowym Sączu. Sprawcy powinni zostać ukarani - twierdzi Danuta Czechmanowska, szefowa małopolskich struktur KOD.
Tadeusz Kuś z oświęcimskiego KOD-u, współorganizator protestu, wskazuje, że petardy rzucali kibole, ale stojący obok nich sympatycy ONR też zakłócali protest.
- Pojawili się przed rozpoczęciem demonstracji. Może oni niczym nie rzucali, ale wulgarnie nas obrażali, co też jest karalne. Powiedziałem o tym policjantom, którzy wrócili dopiero wtedy, kiedy poleciały pierwsze petardy - opowiada Tadeusz Kuś.
Przedstawiciele ONR odmówili komentarza w sprawie zdarzenia na oświęcimskim Rynku.
Policja zabezpieczyła już nagrania z monitoringu miejskiego. Jednak do tej pory żadna osoba nie została zatrzymana.
- Oględzinom poddawane są też nagrania przebiegu zgromadzenia dostępne w sieci. Jeśli zebrany w sprawie materiał dowodowy pozwoli na identyfikację osób, które dopuściły się zakłócenia przebiegu wspomnianego zgromadzenia, zostaną wobec nich wyciągnięte konsekwencje prawne - zapewnia rzecznik policji.
Policja przekonuje, że nie zbagatelizowała sytuacji. - Na miejscu pojawiły się dodatkowe siły policyjne mające zapobiec ewentualnej eskalacji konfliktu - dodaje inspektor Gleń.