Kolejka na Górę Parkową przenosi w czasie do przedwojennej Krynicy
W grudnia 1937 roku uruchomiono w Krynicy pierwszą w całej Polsce kolejkę linowo-terenową. Woziła Jana Kiepurę i mistrzów saneczkarstwa. Kolejka górska to jedna z wizytówek uzdrowiska.
Powstała na zlecenie Ligi Popierania Turystyki, dziś jest zabytkiem przedwojennej myśli technicznej i wizytówką uzdrowiska.
- Gdy uruchomiono kolejkę na Górę Parkową, sama wypożyczalnia leżaków na szczycie przynosiła zyski liczone w tysiącach. To najlepiej obrazuje jej popularność - opowiada Leszek Zakrzewski, prezes sądeckiego oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego.
Prawie jak w Alpach
W latach 30. XX wieku Krynica-Zdrój była jednym z najsłynniejszych kurortów w Europie. Zjeżdżała się tam śmietanka artystyczna, odpoczywały koronowane głowy i politycy.
Na kilka miesięcy przed uruchomieniem górskiej kolejki w podróż poślubną do uzdrowiska wybrała się Juliana, przyszła królowa Holandii z księciem Bernhardem Lippe-Biesterfeldem.
Za Janem Kiepurą zjeżdżali do Krynicy fani z całej Europy. Światowej sławy tenor za trzy miliony dolarów wybudował w uzdrowisku luksusowy hotel, słynną willę Partię. W tym czasie Krynica stała się także polską stolicą sportów zimowych. Prężnie rozwijało się saneczkarstwo i hokej. W latach 30. kilkakrotnie odbywały się tam mistrzostwa Polski w saneczkarstwie i mistrzostwa świata w Hokeju. Dla sportowców i kuracjuszy na Górze Parkowej planowano wielkie inwestycje. Miały powstać: basen kąpielowy, plaża, „place tenisowe”, altany wypoczynkowe, lodowiska i boisko hokejowe. Na szczyt miała wywozić gości pierwsza w Polsce kolejka linowo-terenowa, wzorowana na tych kursujących na alpejskie szczyty. Dolna stacja znajdowała się w pobliżu startu toru saneczkowego, a górna na szczycie góry, na wysokości 741 m n.p.m.
- Trasę poprowadzono mostkami ponad aleją spacerową i torem saneczkowym. Dwa wagoniki poruszały się po szynach na jednym torze, z mijanką pośrodku - dodaje Lech Zakrzewski.
W 1937 roku kolejkę na Górze Parkowej uroczyście otworzył sam Aleksander Bobkowski, ówczesny minister kultury. Na szczycie stanął modernistyczny budynek z kawiarnią, restauracją i tarasem z widokiem na panoramę Krynicy. W pobliżu wytyczono trasy narciarskie o długości metrów. Bilet dla jednego pasażera kosztował 80 groszy. W ciągu pierwszego roku na szczyt wjechało 145 tysięcy osób. Zachęcona powodzeniem inwestycji Liga Popierania Turystyki rozpoczęła podobną inwestycję na Gubałówce w Zakopanem.
Nieco już trąci myszką...
Dziś podróż na szczyt Góry Parkowej trwa niecałe trzy minuty, a trasa niezmiennie przebiega przez XIX-wieczny Park Zdrojowy.
- Mimo upływu lat kolej na Górę Parkową jest jedną z najpopularniejszych atrakcji turystycznych Krynicy Zdroju, a nawet całego Beskidu Sądeckiego. Choć w 2003 roku przeszła generalny remont, to zachowała swój przedwojenny charakter, a podróż nią przenosi nas w klimat międzywojennej Krynicy - mówi Patryk Białokozowicz, członek zarządu Polskich Kolei Linowych.
Podkreśla, że na szczycie na turystów czeka wiele atrakcji: park linowy, kompleks ślizgawek, położony w tym samym miejscu, co punkt startowy historycznego toru saneczkowego i zjeżdżalnia pontonowa. Jednak zdaniem samorządowców dzisiaj to za mało.
- Liczymy, że PKL ma wizję rozwoju Góry Parkowej i zainwestuje wreszcie w infrastrukturę. To miejsce ma ogromny potencjał, który w naszym odczuciu nie jest, niestety, w pełni wykorzystany i dziś to miejsce nieco trąci myszką - stwierdza Tomasz Wołowiec, zastępca burmistrza Krynicy- Zdroju.
W 2013 roku PKP wystawiło na sprzedaż akcje Polskich Kolei Linowych. Ofertę kupna złożyło konsorcjum czterech gmin: Krynicy, Zawoi, Szczawnicy i Czernichowa oraz słowacka spółka Tatra Mountain. Słowacy zadeklarowali, że zainwestują na Górze Parkowej 20 mln zł. Za tę kwotę miały powstać: hotel i amfiteatr. Oferta konsorcjum gmin została jednak odrzucona, a właścicielem PKL została firma Altura z siedzibą w Luksemburgu.