Kraków. Posadzili drzewa w lesie, mieszkańcy są zbulwersowani
Za wycięcie drzew pod bloki deweloper miał posadzić 500 nowych na Kampusie UJ na Ruczaju. Zamiast tego drzewa posadzili w Lesie Wolskim. Zgodę dali urzędnicy. Wczoraj poszli to sprawdzić.
Inwestor, który buduje bloki przy ulicy księdza Karabuły, wyciął 215 drzew. W zamian miał nasadzić jednak o wiele więcej - 210 w rejonie inwestycji oraz blisko 500 na terenie Kampusu 600-lecia UJ. Miał na to trzy lata. Dwa dni przed upływem terminu dostał jednak zgodę od magistrackich urzędników na zmianę miejsc nasadzeń. Blisko 500 drzew posadził w jeden dzień w Lesie Wolskim.
Wczoraj sprawdzali to miejscy urzędnicy.
Sprawa inwestycji na Polanie Żywieckiej budzi kontrowersje od ponad trzech lat. Zaczęło się od wydania przez urzędników zgody na budowę, na kilka dni przed uchwaleniem miejscowego planu dla tego obszaru, który wykluczał zabudowę wielorodzinną.
Później inwestor dostał zgodę na wycinkę 215 drzew, przeciwko czemu ostro protestowali okoliczni mieszkańcy, którzy mówili o „karczowaniu Lasu Borkowskiego”.
Budowa trzech bloków z garażami podziemnymi ruszyła na początku tego roku.
Las zamiast Kampusu UJ
Teraz okazuje się, że inwestor nie zasadził drzew tam, gdzie było to ustalone. Mieszkańcy są zbulwersowani i czują się oszukani.
- Nie widać, żeby urzędnicy otaczali zieleń troską, skoro to inwestor wskazuje miejsca nasadzeń, a ci temu przyklaskują - mówi Anna Smywińska-Pohl, która wyprowadziła się z tego rejonu, właśnie m.in. z powodu uciążliwej budowy.
Zgodnie z decyzją urzędników z października 2013 roku inwestor w zamian za wycinkę 215 drzew miał ich nasadzić 210 w rejonie inwestycji oraz blisko 500 na Kampusie 600-lecia UJ. Miał na to czas do 9 października tego roku. Tymczasem decyzją urzędników z 7 października br. dla pierwszego nasadzenia wydłużono termin do końca listopada 2017, a 500 drzew zamiast na Kampusie UJ nasadzono w Lesie Wolskim. Jednego dnia, w sobotę 8 października.
- Wniosek o zmianę lokalizacji nasadzeń oraz zmianę terminu ich wykonania wpłynął do nas 31 sierpnia. Po analizie, decyzję wydano 7 października - mówi Jan Machowski z biura prasowego magistratu.
Urzędnicy z Wydziału Kształtowania Środowiska wyjaśniają, że inwestor poinformował ich, iż zmiana lokalizacji jest konieczna, ponieważ Uniwersytet Jagielloński w czerwcu odmówił nasadzeń na swoim terenie, tłumacząc się zmianą planu zagospodarowania dla obszaru Kampus UJ.
Inwestor zwrócił się więc do Fundacji Miejski Park i Ogród Zoologiczny o możliwość nasadzenia na terenie zarządzanym przez fundację, czyli w Lesie Wolskim. Zgodę uzyskał.
Urzędnicy informują, że dostali dokumentację świadczącą o posadzeniu wymaganej liczby drzew i krzewów. Wczoraj udali się na kontrolę do Lasu Wolskiego, aby sprawdzić, czy rzeczywiście są w nim drzewa. Te nasadzone. O efektach kontroli niestety nie zdążyli poinformować.
Przedstawiciele Uniwersytetu Jagiellońskiego tłumaczą, że nie odmówili nasadzeń.
- Wykonawca zgłosił, że rezygnuje z nasadzeń na naszym terenie, ponieważ w międzyczasie nastąpiła zmiana planu zagospodarowania dla naszego obszaru. Tam, gdzie były zapisy o zieleni parkowej, czyli możliwość nasadzania, zapisano inny rodzaj zieleni, która takie nasadzenia wyklucza - zaznacza Andrzej Pikulski, kierownik Działu Administracji Kampusu 600-lecia UJ.
Błąd urzędników
Urzędnicy tłumaczą, że w związku z powyższym inwestor musiał znaleźć inne miejsce, gdzie może nasadzić tak dużą ilość drzew. Wybrał więc las, a urzędnicy przyklasnęli. Problem w tym, że wcześniej popełnili spory błąd.
Decyzję o zastępczym nasadzeniu Wydział Kształtowania Środowiska wydał w październiku 2013 roku.
Tymczasem zaktualizowany plan dla Kampusu UJ zaczął obowiązywać od lipca tego samego roku. Tym samym urzędnicy już wtedy powinni zauważyć, że nie można tam posadzić nowych drzew.
- To jest absurd. Jeśli już dochodzi do wycinki drzew przy inwestycjach, to nasadzenia powinny być robione w tej samej dzielnicy - przekonuje radny PO Grzegorz Stawowy.
Jego zdaniem urzędnicy poszli z drewnem do lasu.
- Te nasadzenia powinny być gdzieś w Borku Fałęckim. W tej samej dzielnicy. Urzędnicy powinni wskazać miejsce nasadzenia, a nie inwestor - konkluduje. Zwraca przy tym uwagę, że za chwilę podobna sytuacja może być przy budowie aparthotelu przy al. 3 Maja. Inwestor ma tam wyciąć 170 drzew, a miasto chce, żeby nasadzenia były na ul. Karmelickiej.
Na sadzenie drzew w lesie sceptycznie patrzy też Mariusz Waszkiewicz, prezes Towarzystwa na rzecz Ochrony Przyrody.
- To nieporozumienie. Las jest prawie w pełni naturalny i świetnie sobie poradzi z samoodnowieniem, jeśli zajdzie taka potrzeba - zaznacza.
Także on podkreśla, że nasadzenia powinny być jak najbliżej miejsca wycinki.
- Jeśli jest wycinany jakiś większy fragment, to nasadzeń nie powinno się rozbijać na kilka lokalizacji. Lepiej znaleźć jedno zwarte miejsce. No ale z tym bywa problem. A jak chodzi o Polanę Żywiecką, to miasto po prostu zawaliło, pozwalając na tę budowę - uważa Mariusz Waszkiewicz.