Kraków i nowa Ukraina jak iPhone, czyli Nowy Europejski Bauhaus odmieni nasze życie [KWADRATURA KULI]
Kiedy już pokonamy wspólnie hitlerowca Putina, przyjdzie czas odbudowy dzielnej Ukrainy. Wszystko wskazuje na to, że zrzuci się na to cała Unia – i powiedzmy sobie szczerze: gotowi jesteśmy ponieść ów koszt nie tylko dlatego, że patrzymy na wschód sercem buchającym współczuciem i solidarnością, ale i z tej przyczyny, że to się opłaci i odbudowywanym, i odbudowującym. Unia będzie chciała w Ukrainie przetestować na wielką skalę swą najświeższą Wielką Ideę: Nowy Europejski Bauhaus, w skrócie NEB. Nie macie pojęcia, co to jest? To się dowiedzcie. NEB odmieni Wasze/nasze życie.
Dla młodych zachętą do flirtu z NEB może być fakt, iż projektując iPhone’a, a wcześniej iPoda, Steve Jobs opierał się na ideach i zasadach Bauhausu, czyli – w uproszczeniu – starał się stworzyć idealny mix funkcjonalności z cieszącą każdy (zwłaszcza szósty) zmysł estetyką. Średnim generacjom do wyobraźni przemówi to, iż owe idee i zasady odnajdziemy w meblach IKEA. Starsi zauważą ślady Bauhausu w modernistycznych budowlach w centrum Krakowa. Dom Towarzystwa Ubezpieczeniowego Feniks, gmach Komunalnej Kasy Oszczędnościowej, zabudowa wzdłuż Alej Trzech Wieszczów, z siedzibą Akademii Górniczo-Hutniczej, Biblioteką Jagiellońską, Muzeum Narodowym –zmieniły w międzywojniu krajobraz miasta. Nowe materiały, nowa estetyka, ogromne przeszklenia.
Bauhaus rozwinął się po I wojnie światowej w niemieckim Weimarze, najpierw jako uczelnia artystyczno-rzemieślnicza, a potem kierunek architektoniczno-mentalny – bo jego twórcy nigdy nie ograniczali się do architektury, lecz starali się zainicjować budowę bardziej ludzkiego świata. Z Weimaru Bauhaus uciekł przed nazistami do Dessau, potem do Berlina. Tu zastał go rok 1933 i… wiadomo. Hitler i Bauhaus to jak… Putin i Zełenski. Ale mistrzowie ruchu rozjechali się po świecie i… Ślady tego można znaleźć w każdym zakątku globu.
Kilka lat temu doszło do spektakularnego renesansu Bauhausu – w postaci NEB. To nie przypadek. U zarania XX wieku ruch dawał odpowiedzi na wyzwania rewolucji przemysłowej, a teraz mamy rewolucję 4.0: automatyzację, robotyzację, cyfryzację i jeszcze większe umasowienie wszystkiego. Co daje szansę obniżenia kosztów, ale też niesie groźbę unifikacji – przed którą wielu ludzi instynktownie się broni. Nie chcemy wszyscy chodzić w identycznych mundurkach (jak swego czasu pół miliarda Chińczyków), ani mieszkać w identycznych blokach złożonych z identycznych lokali.
Równocześnie każdy pragnie mieć funkcjonalny, komfortowy i estetyczny dach nad głową. Przystępny cenowo, z rachunkami za energię i wodę nie powodującymi zawałów serca i portfela. Położony góra kwadrans na piechotę od istotnych obiektów i instytucji, rzut biletem od kina i rzut szyszką od parku. Młodsi dodadzą do tego: ekologiczny, czyli nie tylko łaskawy dla klimatu tu i teraz, ale i zbudowany w stu procentach z materiałów, których produkcja nie przyczynia się do niszczenia przyrody. Wielu z nas marzy się sensowna, dobrze zaprojektowana przestrzeń – prywatna i publiczna. Bez polskiego chaosu, wpychania, gdzie popadnie, poronionych pomysłów domorosłych władców krajobrazu, narzucających za odpowiednio dużą kasę pseudowizje bezradnym architektom.
Odpowiedzią na wszystkie te potrzeby jest Nowy Europejski Bauhaus, promowany przez Radę Architektów Europy (ACE) i uznany za Wielką Ideę Europy przez Ursulę von der Leyen. W Polsce propaguje go krakowianin: Borys Czarakcziew, wiceprezes Krajowej Rady Izby Architektów RP, członek zarządu ACE i zarazem szef Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa. Dla wspólnego dobra trzymajmy zań kciuki, a tam, gdzie możemy – wspierajmy.