Dwoje radnych miejskich żąda, aby odebrać koncesję znanemu nowotarskiemu pubowi „Plama”. Gabriel Samolej i Bogusława Korwin mówią, że dochodzi tam do nieobyczajnych scen. Policja zaprzecza.
Nowotarscy radni - Gabriel Samolej i Bogusława Korwin rozpoczęli krucjatę przeciwko pubowi „Plama”. Ich zdaniem dochodzi tam do alkoholowo-narkotykowych libacji, seksu i bójek. Policja zaprzecza, żeby odnotowała takie incydenty.
Radni oskarżają
Problem pubu „Plama” jako miejsca, gdzie często wieczorami mają się dziać niedopuszczalne zajścia - pojawił się na ostatnim posiedzeniu komisji mieszkaniowej. Dwoje radnych miejskich zaczęło przekonywać, że dochodzą do nich negatywne głosy na temat tego lokalu. Rzucili publicznie poważne zarzuty.
Według Korwin i Samoleja we wspomnianym pubie są sprzedawane narkotyki i alkohol nieletnim, a przed budynkiem dochodzi do bójek, dewastacji mienia, było też kilka przypadków przemocy seksualnej. Mówili, że są na to dowody w postaci nagrań, więc członkowie komisji zaczęli dyskutować, czy właściciela pubu nie ukarać poprzez odebranie mu koncesji na sprzedaż alkoholu.
Pub „Plama” to w Nowym Targu miejsce, gdzie spotyka się miejscowa bohema
Policja zaprzecza
Gabriel Szyrszeń, właściciel pubu i znany nowotarski artysta, uważa, że oskarżenia radnych to pomówienia.
- Dlatego wybrałem się na ostatnią, poniedziałkową sesję rady miasta, żeby zaprzeczyć tym wszystkim słowom. U mnie nigdy nie było narkotyków. Zdarzają się klienci, którzy awanturują się po alkoholu, ale to margines. O seksie przed lokalem nawet nie będę się wypowiadał - dodaje.
Słowa mężczyzny potwierdza policja. Rzecznik nowotarskiej komendy Roman Wolski zaprzecza, by policja wiedziała o negatywnych zachowaniach w pubie lub jego otoczeniu.
Lokal na własną rękę sprawdził burmistrz Nowego Targu Grzegorz Watycha.
- Podjechałem pod niego nocą i nic niepokojącego tam się nie działo - mówił na sesji szef miasta.
Drugie dno?
W tej sytuacji spytaliśmy radną Korwin, co tak naprawdę widziała. Niechętnie przyznała, że osobiście w pubie „Plama” nigdy nie była. Ma jednak, jak twierdzi, nagrania wideo, które potwierdzają to, o czym mówiła.
- Wiem, o jakie nagranie chodzi i żadnego seksu tam nie ma - ripostuje Szyrszeń.
Raz znany mu z widzenia klient pobrudził firanki jego sąsiadce, a wtedy szef „Plamy” wyrównał kobiecie straty materialne.
Gabriel Szyrszeń zapowiada, że nie puści płazem oskarżeń radnych i sprawę o pomówienie odda do sądu. Zrobi to dla swoich klientów, żeby bronić ich dobrego imienia. Przy okazji rozmowy z dziennikarzami zdradził, co może być powodem ataku radnych na jego działalność. Podejrzewa, że dwoje samorządowców zostało wplątanych w sąsiedzki konflikt, jaki prowadzi z nim właściciel innej firmy przy ul. Kolejowej.