79-letnia Karolina Faron i 64-letnia Maria Łach żyją ze sobą od blisko 35 lat. Połączyły je życiowe tragedie i poszukiwania przyjaźni, która jest mocniejsza niż największe przeciwności losu.
Panie mieszkają wspólnie w niewielkim, skromnie urządzonym pokoju w Domu Pomocy Społecznej im. Świętego Brata Alberta w Tarnowie. Odkąd tylko na siebie trafiły, obiecały sobie, że jedna drugiej nie opuści aż do śmierci.
Chociaż nie są ze sobą spokrewnione, kochają się jak siostry. Zawsze mogą na siebie liczyć. Są bardzo zgodne. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, aby się pokłóciły. Rozumieją się praktycznie bez słów.
Pomimo to, że nie oszczędzał ich los, uwielbiają się śmiać. Zdarza się im czasami jednak również wspólnie zapłakać, gdy którejś z nich robi się smutno na sercu.
- Jesteśmy nieformalnym „małżeństwem”. Tworzymy taki niecodzienny, ale bardzo szczęśliwy związek - mówią z uśmiechem. I dodają, że każdy nowy dzień swojego życia traktują jako dar z niebios.
Pochodząca ze Starego Sącza Karolina Faron w życiu bardzo się wycierpiała.
Od urodzenia chorowała na krzywicę. Jej lewa noga była znacznie krótsza od prawej, przez co miała ogromne problemy z poruszaniem się. Kiedy była jeszcze dzieckiem, nie rozumiała, dlaczego jej koleżanki potrafią biegać, a ona z trudem stawia tylko małe kroczki. Nikt nie wyjaśniał, co jej dolega.
W pozostałej części tekstu przeczytasz:
- Jak wyglądała ich przeszłość i dlaczego była tak dramatyczna?
- Jak udało im się odnaleźć szczęście?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień