Kraków. Wyrzucenie aut z centrum. Urząd tego nie przemyślał
Urzędnicy muszą zlikwidować 2,9 tys. miejsc postojowych. Szukają nowych ograniczając ruch Samochody wyrzucone z centrum mogą zapchać ulice pod domami mieszkańców poza II obwodnicą
Wiosną nawet kilkadziesiąt ulic poza II obwodnicą może zmienić się w jednokierunkowe, aby urzędnicy mogli znaleźć na nich więcej miejsc postojowych dla aut mieszkańców, bo równocześnie muszą zlikwidować ich ok. 2,9 tys. w całej strefie płatnego parkowania (powód - brak możliwości pozostawienia przepisowych 2 metrów wolnego przejścia na chodniku). Taką koncepcję zmian ma przygotować dla miasta wynajęta firma za 175 tys. złotych.
Natomiast w październiku urzędnicy chcą przeprowadzić rewolucję drogową w centrum Krakowa, wewnątrz II obwodnicy, ograniczając tam ruch pojazdów, również wprowadzając wiele ulic jednokierunkowych. Kierowcy, w tym masa przyjezdnych, albo utkną w korkach, albo będą zostawiać auta tam, gdzie urzędnicy przygotują wcześniej więcej miejsca pod domami mieszkańców. Czy to nie błędne koło?
Pożycz sobie elektryczne
Urzędnicy uważają jednak, że mają lekarstwo na tę sytuację - wypożyczalnię elektrycznych pojazdów z 70 stacjami w sercu Krakowa. Wyrzucając auta krakowian, chcą, wstawić 100 pojazdów na prąd, które zajmą kolejne miejsca postojowe. Nie wiadomo jeszcze czy gmina sama będzie prowadzić wypożyczalnię, czy da zarobić firmie, która ją zorganizuje. Aut elektrycznych planowane ograniczenia w ruchu nie mają dotyczyć. Urzędnicy wierzą, że mieszkańcy będą przyjeżdżali w pobliże centrum tramwajami lub własnymi autami, a następnie przesiadali się na te elektryczne, by móc swobodnie sobie pojeździć.
Przypomnijmy, co proponują urzędnicy w centrum: trzy nowe strefy ruchu, w tym na Kazimierzu, sporo ulic jednokierunkowych, „blokowanie” dróg w sektory dostępne tylko dla mieszkańców, a w zamian za utrudnienia dla kierowców - linie tramwajowe kursujące co 6 i 12 minut. Główny cel zmian to zmniejszenie udziału samochodów w ruchu w całym mieście z obecnych 33 proc. do 25 proc.
Władze miasta chcą zatem ograniczać ruch w centrum, aby stało się ono bardziej przyjazne dla pieszych i mieszkańców oraz by zmniejszyć zanieczyszczenie powietrza. Wzorują się na rozwiązaniach m.in. z Barcelony. Założenie jest słuszne, ale Kraków nie jest gotowy na takie zmiany.
Czego brakuje w Krakowie
Nie mamy metra, jak w Barcelonie, tramwaje jeżdżą wolno, bo torowiska są w fatalnym stanie, brakuje parkingów, gdzie kierowcy przyjezdni mieliby zostawiać auta i przesiadać się do komunikacji. Nie ma północnej obwodnicy i domknięcia III obwodnicy (Trasy Łagiewnickiej doczekamy się w 2020 roku, a brakuje jeszcze Pychowickiej i Zwierzynieckiej). Kolejna linia tramwajowa do Górki Narodowej powstanie w roku 2020, a rozbudowa al. 29 Listopada zakończy się na przełomie 2019/20. Szybka Kolej Aglomeracyjna jeździ, ale tory do Nowej Huty pozostają niewykorzystane. Łącznica kolejowa Krzemionki-Zabłocie jest co prawda w budowie, ale dopiero planuje się budowę drugiej pary torów na trasie Kraków Gł.-Płaszów (powinna być gotowa na przełomie 2019/2020).
Aut musi być mniej
Wszystko to jest pieśnią przyszłości. Urzędnicy chcą już wprowadzić zachodnie rozwiązanie do miasta będącego dopiero w przebudowie. Nic dziwnego, że pojawiają się zastrzeżenia mieszkańców (patrz ramka).
- W miastach wysoko rozwiniętych udział aut w ruchu to 25 proc. I to jest nasz cel - zaznacza Łukasz Franek, wicedyrektor Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu. - Potrzebujemy śmiałych działań, zwłaszcza w zakresie czystego powietrza. Ale przy każdej zmianie jest potrzebna dyskusja.
Mieszkańcy mogą poznać planowane zmiany na stronie www.zikit.krakow.pl i wysłać swoje uwagi za pomocą znajdującego się tam formularza. Można je też złożyć w punktach informacyjnych: ul. Centralna 53, przy przystanku „Politechnika” na ul. Pawiej i w przejściu podziemnym pod Placem Bohaterów Getta. Będą też spotkania z mieszkańcami - pierwsze 13 lutego w godz. 18-20 w gimnazjum nr 4, Rynek Kleparski 18.
Plusy i minusy oraz komentarz mieszkańca centrum
- Ograniczenie ruchu aut w centrum ma spowodować ożywienie tej części miasta, bo ulice staną się bardziej dostępne dla pieszych i komunikacji miejskiej - ale przedsiębiorcy obawiają się, że stracą klientów, którzy dojeżdżają autami. Mieszkańcy mogą mieć problem z dojazdem do pracy i dowożeniem dzieci do szkół.
- Oddanie małych ulic w ścisłym centrum ich mieszkańcom, m.in. do parkowania to dobry pomysł - ale wyrzucone auta mogą zablokować chodniki poza II obwodnicą.
- Mniej zanieczyszczeń w centrum - chyba, że kluczące na nowych ulicach jednokierunkowych pojazdy będą stały w korkach i produkowały więcej spalin.
- Urzędnicy zapowiadają większą częstotliwość kursowania tramwajów - ale nie chcą skorzystać z nowej technologii, która może przyspieszyć przejazd tramwajów na skrzyżowaniach. Ponadto torowiska są w fatalnym stanie, a remonty rozplanowano na 3-4 lata.
- Dzięki ulicom jednokierunkowym centrum Krakowa przestanie być „skrótem” dla wielu kierowców, którzy tędy omijają np. korki na Alejach Trzech Wieszczów - to oznacza, że korki na Alejach będą jeszcze większe.
- Kto będzie kontrolował przestrzeganie zakazów jazdy i parkowania? Inspektorzy ZIKiT i straż miejska? Nie radzą sobie już z egzekwowaniem dzisiejszych ograniczeń.
MAREK STRZAŁA, mieszkaniec ul. Basztowej:
Nie wiem czym się kierują krakowscy urzędnicy, od lat uparcie lansujący zamykanie dla normalnego ruchu jednych śródmiejskich ulic i wymuszane jednokierunkowej jazdy na drugich. Owszem, z ulic w obrębie Plant warto może pozbyć się pojazdów, zamieniając historyczne Stare Miasto w strefę tylko dla pieszych, ale tego akurat nie ma w planach. Natomiast w urzędniczych głowach zrodził się pomysł zamiany przyległych rejonów w labirynt jednokierunkowych objazdów.
Można by dumać nad sensem tych przymiarek, gdyby w sercu Krakowa panował samochodowy tłok. Ale w obrębie II obwodnicy zrobiło się wręcz luźno, a dłuższe korki tworzą się tylko na Wielopolu oraz ul. Westerplatte i to praktycznie tylko po południu. Zakorkowane są za to Aleje Trzech Wieszczów i ciąg Dietla - Grzegórzec-ka. Skutki wprowadzenia zmian łatwo przewidzieć. Jadąc z punktu A do punktu B wewnątrz II obwodnicy kierowcy, zamiast wybierać najkrótszą drogę, będą zmuszeni do objazdów. W dodatku często będą musieli wjeżdżać w aleje lub w ul. Dietla, co przyczyni się do większego obciążenia niewydolnych już obecnie arterii i skrzyżowań oraz stworzenia nowych „korkorodnych” punktów. Niewykluczone, że urzędnikom uda się stworzyć sztuczny tłok na aktualnie dość pustawych ulicach. Na pewno przysłużą się też zwiększonej emisji spalin oraz stracie czasu i pieniędzy kierowców.