Krakowski Oddział IPN i „Dziennik Polski” przypominają. Integracja europejska, czyli „Wehrmacht pod rozkazami USA
W pierwszych latach komunistycznych rządów propagandyści rządzącej partii malowali czarny obraz integracji zachodnioeuropejskiej. Opisywano ją jako narzędzie polityki USA. „Ojczyzna światowego kapitału” była od 1947 r. najważniejszym wrogiem w propagandzie polskich komunistów. Tzw. plan Marshalla, utworzenie Unii Zachodniej, Rady Europy, Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali (EWWiS) oraz próby stworzenia Europejskiej Wspólnoty Obronnej (EWO) przedstawiano jako działania inspirowane przez Amerykanów mających dążyć do ekonomicznego, militarnego i politycznego podporządkowania kontynentu. W komunistycznych mediach szczególnie negatywnie opisywano włączenie do tych procesów „odwiecznego wroga Polski”, czyli Niemiec - zachodnich, rzecz jasna.
„Imperialistyczna próba rozciągnięcia hegemonii USA”
Korzenie integracji Europy Zachodniej sięgają lat 40. zeszłego wieku. Istotnymi przyczynami tych procesów były m.in. konieczność współpracy gospodarczej między państwami zrujnowanymi wojną, zapobieżenie odrodzeniu niemieckiego ekspansjonizmu oraz wyeliminowanie konfliktów zbrojnych z relacji międzynarodowych (zgodnie z zasadą „lepiej handlować niż walczyć”). Czołową rolę odgrywali politycy chrześcijańskiej demokracji, w tym minister spraw zagranicznych Francji, Robert Schuman. To on wypowiedział 9 maja 1950 r. znamienne słowa o konieczności usunięcia „odwiecznej wrogości Francji i Niemiec”.
Zanim do tego doszło, pierwszy sygnał do integracji wystosowali Amerykanie, którzy dwa lata po zakończeniu drugiej wojny światowej zaproponowali swoim sojusznikom pomoc w ramach Planu Odbudowy Europy. Tzw. plan Marshalla został ogłoszony 5 czerwca 1947 r. „Nasza polityka nie jest skierowana ani przeciwko jakiemuś krajowi, ani przeciwko ideom, ale przeciwko głodowi, biedzie, apatii i chaosowi” - powiedział wówczas sekretarz stanu USA.
Kraje demokracji „ludowej” odrzuciły ten plan pod naciskiem Związku Sowieckiego. 2 lipca 1947 r. Sowieci zerwali negocjacje, uzasadniając to rzekomą groźbą utraty suwerenności. W tym samym dniu podobne argumenty wysunął Wiaczesław Mołotow podczas rozmowy z ambasadorem Polski we Francji, Jerzym Putramentem. Z kolei w czasie rozmowy z delegacją czechosłowacką Stalin oświadczył, że ten pomysł USA zmierzał do utworzenia „bloku zachodniego przeciwko Związkowi Sowieckiemu”. Polscy komuniści, podobnie jak towarzysze z pozostałych „demoludów”, musieli ulec presji Kremla.
Potwierdzeniem rosnącego napięcia na arenie międzynarodowej było przyjęcie 27 września 1947 r. w Szklarskiej Porębie przez przywódców państw komunistycznych stosownej deklaracji. Stwierdzono w niej, że świat podzielił się na dwa obozy: „imperialistyczny” pod egidą USA oraz „demokratyczny” pod przewodnictwem ZSRS, który w tym czasie już uzależniał od siebie gospodarki pozostałych „demoludów”. Relacje między obydwoma stronami zaostrzały się coraz bardziej, o czym świadczył m.in. kryzys wokół Berlina pod koniec lat czterdziestych.
Wkrótce po odrzuceniu planu Marshalla rozpętała się kampania propagandowa, podczas której przekonywano, że udział w tym przedsięwzięciu grozi podporządkowaniem Europy „ekspansji i potędze dolara”. Charakterystyczne było to, że państwa rządzone przez komunistyczne partie były uzależnione od decyzji Kremla, a same oskarżały demokracje Zachodu o podporządkowanie USA. Np. w 1947 r. stwierdzono na łamach ideologicznego miesięcznika partii, że plan Marshalla był „imperialistyczną próbą rozciągnięcia hegemonii USA nad Europą”, a rok później argumentowano w „Trybunie Robotniczej”, że dla Ameryki „lepiej jest dyktować swe warunki i ściągać haracz od jednego centralnego rządu, a nie od szesnastu państw”. Rzekome podporządkowanie „amerykańskim podżegaczom” oraz strach przed remilitaryzacją Niemiec dominowały także w późniejszych opisach integracji europejskiej.
„Srebrniki z planu Marshalla”
Bez oglądania się na stanowisko bloku wschodniego zachodnia Europa kontynuowała zjednoczenie. 17 marca 1948 r. doszło do utworzenia przez Francję, Wielką Brytanię i państwa Beneluxu regionalnego paktu wojskowego i gospodarczego. Rok później, 8 sierpnia 1949 r., zebrała się na pierwszym posiedzeniu Rada Europy. Najważniejszym krokiem w procesach integracyjnych była wspomniana deklaracja Schumana z 9 maja 1950 r., efektem było złożenie podpisów pod traktatem powołującym EWWiS. Na mocy tego dokumentu powstał wspólny organ nadzorujący produkcję i handel dwóch strategicznych wówczas surowców: węgla i stali.
Komunistyczna propaganda, skoncentrowana na obchodzonym w krajach komunistycznych Dniu Zwycięstwa (9 maja) oraz na zbieraniu podpisów pod Apelem Sztokholmskim przeciwko broni atomowej, odniosła się do tego wydarzenia dopiero trzy dni później. Prasowy organ rządzącej w Polsce partii nazwał to 12 maja 1950 r. „zdradą niepodległości Francji”. Sugerowano także czytelnikom, że była to realizacja amerykańskich i nazistowskich planów wymierzonych w Związek Sowiecki. W jednym z odcinków Polskiej Kroniki Filmowej (PKF) nazwano plan Schumana „nowym ogniwem w łańcuchu kierowanych przez Wall Street przygotowań do nowej wojny imperialistycznej”.
Innym argumentem, do którego odwoływali się propagandyści, był rzekomy brak społecznej legitymacji rządów państw Zachodu. Ponoć z tego powodu szukały one opieki USA. W 1951 r. widzowie PKF usłyszeli, że politycy zachodnioeuropejscy „mają wprawę” w uchwaleniu jednomyślnie tego, co ustali Waszyngton. W opisie tych państw nie brakowało zatem określeń w rodzaju: „kolonie”, „protektoraty”, „satelity” czy „wasale”.
W tego rodzaju komunikatach stosowano często argumenty ad personam i ostrze stalinowskich mediów było wymierzone w polityków opowiadających się za integracją europejską. Roberta Schumana nazywano „panem Schumanem, który sprzedał losy Francji bankierom z Wall Street za judaszowe srebrniki »pomocy marshallowskiej«”, Alcide De Gasperiego
- „chadeckim pupilkiem Waszyngtonu”, a „ulubieńca” komunistycznej propagandy Konrada Adenauera - „marionetką hitlerowsko-amerykańską”. Na szpaltach oficjalnej prasy dużo miejsca poświęcono także Winstonowi Churchillowi, który wzywał do integracji kontynentu na wzór USA. Prasowy organ PPR w Lublinie nazwał go w 1947 r. „apostołem Stanów Zjednoczonych Europy”.
„Wehrmacht przyobleka mundur armii europejskiej”
Jednym z ważniejszych punktów odniesienia propagandy była tematyka niemiecka. Jakub Berman, czołowy polityk PPR, odpowiedzialny w pierwszych latach za aparat bezpieczeństwa i propagandę, powiedział podczas narady z cenzorami w 1945 r.: „nasz porachunek z Niemcami nie jest zamknięty”, dodając: „musimy wzmacniać czujność do niebezpieczeństwa niemieckiego”. Czujność tę wzmacniano przez cały okres PRL, także w odniesieniu do procesów integracyjnych Europy.
Jeszcze przed utworzeniem RFN i NRD stalinowscy propagandyści przestrzegali przed remilitaryzacją Niemiec, integracją zachodnich stref okupacyjnych i udziałem zachodnich Niemiec w zjednoczeniu Europy. Kraj ten był opisywany jako „wasal” rządzony przez „lokajów” USA. Zdaniem propagandystów Amerykanie liczyli na byłych zbrodniarzy wojennych z okresu drugiej wojny światowej oraz nowoczesne zakłady przemysłowe, w Zagłębiu Ruhry. W 1946 r. szerokim echem w propagandzie odbiła się wypowiedź Jamesa Byrnesa. Sekretarz Stanu USA nie tylko postulował włączenie Niemiec do jednoczącej się Europy, ale uznał granice na Odrze i Nysie za tymczasowe.
Po wybuchu wojny w Korei pojawiało się na Zachodzie coraz więcej głosów o potrzebie remilitaryzacji Niemiec. W 1950 r. padła z ust Winstona Churchilla propozycja utworzenia armii europejskiej, w skład której wchodziłaby armia zachodnioniemiecka. W tym samym roku premier Francji René Pleven ogłosił plan zakładający budowę sił zbrojnych w ramach EWWiS, w tym Niemiec, a dwa lata później kanclerz Adenauer podpisał układ o przystąpieniu RFN do Europejskiej Wspólnoty Obronnej. Rozpętała się wówczas w komunistycznych mediach potężna kampania, która trwała właściwie do końca stalinizmu. Odwołując się do doświadczeń niedawno zakończonej wojny, przedstawiano to jako próbę odrodzenia pruskiego militaryzmu, wskrzeszanie „Wehrmachtu ubranego w mundury »europejskie«”. W „Trybunie Ludu” ukazał się tekst, w którym ostrzegano: „Wehrmacht przyobleka znowu uniform wojskowy. Co prawda jest to inny uniform - mundur armii europejskiej. Jednakże mundury te włożą ci sami Niemcy, którzy szli za Hitlerem…”. Co ciekawe, w jakiejś mierze opinie te były podzielane we Francji. Ostatecznie po odrzuceniu przez francuskie Zgromadzenie Narodowe w 1954 r. EWO nie weszła w życie.
Po zakończeniu stalinizmu propagandyści stosowali już mniej dosadne środki stylistyczne, by opisać kolejne etapy integracji, jak np. utworzenie wspólnego rynku czy Parlamentu Europejskiego. Co jakiś czas straszyli jednak „imperialistami” przygotowującymi pod okiem USA nową wojnę oraz (zachodnimi) Niemcami.