Kryminalny Kraków. Czym miasto inspiruje autorów kryminałów?
Poprosiliśmy związanych z Krakowem autorów powieści kryminalnych o to, by wskazali w mieście miejsca z największym kryminalnym potencjałem, a także najciekawsze historie z dziejów Krakowa, która mogłaby się zamienić w powieść kryminalną. Sami też poszperaliśmy tu i ówdzie, by odnaleźć mrożące krew w żyłach historie, którymi przed laty żył nie tylko Kraków. Historie z potencjałem na kryminał.
GAJA GRZEGORZEWSKA
Autorka kryminalnej serii z prywatną detektyw Julią Dobrowolską, jest także współautorką kryminalnej powieści "Orchidea", którą napisała wraz z Irkiem Grinem i Marcinem Świetlickim. Za "Topielicę" w 2011 roku otrzymał Nagrodę Wielkiego Kalibru za najlepszy kryminał roku. Jest jedną ze scenarzystek serialu Netflixa "Krakowskie potwory". Jak nikt potrafi połączyć wątki kryminalne i romansowe.
Czy Kraków jest dobrym miejscem akcji dla kryminałów?
Każde miejsce może być dobre jako tło akcji, jeśli tylko w jakiś sposób zainspiruje twórcę. Kraków to wręcz samograj. Jest miastem dużym, z bogatą historią i długą listą zabytków, a równocześnie bardzo swojskim i wsobnym. Często trudno oprzeć się wrażeniu, że tu każdy każdego zna, zupełnie jak w małym prowincjonalnym miasteczku.
Detektyw wszech czasów...
Hercules Poirot pierwszy przyszedł mi do głowy, więc pozostanę przy tej pierwszej myśli.
Najciekawsza historia z dziejów Krakowa, która mogłaby się zamienić w powieść kryminalną...
Zawsze bardzo mnie interesowała Twierdza Kraków i pozostałości po niej rozsypane po całym Krakowie. Ludzie często nie mają pojęcia, że jakiś kawałek muru był niegdyś częścią potężnych fortyfikacji. Poruszam wątek tych pozostałości w mojej ostatniej powieści kryminalnej, która jeszcze się nie ukazała.
Autor wszech czasów...
Idąc tym samym tropem co w przypadku pytania o detektywa wszechczasów powiedziałabym, że Szekspir, gdyż to on pierwszy przyszedł mi do głowy. I rzeczywiście, ilość odwołań do niego w literaturze, teatrze, filmie i ogólnie szeroko pojętej sztuce wydaje się nie kończyć. Jeśli więc takie zastosować kryterium to można uznać, że Szekspir.
Najbardziej "kryminalne" miejsce w Krakowie, to...
Ulica Szewska o 4.00 rano w sobotę.
MAŁGORZATA KOCHANOWICZ
Ekonomistka z Włocławka w prezentacji krakowskich autorów kryminałów zyskała sobie miejsce serią retro kryminałów, które rozgrywają się w krakowskiej scenerii, przywołując np. mroczny klimat Kazimierza przełomu wieków.
Czy Kraków jest dobrym miejscem akcji dla kryminałów?
Kraków ze swoją aurą tajemniczości jest idealnym miejscem, w którym można umieścić akcję powieści kryminalnej. Pamiętajmy, że Kraków to nie tylko Droga Królewska, ale także Kazimierz, a w dawnych czasach, w których rozgrywa się akcja moich książek, to także Podgórze, Dębniki, Ludwinów czy Zwierzyniec.
Detektyw wszech czasów...
Philip Marlowe. Niezaprzeczalnie w moim rankingu na miejscu nr 1. Na drugim umieściłabym Fandorina, postać świetnie sportretowaną przez gruzińskiego autora Akunina.
Najciekawsza historia z dziejów Krakowa, która mogłaby się zamienić w powieść kryminalną...
Trudne pytanie, Kraków na początku XX wieku był tylko pozornie spokojnym miejscem. W cieniu rozgrywało się wiele dramatów i krwawych wydarzeń. Tak było w okresie przed odzyskaniem niepodległości, jak i później. Jedną z takich historii jest sprawa Marii Ciunkiewiczowej z lat 30-tych. Pani Maria zgłosiła kradzież kosztowności, kradzież, która tak naprawdę nigdy nie miała miejsca. Ale to bardzo długa historia...
Autor wszech czasów...
Tolkien. I jego "Władca Pierścieni". W książce jest wszystko: walka, miłość, wielka przyjaźń i oczywiście wyraziści bohaterowie. "Władca Pierścieni" dziś, w obliczu wojny, która rozgrywa się za naszą granicą, nabiera podwójnego znaczenia.
Najbardziej "kryminalne" miejsce w Krakowie, to...
Kazimierz z początku XX wieku , Zwierzyniec i Ludwinów. Oczywiście mam na myśli dawne dzieje...
MAŁGORZATA I MICHAŁ KUŹMIŃSCY
Połączyła ich przysięga małżeńska i wspólne wymyślanie kryminalnych intryg. Zaczynali od retrokryminałów rozgrywających się na krakowskim Kazimierzu, ale dziś ich znakiem rozpoznawczym są powieści etnokryminalne - jak określają swoje książki - z parą nieszablonowych śledczych: antropolożką kulturową Anką Serafin i dziennikarzem Sebastianem Strzygoniem.
Czy Kraków jest dobrym miejscem akcji dla kryminałów?
Być może nie ma miejsc nieodpowiednich dla kryminału, bo to, co jest jego istotą, wydarza się między ludźmi. Ale kryminałom sprzyjają miejsca graniczne, anomiczne, potęgujące międzyludzkie napięcia i kontrasty. A Kraków w swojej historii bywał miastem granicznym, ma obszary, z których wyrzucono całe społeczności, by obsadzić je nowymi, obcymi dla siebie mieszkańcami (jak np. – z dramatycznie odmiennych powodów – Kazimierz czy Nowa Huta), i – choć przeczy temu niemądry stereotyp "leniwego miasta" – na pewno nie brak w nim napięć.
Detektyw wszech czasów…
Zamiast szukać jednej, legendarnej postaci, wolelibyśmy oddać sprawiedliwość setkom śledczych, zwykle anonimowych. Ale też ekspertom, bez których "detektyw" pozostaje ślepy: medykom sądowym, biegłym kryminalistyki, psychologom.
Najciekawsza historia z dziejów Krakowa, która mogłaby się zamienić w powieść kryminalną…
Był dawno temu taki czas, gdy w Krakowie seryjnie ginęły młode, niewinne dziewczęta, a sprawca – prawdziwy potwór – długo pozostawał niepokonany i wygrywał z wymiarem sprawiedliwości, aż wreszcie znalazł na niego sposób samotny, przebiegły mściciel... Albo legenda o dwóch braciach, budowniczych wież mariackiego kościoła – archetypiczna opowieść o zawiści, która prowadzi do bratobójczej, Kainowej zbrodni. W dawnych dziejach Krakowa mamy historię nieudanego skrytobójczego zamachu na króla Zygmunta Starego, ale też całkiem jawne zabójstwo biskupa Stanisława, pozorny mord z zimną krwią, kryjący jednak drugie dno. Natomiast bardziej serio, wiele takich opowieści kryją lata 90. – szybko zapomnieliśmy, jakim Gotham był potransformacyjny Kraków. Kilka historii powierzonych nam przez policjantów, którzy w tamtych czasach zmagali się z krakowskim półświatkiem, zapisaliśmy w naszej ostatniej książce pt. "Ścigając zło. Rozmowy o zbrodni, śledztwie i karze".
Autor wszech czasów…
Najmocniejsze historie kryminalne pisze – niestety – życie.
Najbardziej "kryminalne" miejsce w Krakowie, to...
Krakowskie osiedla!
KRZYSZTOF MAĆKOWSKI
Pochodzący z Bochni dziennikarz (w przeszłości związany także z „Dziennikiem Polskim”), pisarz i scenarzysta. Jako literat zadebiutował w 2007 roku powieścią kryminalną „Raport Badeni”, w której to pewnego poranka 1900 roku na Błoniach zostaje znalezione ciało warszawskiej studentki Judyty Badeni. Śledztwo poprowadzi inspektor C.K. Policji Gustaw Mahler.
Czy Kraków jest dobrym miejscem akcji dla kryminału?
Nie ma złych miejsc na osadzenie akcji kryminału. Kraków jednak ze względu na wielowiekową historię, mnogość zdarzeń, które miały w nim miejsce, swoją tkankę architektoniczną czy urbanistyczną, sam w sobie może być jednym z bohaterów książek. Więc tak, osadzenie akcji w Krakowie to dla autora kryminałów (a i czytelników) pewna wartość naddana.
Detektyw wszech czasów...
Komisarz Salvo Montalbano, bohater cyklu powieściowego, którego autorem był włoski pisarz Andrea Camilleri. Mamy więc Sycylię, jej mieszkańców oraz naszego bohatera, który zmaga się nie tylko z kryminalnymi sprawami, ale także z przemijaniem. Do tego komisarz Montalbano jest wielkim smakoszem sycylijskich kuchni, dzięki czemu my, czytelnicy, znajdujemy w kryminałach Camilleriego wiele kulinarnych inspiracji.
Najciekawsza historia z dziejów Krakowa, która mogłaby się zamienić w powieść kryminalną...
Początek Wielkiej Wojny. W Krakowie krzyżują się wtedy drogi i Józefa Piłsudskiego, i poety Georga Trakla, i filozofa Ludwika Wittgensteina, i pisarza Josepha Conrada, i rewolucjonisty Władymira Iljicza Ulinowa, szerzej znanego pod pseudonimem Lenin. Autostrada pomysłów dla autorów kryminałów retro.
Autor wszech czasów...
Jest ich kilku, wszyscy mają jednak wspólny mianownik. Mianowicie akcje ich kryminałów rozgrywają się w konkretnych miastach, regionach, przez co stają się one swoistymi bedekerami po tychże miejscach. Jest więc wspomniany już Andrea Camilleri, twórca sycylijskiego cyklu z komisarzem Salvo Montalbano w roli głównej, Manuel Vasquez Montalban, którego detektyw Pepe Carvalho prowadzi nas ulicami i zaułkami Barcelony oraz Jean-Claude Izzo, jego inspektor Fabio Montale i ich wspólna Marsylia.
Najbardziej "kryminalne" miejsce w Krakowie, to...
Każde. To jedynie kwestia wyobraźni :-)
ROBERT OSTASZEWSKI
Mieszka w Krakowie, ale kryminalny potencjał widzi też w innych zakątkach”: rodzinnym Ciechanowie, wakacyjnych kurortach, a ostatnio na Śląsku. W Krakowie ulokował akcję pisanej wraz z Martą Mizuro powieści „Kogo kocham, kogo lubię”. Szorstki detektyw, najczęściej z depresją i ironia to znaki rozpoznawcze jego prozy.
Czy Kraków jest dobrym miejscem akcji dla kryminałów?
I jako autor kryminałów, i jako juror Nagrody Kryminalnej Piły dla najlepszej miejskiej powieści kryminalnej uważam, że właściwie każde miasto, większe czy mniejsze, może stać się świetnym miejscem akcji fabuły o zbrodniach. Wszystko zależy od pomysłowości i wyobraźni pisarza. Oczywiście, z niektórymi miastami jest łatwiej i do tych na pewno należy Kraków. Bogata historia, cudowna architektura, bardzo zróżnicowane przestrzenie miejskie. Łatwiej w takim przypadku o inspirację do stworzenia historii kryminalnej.
Detektyw wszech czasów...
Pewnie nie będę oryginalny – Philip Marlowe stworzony przez Raymonda Chandlera. A z bardziej współczesnych na pewno John Rebus wykreowany przez szkockiego pisarza Iana Rankin. I to nie tylko dlatego, że bohater ma polskie korzenie 😊
Najciekawsza historia z dziejów Krakowa, która mogłaby się zamienić w powieść kryminalną...
Jest tego na pewno wiele... Kiedyś pomyślałem, że jeśli kiedykolwiek miałbym napisać kryminał retro, jego akcja na pewno rozgrywałaby się w Krakowie w czasie, kiedy był wyzwalany w styczniu 1945 roku.
Autor wszech czasów...
Ponieważ jestem konsekwentny - Raymond Chandler.
Najbardziej "kryminalne" miejsce w Krakowie, to...
Jak dla mnie to Krzemionki Podgórskie. Jest tam wiele świetnych miejsc do popełniania czynów zabronionych. A i ukrywania zwłok...
MAGDALENA STACHULA
Jej specjalność to thrillery psychologiczne. Zadebiutowała w 2016 roku powieścią „Idealna”, która została uznana pierwszym polskim domestic noir – w tej literaturze polem minowym jest sfera rodzinno-domowa, najczęściej to ona się mści albo jest śledczą czy detektywem. Do Krakowa Magdalena Stachula przyjechała na studia i została. Kraków stał się też scenerią dla akcji jej powieści.
Czy Kraków jest dobrym miejscem akcji dla kryminałów?
Oczywiście. Uważam, że każde miejsce jest dobre. W Krakowie osadziłam akcję większości moich thrillerów psychologicznych. Doskonale znam miasto, czuję się w nim dobrze, a dzięki temu moi bohaterowie także zakotwiczyli tutaj swoje życie. Czytelnikowi daje to poczucie wiarygodności historii, a autorowi znacznie ułatwia research, a potem samo pisanie. Mój debiut „Idealna” dzieje się na Kazimierzu, dostaję informacje od czytelników z całej Polski, że po lekturze ruszyli tropem miejsc wymienionych w książce. Cieszę się, że dzięki moim historiom mogę pokazać magię i piękno Krakowa.
Detektyw wszech czasów...
Oczywiście Sherlock Holmes. Pierwsze moje spotkanie z detektywem miało miejsce w szkole podstawowej i od tej pory lubię wracać do tych historii. Niedawno ukazały się opowieści detektywistyczne Arthura Conan Doyle'a o Sherlocku Holmesie w uproszczonych adaptacjach dla dzieci, kupiłam dla moich synów.
Najciekawsza historia z dziejów Krakowa, która mogłaby się zamienić w powieść kryminalną...
Z dawnych czasów to niewyjaśniona śmierć Bartolommeo Berrecci, pierwszego architekta i rzeźbiarza królewskiego, autora m.in. nagrobnej kaplicy króla Zygmunta Starego w katedrze wawelskiej, który przybył do Polski w 1516 r., poślubił Polkę, a potem został z niewiadomych przyczyn zamordowany przez swojego rodaka. Z historii nam bliższych, sprawa z 2017 roku, gdy w jednej z kamienic na Kazimierzu odnaleziono dwa ciała. Para przyjechała do Krakowa z Białegostoku i coś musiało się zdarzyć, że mężczyzna zabił kobietę, a potem samego siebie, do dziś nie wyjaśniono okoliczności śmierci. O tych ciemnych stronach związków są moje thrillery domestic noir, z pozoru idealne małżeństwo, a za zamkniętymi drzwiami rozgrywa się piekło, zdrada, zazdrość, zemsta, które ostatecznie prowadzą do zbrodni.
Autor wszech czasów...
Trudno wskazać jednego, ale mogę wymienić kilku: Milan Kundera, Ernest Hemingway, a z kryminalnej półki Stephen King i Agatha Christe.
Najbardziej "kryminalne" miejsce w Krakowie, to...
Nie wskazałabym żadnego konkretnego, każda dzielnica ma „zakazane rewiry”, cieszące się złą sławą, do których lepiej po zmroku nie zaglądać.
MARTA SZREDER
Pisarka i scenarzystka filmowa, autorka powieści "Lolo" o jednym z najsłynniejszych polskich seryjnych morderców Karolu Kocie. Inspirowana faktami książka próbuje odgadnąć motywacje seryjnego mordercy. Powieść stała się inspiracją dla filmu „Czerwony pająk” Marcina Koszałki.
Czy Kraków jest dobrym miejscem akcji dla kryminałów?
Oczywiście, że tak, co zresztą z powodzeniem udowodniło już wielu autorów! Miasto z tak bogatą przeszłością i malowniczą architekturą, w naturalny sposób stanowi inspirację oraz doskonałe tło do opowiadania historii. Najlepiej świadczy o tym fakt, że ostatnimi czasy powstało sporo powieści retro kryminalnych, z akcją właśnie w Krakowie. Ich popularność wynika między innymi z tego, że bez względu na epokę, do której byśmy się cofnęli w czasie - czy będzie to fin de siecle, czasy powojenne czy lata 60., zawsze odnajdziemy w opisach znajomych okolic miejsca, których już tam nie ma - lub wciąż są, ale wyglądają zupełnie inaczej. Myślę, że jest dobra zabawa zarówno dla czytelników interesujących się Krakowem, jak i dla samych piszących.
Detektyw wszech czasów...
Jeśli chodzi o literaturę, nie mam zdecydowanego faworyta, aczkolwiek muszę przyznać, że bardzo lubię profesorową Szczupaczyńską. Natomiast w prawdziwym życiu podziwiam pracę zespołu Archiwum X.
Najciekawsza historia z dziejów Krakowa, która mogłaby się zamienić w powieść kryminalną...
Najbardziej znane historie, czyli Kota czy Władysława Mazurkiewicza zostały już w taki czy inny sposób opisane, jednak jeśli dobrze by poszukać, kilka ciekawych na pewno jeszcze by się znalazło, np. sprawa Pięknej Zośki. Mnie ostatnio zainspirowała inna historia z tamtego okresu, ale na razie wolałabym nie zdradzać jaka...
Autor wszech czasów...
Jeśli chodzi o autorów powieści kryminalnych, to na pierwszym miejscu wymieniłabym Patricię Highsmith - za stworzenie fascynującego i niezwykłego bohatera, a właściwie antybohatera, Toma Ripleya.
MARYLA SZYMICZKOWA
"Wdowa po prenumeratorze „Przekroju” w twardej oprawie, królowa pischingera, niegdysiejsza gwiazda Piwnicy pod Baranami i korektorka w „Tygodniku Powszechnym”. Dziś co niedzielę, po sumie w Mariackim, można ją spotkać na kawie u Noworola, a wieczorami w Nowej Prowincji" - jak czytamy na okładce jednej z powieści autorstwa Szymiczkowej. Pod postacią krakowskiej pisarki kryje się duet autorów kryminałów retro Jacek Dehnel i Piotr Tarczyński. Główną postacią kryminałów jest krakowska profesorowa Zofia Szczupaczyńska, która do tej pory rozwiązała cztery zagadki kryminalne.
Czy Kraków jest dobrym miejscem akcji dla kryminałów?
To z pewnością zależy od konwencji – dla kryminału retro jest świetny, bo tu przez wieki mieszkało mnóstwo interesujących postaci oraz miało miejsce wiele rozpoznawalnych wydarzeń historycznych, które można wplatać w akcję książek. Wreszcie Kraków od końca XIX wieku nie zmienił się tak dramatycznie jak Warszawa czy Gdańsk, więc wiele miejsc czytelnicy mogą sobie z łatwością wyobrazić, bo te budynki nadal stoją.
Detektyw wszech czasów...
Dla nas chyba Hercules Poirot, zarówno w wersji tekstowej, jak i filmowej, przy czym zdecydowanie opowiadamy się za Davidem Suchetem.
Najciekawsza historia z dziejów Krakowa, która mogłaby się zamienić w powieść kryminalną...
To okres tak długi, że można zrobić kryminał i wokół uczty u Wierzynka, i wywoływania ducha Barbary Radziwiłłówny, i wkroczenia Szwedów, i rabunku Wawelu przez Prusaków, i wokół „Wesela” Wyspiańskiego, i gubernatora Franka... Nic, tylko pisać.
Autor wszech czasów...
Jeśli się powiedziało A, trzeba powiedzieć B, a nawet C: skoro Poirot, to Agatha Christie.
Najbardziej "kryminalne" miejsce w Krakowie, to...
Zważywszy na doniesienia o działalności Sapiehy, Wojtyły i Jędraszewskiego, to wygląda, że pałac biskupi i kuria.
MARIUSZ WOLLNY
Twórca postaci Kacpra Ryksa – krakowskiego żaka, który zajmuje się rozwiązywaniem zagadek kryminalnych w XVI-wiecznym Krakowie. Średniowieczny detektyw spotyka na swej drodze znane postaci historyczne. Ostatnio Mariusz Wollny porzucił średniowiecze na rzecz nieco bardziej współczesnych scenerii, umieszczając kryminalną intrygę w XIX-wiecznym Krakowie. Autora można spotkać w „Składzie towarów u Kacpra Ryksa” na placu Mariackim.
Czy Kraków jest dobrym miejscem akcji dla kryminałów?
Każde miejsce nadaje się dla osadzenia w nim akcji kryminału, od metropolii takich jak Londyn, Paryż czy Los Angeles po sielską wieś angielską (jaki piękny częstochowski rym mi wyszedł!). Dla mnie najwidoczniej Kraków też się do tego celu nadaje, skoro udało mi się WSZYSTKIE moje powieści historyczno-kryminalne (z naciskiem na historyczno), będące zarazem przewodnikami po Krakowie, ulokować w tym mieście.
Detektyw wszech czasów…
Nie będę oryginalny. Dla mnie na 1. miejscu podium oczywiście stoi i stał będzie archetyp detektywa wszech czasów, czyli Sherlock Holmes, miejsce 2. okupują wspólnie panna Marple i Herkules Poirot, a brązowe medale rezerwuję dla Filipa Marlowe’a i Lwa Archera. Zaś tuż za podium sytuuję oczywiście najsłynniejszego krakowskiego autentycznego detektywa policyjnego w dziejach, działającego na przełomie XIX/XX w., ulubionego bohatera ówczesnej prasy krakowskiej, niesłychanie popularnego „krakowskiego Sherlocka Holmesa”, czyli Bronisława Karcza, którego uczyniłem jedną z głównych postaci nowego cyklu powieściowego pt. „Sprawy komisarza Mohra” (2. tom, „Niewidzialny wróg”, ukaże się w maju b.r.).
Najciekawsza historia z dziejów Krakowa, która mogłaby się zamienić w powieść kryminalną?
Jest nią bez wątpienia silnie związana z Krakowem historia prawdziwa, znana „całej (niewielkiej, jeśli brać pod uwagę tylko jako tako oczytanych) Polsce” jako legenda o wywołaniu ducha Barbary Radziwiłłówny przez maga Twardowskiego. Tymczasem był to spisek i jak najautentyczniejsza afera polityczno-kryminalna, która mogła odmienić bieg polskiej historii. Twardowski istniał bowiem naprawdę (i mieszkał w Krakowie), idealny sobowtór zmarłej królowej wykorzystany do omamienia i ograbienia stojącego nad grobem Zygmunta Augusta także, jak również dworzanie królewscy, bracia Mniszchowie (starszy został potem ojcem carycy moskiewskiej Maryny!), pomysłodawcy przekrętu wszech czasów, którzy potem zlecili anonimowemu zabójcy zgładzenie jedynego świadka machinacji, Twardowskiego. Co zapewne dokonało się w karczmie „Rzym” w podkrakowskich Pychowicach.
Bieda w tym, że ta super afera została już opisana i to przeze mnie, w powieści „Kacper Ryx”. Ale z przyjemnością powitam jej opisanie przez pióro lepsze od mojego.
Autor wszech czasów…
Lubię i cenię klasyków gatunku. Dlatego konsekwentnie na 1. stopniu podium stawiam Arthura Conan Doyle’a, na 2. miejscu Agathę Christie, a brąz dla ex aequo Raymonda Chandlera i Rossa Macdonalda. Dalej zaś cała plejada gwiazd gatunku (wraz z naszym rodzimym Joe’m Aleksem), pań i panów autorów, których też bardzo lubię, posiadam ich dzieła w księgozbiorze i wracam do nich od czasu do czasu z przyjemnością.
KRZYSZTOF A. ZAJAS
Profesor nadzwyczajny UJ zajmujący się naukowo głównie twórczością Czesława Miłosza, a także autor tomu wierszy i kilku kryminałów, m.in. rozgrywającej się w Krakowie i pobliskich Grobianach "trylogii grobiańskiej" i oświęcimskiego "Oszpicyna" (tak swoje miasto nazywali oświęcimscy Żydzi). Fani Stephena Kinga odnajdą w powieściach Krzysztofa Zajasa podobny mroczny klimat horroru.
Czy Kraków jest dobrym miejscem akcji dla kryminałów?
Dla mnie świetnym, ponieważ mieszkam w Krakowie i tu pracuje moja wyobraźnia. Idę ulicą, siedzę w knajpie, robię zakupy w supermarkecie, jadę rowerem bulwarami wiślanymi – wszędzie widzę dobre miejsca do kryminalnych akcji. Inna sprawa, co się uruchamia. Są miejsca jasne, pogodne, beztroskie, jak okolice Rynku, gdzie trwa permanentny festyn turystyczny, i tam przychodzą mi do głowy pomysły – powiedziałbym – banalne. Parę razy puściłem tamtędy mojego głównego bohatera, Andrzeja Krzyckiego, i wychodziła albo publicystyka, albo pijaństwo. Czyli nic oryginalnego. Znacznie lepiej zapędzić go na przykład w ruinę po fabryce albo w chaszcze nad Wisłą, powiedzmy w okolicach Dąbia. Wykorzystałem kiedyś Szkieletora, gdy jeszcze górował nad Rondem Mogilskim jako malowniczy squat. Na Rynku to nie wiem, może wieża kościoła Mariackiego się nadaje. Grupy turystów czekają na rytualną atrakcję, trębacz otwiera okienko i zamiast odegrać hejnał, spada głową w dół na bruk. Złocista trąbka z brzękiem toczy się wprost pod nogi dwóch młodych Azjatek z komórkami na oczach. Z rozdziawionymi ustami gapią się to na trupa, to na trąbkę sądząc, że to początek widowiska dla nich, taki lokalny koloryt. Może coś w tym stylu. Ale powtarzam, to zależy od pomysłu. Do każdego można coś sobie dobrać.
Detektyw wszech czasów...
Nie będę oryginalny: Philip Marlowe z powieści Raymonda Chandlera. Samotnik, looser, inteligentny biedak wśród głupich bogaczy, jedyny szlachetny wśród drani i jedyny drań wśród szlachetnych, kobieciarz i pijanica, sympatyczny i odrażający, cyniczny i sentymentalny. I nieważne, że to wszystko nie trzyma się kupy, i tak każdy facet myśli sobie, że chciałby czasem być kimś takim. Marlowe fascynuje mnie nie jako genialny detektyw, nawet nie jako reprezentant pewnej epoki, ale właśnie jako uosobienie naszych małych, wstydliwych marzeń o tym, kim chcielibyśmy być i kim raczej na pewno nigdy nie będziemy. Ten świat czasem wkurza, poniża, rani do głębi i miałoby się ochotę solidnie skopać mu tyłek. Nie mamy jak i kochamy bohatera, który bez żenady sobie na to pozwala. To znaczy, ja kocham. Nie wiem, jak inni, ale sądząc z popularności tego typu śledczych (patrz: Harry Hole w powieściach Jo Nesbø), wielu z nas ma podobne ciągoty. I na tym polega dla mnie sedno dobrego kryminału: skonstruować bohatera, który zrealizuje nasze wstydliwe pragnienia.
Najciekawsza historia z dziejów Krakowa, która mogłaby się zamienić w powieść kryminalną...
Trudno powiedzieć. Ja nie jestem zwolennikiem kryminałów opartych na faktach. Realia epoki, klimat, uwikłanie historyczne bohaterów owszem, ale nie konkretne wydarzenia. One wydają się raczej mnie ograniczać niż inspirować. Kiedy pisałem „Oszpicyn”, starałem się uciec od najbardziej oczywistej i potwornej historii Oświęcimia, i poszedłem w fikcję utkaną z plotek, pomówień i fałszywych skojarzeń. One też są jakimiś faktami, ale pływającymi w oceanie fikcji. Wynika z nich prawda zachowań, reakcji, mentalności, i ona dla mnie zawsze jest ciekawsza. Bo to, co nazwała Pani „dziejami Krakowa”, to zbiór gotowców, które można układać w różne narracje, ale one w jakimś sensie już zostały napisane. Sam Wawel pełen jest takich sensacyjnych narracji, od smoczej jamy pod nim aż po sznury dzwonnicy nad Katedrą, od afery ze św. Stanisławem i Bolesławem Śmiałym aż po ponure miesięcznice Kaczyńskiego, odprawiane przy wtórze policyjnych sygnałów i okrzyków protestujących. Można, ale mnie to nie pociąga. Interesuje mnie zmyślanie i opowiadanie czegoś, co się jeszcze nie wydarzyło, ale dzieje się ciągle. Kraków dla mnie dzieje się nieustannie, wystarczy wyjść i się rozejrzeć. Zerkam na wieżę kościoła Mariackiego, a tam leci w dół najpierw trębacz, potem trąbka. O, to jest ciekawa historia z dziejów Krakowa!
Autor wszech czasów...
Kto mnie trochę zna, zna i odpowiedź: Stephen King. Ten facet gra na naszych lękach i perwersjach jak chce, a przy tym uprawia świetne, błyskotliwe pisarstwo. Nie byle jaką gadaninę, którą na tony publikują wydawnictwa poszukujące szybkiego i łatwego zysku, ale literaturę wysokiej próby. To jednak rzadkość, by pisać jakiś pogardzany przez wszystkich horror i cytować w nim Szekspira, Dostojewskiego, Eliota… I to nie razi! Przeciwnie, czytelnik/czytelniczka ma poczucie, że autor odwołuje się do jego/jej inteligencji, wrażliwości, oczytania, czyli tego wszystkiego, co skłania nas do spędzania życia nad książką. Bawi się pisaniem horrorów i mruga do nas, że to tylko tak, dla frajdy i kasy. A potem nagle przyłapuje nas na brzydkich satysfakcjach i mówi: widzicie siebie? Potworność to wy! Uwielbiam go za to. Za ten dystans i przenikliwość. W tym tkwi istota literackiego istnienia w świecie. Uwielbiam Kinga również za umiejętność wyprowadzania nas w pole. Po kilkudziesięciu horrorach napisał trylogię kryminalną „Pan Mercedes”, która kończy się jak horror. Trzeba wyjść w fantastykę, by rozwiązać detektywistyczną zagadkę. Super wolta.
Najbardziej „kryminalne” miejsce w Krakowie, to...
No ta wieża kościoła... Żartuję. Ale nie do końca. Gdyby to miało być krakowskie, poszedłbym w grę stereotypów. Kraków ma w sobie dużo mieszczańskiej hipokryzji, takiego wstydliwego ukrywania i odsłaniania w jednym. My tu mili, grzeczni, dobrze ułożeni w ciepełku naszej kamienicy, a tam wystawiamy całe miasto na sprzedaż turystom. I gangom narkotykowym. Tu pan doktor i pani radczyni, a tam kibole. Bezwstyd dobrze ukryty pod szczelnie zapiętą suknią. Tak, dulszczyzna nadal ma się u nas świetnie. Tym najbardziej kryminalnym miejscem w Krakowie jest po prostu stara kamienica w centrum. Elegancki obiad, pan i pani wymieniają pozornie mądre uwagi, Walercia nosi dania z kuchni, srebrne sztućce po babci z kresów podzwaniają o austriacką porcelanę – a tu nagle trup. Łysy ziomal z tatuażem na karku, w kałuży krwi na drewnianych schodach. Ale gdzie? Jak? W NASZYM DOMU? Skandal! Fryderyku, zrób z tym coś! I akcja leci. Do tej historii przyda się mistrzostwo Agathy Christie w konstruowaniu mieszczańskich klimatów. I znajomość krakowian.
***
To zdarzyło się w Krakowie
Stanisław ze Szczepanowa
Czym krakowski biskup Stanisław naraził się Bolesławowi Śmiałemu, że ten skazał go na obcięcie członków? Z XI-wiecznego przekazu Galla Anonima wynika, że duchowny miał mieć na sumieniu zdradę stanu. Dziś wielu badaczy jest skłonnych interpretować to jako wsparcie jakiego udzielić miał biskup zbuntowanym przeciwko królowi możnym. Biskup Stanisław miał zginąć w kościele na Skałce w czasie odprawiania mszy. Dwieście lat później został kanonizowany.
Barbara Ubryk
W 1869 roku sprawą z Krakowa żyła cała Europa. 21 lipca tego roku w klasztorze karmelitanek bosych na Wesołej (wówczas na obrzeżach miasta) odkryto celę z zamurowanym oknem, w której w nieludzkich warunkach przez 21 lat zakonnice więziły współsiostrę Barbarę Ubryk. Tak „leczono” ją z szaleństwa. Po uwolnieniu z celi i badaniach szpitalnych, Barbara Ubryk trafiła do zakład dla umysłowo chorych, gdzie zmarła w zapomnieniu w 1898, mając 81 lat.
Piękna Zośka
To była najgłośniejsza sprawa kryminalna początków XX w. na terenie Galicji. Ona naprawdę nazywała się Zofia Paluchowa, z domu Frontczakówna i pewnie rzeczywiście była piękna, skoro pozowała młodopolskim malarzom. Świat usłyszał o Pięknej Zośce, kiedy zaginęła, a jakiś czas później w rzece Dłubni odnaleziono jej poćwiartowane szczątki. Do zabójstwa przyznał się mąż, z którym wówczas już Zośka była w separacji, a w dniu zaginięcia poszła do niego, by odebrać zaległe alimenty na dzieci.
Piękny Władek
To pseudonim, jaki nosił Władysław Mazurkiewicz, nazywany też "Eleganckim Mordercą". Oskarżono go o sześć morderstw oraz dwa usiłowania zabójstwa. Pierwsze ofiary zatruł cyjankiem potasu, trzy kolejne zastrzelił. W 1957 roku skazany na karę śmierci. Jednym ze sprawozdawców procesu - na który krakowianie tłumnie usiłowali się dostać, zabierając na rozprawę nawet dzieci - był Marek Hłasko. Na łamach „Dziennika Polskiego” ukazywały się relacje z kolejnych dni rozprawy. Historia Mazurkiewicza stała się kanwą filmu Krzysztofa Langa "Ach śpij kochanie" z Andrzejem Chyrą w roli głównej. Władysław Mazurkiewicz mieszkał w Krakowie przy pl. Biskupim 14.
Karol Kot
Wampir z Krakowa oskarżony w latach 60. XX wieku o zamordowanie dwóch osób, dziesięć prób zabójstwa oraz cztery podpalenia. Atakował staruszki i dzieci. Podobno na pytanie o to, dlaczego zabijał, Kot miał odpowiedzieć, że zaspokajał tym swą naturalną potrzebę przyjemności. Skazany na karę śmierci. Sylwetka mordercy pojawia się w powieści Marcina Świetlickiego "Dwanaście". Kot jest bohaterem książki Marty Szreder "Lolo", która stała się kanwą filmu Marcina Koszałki "Czerwony Pająk".
Zamach bombowy na pomnik Lenina
W nocy z 17 na 18 kwietnia 1979 r. wybuch bomby wstrząsnął Aleją Róż i okolicznymi budynkami w centrum Nowej Huty. Celem ataku był pomnik Włodzimierza Lenina. Ładunek o dużej sile wybił szyby z okien budynków, jednak sam monument uszkodził jedynie w niewielkim stopniu, urywając fragment prawej stopy Lenina. Sprawcą zamachu był Andrzej Szewczuwianiec, ale służbom bezpieczeństwa nie udało się trafić na jego ślad. Ostatecznie monument zdemontowano 10 grudnia 1989 r., najpierw trafił do fortu we Wróblowicach, by ostatecznie stać się atrakcją w szwedzkim wesołym miasteczku.
Skóra
O makabrycznej zbrodni na studentce Katarzynie Zowadzie w 1999 roku, mówiło się nie tylko w Krakowie, wstrząsnęła całą Polskę. Zabójca po zabiciu ofiary obciął jej kończyny i zdjął z jej tułowia skórę. Według specjalistów morderca inspirował się filmem „Milczenie owiec” oraz postacią Buffalo Billa, który zabijał kobiety i zdejmował z nich skórę. 4 października 2017 roku aresztowano podejrzanego w tej sprawie Roberta J., pięć lat później Robert J. został skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności. W wydanej w 2023 roku książce "Kryptonim Skóra" reporterka Monika Góra przedstawia zaniedbania policji i wnioski z własnego śledztwa w tej sprawie. Jej zdaniem Robert J. jest niewinny, a skazany został na podstawie poszlak, a nie dowodów.