Kto pilnuje elektrowni Bełchatów? Greenpeace zbyt łatwo udało się wyświetlić twarz premiera na chłodni kominowej
Twarz premiera Morawieckiego na chłodni elektrowni Bełchatów to tyleż spektakularny protest, co groźne memento. Jeśli ktoś jest zdeterminowany, łatwo może się zbliżyć do strategicznego obiektu energetycznego, a nawet tam przeniknąć.
Projekcja twarzy premiera Morawieckiego na chłodnię kominową Elektrowni Bełchatów – dokonana spoza terenu zakładu – wydaje się czymś niewinnym. Przypomnijmy jednak, że wcześniej ekolodzy z Greenpeace dwa razy łatwo przeniknęli na teren jednego ze strategicznych obiektów energetycznych w Polsce. To oznacza, że elektrownia i jej okolice są po prostu marnie strzeżone. Jeśli ekolodzy potrafią ominąć zabezpieczenia i zwieść ochronę, to łatwo sobie wyobrazić, że potencjalni terroryści lub komandosi też nie będą z tym mieli wielkiego problemu.
Fakt, że teraz działacze Greenpeace nie wdarli się do środka jest mało pocieszający. Zdołali zbliżyć się do elektrowni na tyle, by skutecznie wyświetlić obraz. A gdyby to nie byli ekolodzy i chcieli rzucić coś więcej niż obraz? A gdyby to była nie zwykła elektrownia węglowa tylko atomowa, która być może powstanie gdzieś na tym obszarze?
„To teoretyczne państwo - jeszcze może nie do końca, ale w dużej mierze - przestało być teoretyczne” – mówił w ubiegłym roku prezes PiS Jarosław Kaczyński. Doprawdy, panie prezesie?