30 stycznia 1933 r. lider NSDAP Adolf Hitler został mianowany kanclerzem Niemiec. Niektórzy niemieccy politycy już wtedy tego żałowali.
W lipcu 1932 r. w Niemczech miały się odbyć wybory parlamentarne. Faworytem była w nich Narodowosocjalistyczna Niemiecka Partia Robotników kierowana przez 43-letniego Adolfa Hitlera. To właśnie Hitler uczynił z tej niewielkiej skrajnej partyjki jedną z czołowych sił politycznych Republiki Weimarskiej. Od momentu, gdy w 1921 r. stanął na jej czele, konsekwentnie głosił radykalny program przebudowy kraju, przywrócenia Niemcom wielkości, godności i należytego miejsca w świecie.
NSDAP była z nazwy partią robotniczą, bo dużo miejsca w jej ideologii zajmowała troska o „zwykłych ludzi”, robotników właśnie, mocno dotkniętych powojennymi kryzysami, biedą, bezrobociem i kapitalistycznym wyzyskiem. Dochodziły do tego silny antykomunizm, antysemityzm oraz rewanżyzm skierowany przeciw Francji, jako główniej winowajczyni przegranej Niemiec w I wojnie światowej oraz powojennego ich upokorzenia przez haniebny traktat wersalski.
Hasła te padły na żyzną glebę społecznego niezadowolenia w targanej ekonomicznymi kryzysami Republice Weimarskiej. Zapaść gospodarcza, hiperinflacja, wysokie bezrobocie, gigantyczne reparacje do spłacenia, bieda, a nawet głód, sprawiały że radykalizm NSDAP i jej obietnice uzdrowienia sytuacji zyskiwały popularność. Oczywiście nie od razu i nie u wszystkich, ale konsekwentne głoszenie tego programu, nieustanne atakowanie establishmentu i rządzących elit oraz kreowanie Hitlera na zbawcę narodu, z czasem zaczęły przynosić efekty. Wiosną 1932 r. w powszechnych wyborach prezydenckich Hitler uzyskał 13,4 mln głosów (36,7 proc.) i zajął drugie miejsce po marszałku Paulu von Hindenburgu (19,3 mln głosów, 53,1 proc.). Dla wszystkich było jasne, że NSDAP i jej wódz wcześniej czy później sięgną po władzę.
Nie dla namiastki
Kampania wyborcza NSDAP przed lipcowymi wyborami do Reichstagu w 1932 r. była dynamiczna i nowoczesna. Hitler wykorzystywał samoloty, by odwiedzić jak najwięcej miejscowości. Tak pisze o tym Brendan Simms, brytyjski historyk z uniwersytetu Cambridge, autor wydanej właśnie przez wydawnictwo Rebis obszernej, prawie tysiącstronicowej biografii Führera: „Podczas tej kampanii Hitler przemawiał w ponad pięćdziesięciu miastach. Pod względem intensywności, rozwiązań technicznych i czystego blichtru wyborcze działania nazistów w 1932 roku były czymś, czego nigdy dotąd w Niemczech nie widziano”.
W głosowaniu, które odbyło się 31 lipca, po raz pierwszy w historii zwycięstwo odniosła NSDAP. Poparło ją ponad 13 mln osób (37 proc.), co dało jej 230 mandatów w parlamencie. Druga była Socjaldemokratyczna Partia Niemiec (21,9 proc., 133 mandaty), a trzecia Komunistyczna Partia Niemiec (14,6 proc., 89 mandatów). Okazało się, że naziści przekonali do swoich idei sporą część społeczeństwa: uboższych, część robotników i konserwatystów, a przede wszystkim klasę średnią.
Jako zwycięzca wyborów Hitler spodziewał się nominacji na szefa rządu. Odbył w tym celu spotkania z prezydentem Hindenburgiem, kanclerzem Franzem von Papenem i ministrem obrony gen. Kurtem von Schleicherem. Jednak rządzące elity nie chciały dopuścić radykałów do władzy. Hitler dostał jedynie propozycję objęcia stanowiska wicekanclerza i ją odrzucił. Wykluczył też wejście do rządu koalicyjnego kierowanego przez inną partię. Simms cytuje Hindenburga, który stwierdził, że nie może przekazać władzy NSDAP, partii skrajnie „uprzedzonej do tych, którzy myślą inaczej”.
Odmowa wejścia do rządu wywołała wśród nazistów pewien kryzys. Partyjne doły były sfrustrowane i domagały się przejęcia władzy siłą. Członkowie SA chcieli otwarcie walczyć z systemem. Hitler tonował te nastroje, tłumacząc, że zadowolenie się namiastką władzy byłoby zdradą partyjnej misji. I że skoro partia czekała tyle lat, potrafi poczekać jeszcze chwilę. I rzeczywiście, chwila ta niebawem nadeszła. Oto na zwołanym 10 września posiedzeniu nowego Reichstagu komuniści zaproponowali głosowanie nad wotum nieufności dla rządu Franza von Papena. Wniosek został poparty przez NSDAP, partię Centrum oraz socjaldemokratów. Za wotum było 512 posłów, przeciw zaledwie 42. Rząd został odwołany. Konieczne stały się nowe wybory, które wyznaczono na początek listopada.
Słabe zwycięstwo
Rozpoczęła się kolejna kampania wyborcza. NSDAP stosowała w niej hasła charakterystyczne dla radykalnych partii antysystemowych. „Gospodarka Niemiec upada”, „Niemcy są chore” - można było usłyszeć. Nasiliła się retoryka antysemicka skierowana przeciw „międzynarodowemu żydowskiemu bolszewizmowi”. Jednocześnie zwalczano burżuazję i kapitalistów wyzyskujących robotników. Hitler głosił też swoją teorię o konieczności zwiększenia niemieckiego Lebensraumu, czyli przestrzeni życiowej. Ta, którą dysponowali Niemcy była zbyt mała i ograniczała ich rozwój. Jak zauważa Brendan Simms, w ten oto sposób Hitler oferował narodowi wyjście z wewnętrznego kryzysu poprzez ekspansję terytorialną, czyli wojnę…
Wybory odbyły się 6 listopada 1932 r. Frekwencja była niższa, a NSDAP zanotowała znacznie gorszy wynik niż w lipcu. Straciła około 2 mln głosów i 34 miejsca w parlamencie. Nadal jednak była największym ugrupowaniem w Reichstagu (196 mandatów). Za nią znalazła się Socjaldemokratyczna Partia Niemiec (121 mandatów), trzeci byli komuniści (100 mandatów). Jak widać, naziści mieli mniej mandatów niż obie lewicowe partie łącznie. Wszyscy uznali, że wybory były porażką NSDAP. W partii wynik przyjęto z wielkim rozczarowaniem.
Po ogłoszeniu wyników przystąpiono do rozmów o rządzie. Urzędujący kanclerz Papen tak jak poprzednio zaproponował Hitlerowi wejście do rządu koalicyjnego i stanowisko swojego zastępcy. Zwolennikiem takiego rozwiązania był kierownik organizacyjny NSDAP i ważny jej działacz Gregor Strasser. Hitler jednak odrzucił propozycję. Interesowało go tylko stanowisko kanclerza i pełnia władzy.
W takiej sytuacji 2 grudnia 1932 r. prezydent Hindenburg mianował premierem gen. Kurta von Schleichera. Jego rząd wspierała konserwatywna Niemiecka Narodowa Partia Ludowa (63 mandaty w Reichstagu), ale większość ministrów była bezpartyjna. Schleicher miał nadzieję, że uda mu się dokonać rozłamu w NSDAP i wciągnąć do koalicji chętną do tego frakcję Strassera. Zamiary te Hitler skutecznie zablokował, a Strasser odszedł z partii i został potępiony jako zdrajca. Wprawdzie Hitler ocalił jedność NSDAP, ale nastroje były złe. Zamiast objęcia władzy nastąpiła przegrana w wyborach. Skończyła się euforia z początku roku. Coraz więcej ludzi odchodziło z szeregów. Brakowało pieniędzy. Jak pisze Simms, podczas jednego z wieców w Turyngii publiczność zaczęła wychodzić w trakcie przemówienia Hitlera, co wcześniej było niewyobrażalne.
Największe głupstwo
Polityczny klincz trwał nadal. „Mimo nieudanych podchodów do Strassera Schleicher nadal szukał porozumienia z Hitlerem, ale Hindenburg otwarcie odmawiał powołania przywódcy nazistów na kanclerza, ten zaś nie chciał się zadowolić pośledniejszym stanowiskiem” – relacjonuje biograf. Liberalny dziennik „Frankfurter Zeitung” napisał, że „atak nazistów na państwo demokratyczne został odparty”.
Niespodziewanie Hitlerowi przyszedł w sukurs były kanclerz Franz von Papen. Chciał on usunąć ze stanowiska aktualnego kanclerza Schleichera i w tym celu potajemnie spotkał się z Hitlerem. Ustalono, że Hitler zostanie zarekomendowany Hindenburgowi jako szef prawicowego rządu. Do spisku prócz Papena należeli także przywódca Niemieckiej Narodowej Partii Ludowej Alfred Hugenberg, szef organizacji weteranów Stahlhelm Franz Seldte i sekretarz stanu Hindenburga Otto Meissner.
Kanclerz Schleicher usiłował przeciwdziałać i zaproponował rozwiązanie Reichstagu oraz przyspieszone wybory. Nikt jednak nie miał już ochoty na trzecią kampanię z rzędu. W takiej sytuacji Schleicher ustąpił 28 stycznia 1933 r. „Tego samego dnia Hindenburg, Meissner i Papen niechętnie przystali na utworzenie rządu pod wodzą nazistów, z możliwie największym udziałem konserwatystów” - pisze Brendan Simms.
Hitler miał zostać kanclerzem, Papen wicekanclerzem, a Hermann Goring ministrem spraw wewnętrznych Prus. 30 stycznia prezydent Hindenburg mianował lidera NSDAP premierem. Jego wieloletnie marzenie, by stanąć na czele Niemiec i zmieniać je na swoją modłę, stało się faktem. Niebawem Hitler przeprowadził kolejne wybory do Reichstagu, które jego partia wygrała. Doprowadził też do przyznania swojemu rządowi specjalnych pełnomocnictw dających pełnię władzy.
Ludzie, który doprowadzili go do urzędu kanclerskiego, przyglądali się temu najpierw bezczynnie, a później bezsilnie. Główny intrygant, Franz von Papen, powiedział: „Zatrudniliśmy go, żeby robił to, co chcemy”. Stało się inaczej. „Za sprawą słabości i fatalnych kalkulacji konserwatystów przywódca NSDAP wszedł tylnymi drzwiami na salony, i to w chwili, gdy jego popularność w szybkim tempie topniała. Niektórzy niemal od razu żałowali tego, na co się zgodzili. »Właśnie popełniłem największe głupstwo mojego życia«, miał powiedzieć Hugenberg w dniu nominacji Hitlera. »Sprzymierzyłem się z największym demagogiem świata«”. Trudno mu nie przyznać racji.