Ks. Dziedzic: Gdy w Afryce jest susza, głodują też misjonarze

Czytaj dalej
Paulina Padzik

Ks. Dziedzic: Gdy w Afryce jest susza, głodują też misjonarze

Paulina Padzik

Tanzania, podzielona na dwie części - Tanganikę i Zanzibar - ponoć pachnie przyprawami i gorącym piachem. Tak piszą blogerzy, którzy pojechali tam na kilkutygodniową wycieczkę. Ksiądz Tadeusz Dziedzic, który w Tanzanii na misji spędził 15 lat, mówi o niej tak: - Afryka wciąga, ma w sobie coś magicznego, czego nie da się opisać słowami.

Na mapie Czarny Ląd jest żółto-zielony. We wspomnieniach księdza Tadeusza Dziedzica to miejsce kolorowe i różnorodne. Afryka w atlasie poprzeplatana jest niebieskimi wstążkami rzek o obco brzmiących nazwach. W południowo-wschodniej części kontynentu leży Tanzania. W samym jej sercu znajduje się wielki park krajobrazowy, a trochę wyżej - jezioro Wiktoria, które niemal w połowie przecina granica z Ugandą. Powietrze jest tu nieco mniej wilgotne, więc upał nie daje się we znaki tak, jak w innych częściach Afryki.

Do temperatury, która utrzymuje się w okolicach 30 stopni, ksiądz Tadeusz szybko przywykł. - Ale jak otworzyły się drzwi samolotu na lotnisku Dar es Salaam w Tanzanii, to zacząłem szukać pieca, z którego ten gorąc afrykański się wydobywa - śmieje się.

Skórę ma bladą, włosy siwe, na nosie okulary-połówki. Twarz jakby stworzona do uśmiechania się, wzrok pogodny, spojrzenie łagodne i mądre. Mówi szybko i chaotycznie, jakby w naszej rozmowie chciał zmieścić wszystko, co przeżył w Tanzanii.

Z misji ksiądz Tadeusz wrócił ponad 20 lat temu, ale nie ma dnia, by nie myślał o Afryce. - Gdy mi się przyśni, budzę się szczęśliwy - mówi.

10 dolarów i nowy świat

O Afryce mówi się: trzeci świat. Ksiądz Tadeusz traktował go jak numer jeden, Tanzania była najważniejsza. Z mieszkańcami małych wiosek, do których przyjechał z misją ewangelizacji, dzielił szczęście i smutki. Nauczył się od nich radości. - Tylko oni potrafią cieszyć się z najmniejszej rzeczy, mimo biedy - mówi.

Ks. Dziedzic: Gdy w Afryce jest susza, głodują też misjonarze

Decyzja o wyjeździe na misję dojrzewała w duchownym latami, więc gdy tylko pojawiła się możliwość wyjazdu - ksiądz Tadeusz postanowił spełnić swoje (jak sam mówi) powołanie. - Załatwienie dokumentów w latach 80. nie było łatwe - zaznacza.

W dalszej części tekstu: 

  • O wzruszającym pożegnaniu księdza z rodzicami
  • Jak wyglądała nauka języka suahili?
  • Którą decyzję duchowny uważa za najlepszą w swoim życiu? 
Pozostało jeszcze 76% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Paulina Padzik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.