Koniec „kładki nieszczęścia”, a wkrótce też „drogi donikąd”
Mieszkańcy Osiedla Leśnego zawalczyli o pieniądze i remonty. Kładka już jest, a droga, która nie dawała ludziom spokoju, wkrótce przestanie być donikąd
Uzyskanie pozwolenia na włączenie tzw. drogi donikąd do drogi krajowej oraz odbudowa kładki łączącej Zatorze z Osiedlem Leśnym to inwestycja korzystna dla całego miasta. Można teraz bezpiecznie przechodzić przez kładkę na drugą stronę Kostrzyna. Poszerzona droga natomiast umożliwia autom swobodny i bezpośredni wyjazd z miasta.
Hałas był u nas ciągle taki, że aż uszy bolały
- Droga przez Leśne była jedyną dla tirów wjeżdżających na tereny zakładów. Dawał się nam we znaki ciągły hałas. - opowiada Czesław Wawrzyniak, mieszkaniec osiedla.
- Tych tirów wciąż przybywało i poza tym, że szkoda dróg, to zaczęły pękać nam nawet mury w blokach - dodaje jego żona Krystyna.
Przewodniczący samorządu Osiedla Leśnego zareagował na skargi mieszkańców. - Hałas wciąż napływających tu tirów, stwarzających dodatkowo wśród ludzi poczucie zagrożenia, spowodował, że zwróciliśmy się z prośbą do miasta o pomoc w rozwiązaniu problemu - mówi Piotr Dziekan.
Pozostał jeszcze odcinek „drogi donikąd”
Efektem starań samorządu osiedla „droga donikąd” została formalnie włączona do drogi krajowej. Dzięki temu tiry i auta mogą omijać Leśne i dojeżdżać do zakładów pracy czy wyjeżdżać z miasta.
- Pozostał jeszcze ostatni odcinek „drogi donikąd” do wyremontowania i połączenia z drogą główną - tłumaczy wiceburmistrz Zbigniew Biedulski. I dodaje: - Dzięki przychylności pani marszałek mogliśmy wykonać lwią część projektu drogi i zapewniam, że ten ostatni kawałek zostanie dokończony.
Również tzw. kładka nieszczęścia, jak ją nazywają mieszkańcy, nie dawała nam spokoju - mówi nam Piotr Dziekan. - Od lat 80. była jedynie naprawiana i stwarzała już wielkie zagrożenie. Wymagała całkowitej przebudowy. Dałem mieszkańcom słowo, że będzie to dla mnie sprawa priorytetowa.
- Kładka jest teraz jak się patrzy! - chwalą ludzie
Kładkę udało się całkowicie wyremontować. Najpierw zerwano tzw. pokład kładki i schodów, rozebrano też barierki. Zamontowana już porządna balustrada schody z desek kompozytowych sprawiają, że ludzie czują się tu bezpiecznie. Taki skrót w drodze na drugą stronę miasta doceniają dzieci idące do szkoły, dorośli spieszący do zakładów pracy czy wierni na mszę.
- Jestem bardzo zadowolona z przemiany naszej kładki - cieszy się w rozmowie z „Gazetą Lubuską” 75-letnia Barbara Piotrowska. - Mogę teraz częściej chodzić do kościoła, nawet o zmroku. Jestem też spokojna o moje wnuki, o ich bezpieczną drogę do szkoły - dodaje pani Barbara.