Osiemdziesiąt lat temu, 5 grudnia 1953 r., uciekł na Zachód ppłk Józef Światło - jeden z najważniejszych funkcjonariuszy policji politycznej Polski „ludowej”.
Pod koniec 1954 r. na falach Radia Wolna Europa Polacy usłyszeli: „Jestem Józef Światło. Do niedawna ppłk UB i Wicedyrektor X Departamentu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie”. Prowadzona przez niego audycja pt. „Za kulisami bezpieki i partii” wstrząsnęła władzą w PRL.
„Każdy poważniejszy dokument trafiał na jego biurko”
Józef Światło (Izak Fleischfarb) był doświadczonym funkcjonariuszem komunistycznego aparatu bezpieczeństwa i wieloletnim członkiem partii. Jeszcze przed wybuchem wojny był zaangażowany w działalność ruchu komunistycznego. Po Wrześniu 1939 r., tak jak tysiące polskich komunistów, udał się na wschód, na tereny zajęte przez Armię Czerwoną. „Idę tam gdzie jest moje miejsce” - powiedział żegnając się z matką. W czasie wojny przebywał w sowieckim obozie pracy, następnie wstąpił do dywizji „kościuszkowskiej”, gdzie pełnił funkcję politruka, a od 1944 r. wspinał się po szczeblach kariery w aparacie bezpieczeństwa. W tym okresie życia cieszył się zaufaniem Sowietów, m.in. wszechwładnego gen. Iwana Sierowa. Pełnił m.in. funkcje zastępcy szefa Wojewódzkich Urzędów Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie, Olsztynie i Krakowie, a przede wszystkim zastępcy dyrektora X Departamentu MBP, Anatola Fejgina. X Departament zajmował się tropieniem „wroga wewnętrznego” w partii, co odbywało się zgodnie z tezą Stalina o zaostrzeniu się walki klasowej w miarę postępów w budowie komunizmu. W tym czasie dał się poznać jako osoba skłonna do przemocy i brania łapówek. Jakub Berman w słynnej rozmowie z Teresą Torańską opisał go krótko: „nędzny człowiek”.
Jednak to właśnie z powodu braku hamulców moralnych był użyteczny dla partii i wykorzystywano go do najbardziej poufnych zadań: zorganizowania transportu Wincentego Witosa do Warszawy w celu przekonania przywódcy prawdziwego ruchu ludowego do współpracy z komunistami (1945), fałszowania referendum (1946) i wyborów do Sejmu Ustawodawczego (1947), czy przeprowadzenia poufnych rozmów z szefami bezpieki w państwach bloku wschodniego. W późniejszych latach osobiście aresztował nie tylko gen. Mariana Spychalskiego (1950), byłego Sekretarza Generalnego KC PPR Władysława Gomułkę (1951), czy marszałka Michała Rolę-Żymierskiego (1953), ale także jako wprawny i doświadczony „operatywnik” towarzyszył aresztowaniom hierarchów Kościoła: bp. Czesława Kaczmarka (1951) i już po śmierci Stalina - ks. prymasa Stefana Wyszyńskiego (1953). Komisja, którą powołano w Polsce po ucieczce Światły przyznała w raporcie, że miał on „dostęp do najtajniejszych dokumentów Departamentu X”, a „każdy poważniejszy dokument czy to śledczy, czy agenturalny, czy archiwalny” trafiał na jego biurko.
„Czuło się niepokój”
Wieczorem 5 grudnia 1953 r. Józef Światło opuścił hotel w Berlinie Wschodnim wraz z Anatolem Fejginem. Obaj postanowili wyjść na miasto w celu zrobienia zakupów. Było chłodno, „przez chwilę bodajże mżyło” – odnotował później szef X Departamentu. Według jego relacji weszli do metra, którym przekroczyli granicę i znaleźli się w sektorze francuskim Berlina. Fejgin, który lepiej posługiwał się językiem niemieckim, wszedł do pobliskiej trafiki, żeby zdobyć zachodnie marki na kupno biletów powrotnych. Kiedy wyszedł na ulicę zorientował się, że został sam. Światło zniknął. Po godzinie oczekiwania postanowił wrócić do Berlina Wschodniego bez zastępcy. Wrócił do hotelu i około godziny przesiedział nad butelką piwa. Zniknięcie ppłk. UB tłumaczono porwaniem, a nawet morderstwem. Mało kto podejrzewał, że Światło mógł dobrowolnie dać nogę. Józef Czyrek, ówcześnie referendarz w polskiej ambasadzie w Berlinie powiedział, że w tych dniach „czuło się niepokój”. W czasie, kiedy w Warszawie obradowały komisje wyjaśniające to zaskakujące zniknięcie, Światło ochoczo opowiadał Amerykanom o komunistycznej „elicie”, brudnych mechanizmach władzy i terrorze w PRL.
„Za kulisami bezpieki i partii”
Józef Światło ujawniał najbardziej strzeżone tajemnice reżimu komunistycznego. 28 września 1954 r. wystąpił w Waszyngtonie na konferencji prasowej. Przed mikrofonami m.in. Głosu Ameryki i polskiej redakcji Radia Wolna Europa poinformował wówczas o formach protestu Polaków przeciwko komunistycznej władzy, takich jak krótkotrwałe strajki czy sprzeciw wobec kolektywizacji oraz - co szczególnie interesowało Amerykanów - przedstawił szczegóły aresztowania i przetrzymania przez MBP w podwarszawskim Miedzeszynie obywatela USA, Hermanna Fielda. Ta i kolejne konferencje prasowe (29 września, 1 października) oraz emitowane przez RWE słuchowisko były prawdziwą bombą. Treść audycji pt. „Za kulisami bezpieki i partii” musiała wywołać rumieńce na twarzach członków PZPR. Informowano w niej, że Polska w rzeczywistości była rządzona przez agentów Kremla, bez żadnych skrupułów wykorzystujących policję polityczną przeciwko obywatelom w celu utrzymania swojej władzy. Ppłk UB nazywał ich także „kliką”, czy „obecnymi władcami Polski”, a kierowaną przez nich partię jako de facto „nie-polską” i „nie-robotniczą”. Mówił, że przywódcy PZPR opływali w luksusy i nie stronili od używek tak odległych dla przeciętnego robotnika. W wydanej później broszurze, zawierającej zapisy audycji można znaleźć słowa o najbliższych rodzinach dygnitarzy: „Żony »wodzów ludu« należą do grupy tych uprzywilejowanych dam, które chodzą w najlepszych futrach, w najelegantszych sukniach i w wytwornej bieliźnie”. Światło wypowiadał się także na temat czarnych plam w życiorysach przywódców PPR oraz wyjaśniał okoliczności, w jakich postawał aparat bezpieczeństwa. Demaskował zbrodnie w majestacie „ludowej sprawiedliwości” i przedstawiał szczegóły fałszowania słynnych procesów politycznych doby stalinizmu, w tym płk. Jana Rzepeckiego, Franciszka Niepokólczyckiego, czy gen. Stanisława Tatara.
W tej sytuacji komuniści nie mogli już dłużej ukrywać ucieczki byłego wiceszefa X Departamentu. 25 października 1954 r. ukazał się komunikat PAP, w którym nazwano go „prowokatorem i agentem wywiadu amerykańskiego”. Mało prawdopodobne, że Światło był pracownikiem wywiadu amerykańskiego. Wiele wskazuje na to, że oficer UB uciekł z powodu lęku przed rozliczeniami po aresztowaniu jednego z członków triumwiratu rządzącego w Moskwie, ongiś wszechmocnego Ławrientija Berii. W przedmowie do funkcjonującej w drugim obiegu broszury „Za kulisami bezpieki i partii” czytamy: „Być może pewnego dnia dostrzegł on w źrenicy Bieruta lub Radkiewicza odbicie obrazu swego następcy i zabójcy”. Tę tezę uwiarygodniło stwierdzenie specjalnej komisji MBP, że w miesiącach poprzedzających ucieczkę nurtowało go „jakieś rozgoryczenie i niezadowolenie”.
„Przyspieszenie koła historii”
Wydźwięk audycji radiowych został wzmocniony kilkuset tysiącami broszur, które przerzucano za „żelazną kurtynę”. Pozwoliły one - jak powiedziano podczas jednej z audycji - „w sposób namacalny wpłynąć na bieg zdarzeń, na przyspieszenie koła historii”. I rzeczywiście tak się stało. Były jak granat, który wybuchł w samym centrum komunistycznej władzy. Najszybciej konsekwencje zniknięcia Światły odczuł jego przełożony. Anatol Fejgin - mimo rytualnej, charakterystycznej dla komunistów samokrytyki („koszmarny splot bezmyślności i lekkomyślności” - jak pisał w liście do Bieruta) - został 1 stycznia 1954 r. nie tylko zwolniony z zajmowanej funkcji, ale również usunięty ze służby. Opisywane wydarzenie przyspieszyło też zmiany w bezpiece, którą coraz częściej poddawano krytyce za „stawianie się ponad Partią” i nieprzestrzeganie zasad „ludowej praworządności”, jak choćby podczas II Zjazdu PZPR w dniach 10-17 marca 1954 r. Postanowiono również o zredukowaniu zatrudnienia w aparacie bezpieczeństwa oraz usunięto ze służby owianego złą sławą szefa pionu śledczego Józefa Różańskiego. Wreszcie - w czerwcu 1954 r. - rozwiązano X Departament. Od kierownictwa MBP odsunięto szefa Stanisława Radkiewicza oraz jego zastępców: Mieczysława Mietkowskiego i Konrada Świetlika. Wkrótce część stalinowskich katów stanęło przed sądem, a MBP zostało rozwiązane (grudzień 1954). Światło pozostawił w Polsce rodzinę: drugą żonę Justynę oraz dwoje dzieci, którzy najprawdopodobniej już nigdy nie zobaczyli głowy rodziny. W świetle plotek rozpowszechnianych w Polsce nawet śmierć przywódcy PPR była tłumaczona ucieczką ppłk. UB. Jak wiemy, Bierut nie wrócił z wyjazdu do Moskwy w 1956 r. Zmarł po wysłuchaniu referatu Nikity Chruszczowa podczas XX Zjazdu KPZR. Jedni komentowali: „pojechał w futerku, a wrócił w kuferku”, a inni, że: „zapłacił rachunek za Światło”.
Jak potoczyły się losy jednego z najsłynniejszych zbiegów z PRL po zakończeniu emisji audycji „Za kulisami bezpieki i partii?”. Mówi się, że Józef Światło (już pod innym nazwiskiem) osiadł na farmie, gdzie hodował zwierzęta. Jedni twierdzą, że zginął w wypadku samochodowym pod koniec 1965 r., inni - że umarł w 1975 r. A może obserwował upadek komunizmu, oglądając CNN gdzieś na amerykańskiej prowincji? Jak było naprawdę dowiemy się dopiero po otwarciu archiwów amerykańskich służb specjalnych.