Kurator zgadza się na nowe szkoły. Ma wątpliwości tylko do jednej
Wielkopolski Kurator Oświaty zaopiniował uchwały w sprawie siatki poznańskich szkół. Problemem jest Gimnazjum nr 58 na Junikowie.
„Prezydencie ratuj szkołę!” - z takimi transparentami rodzice i nauczyciele Gimnazjum nr 58 przyszli na jedną z Sesji Rady Miasta. Zaproponowano, by - po reformie oświaty - szkoła została włączona do sąsiedniej podstawówki. Społeczność gimnazjum miała inny pomysł. Chciała, by przekształciło się ono w liceum dwujęzyczne.
Radni przychylili się do prośby rodziców i nauczycieli. Zdecydowano, że nowe LO będzie działać przy ulicy Łozowej (w miejscu po innym gimnazjum). Zastrzeżenia do tego pomysłu ma jednak Wielkopolski Kurator Oświaty.
Jak tłumaczy wiceprezydent Mariusz Wiśniewski, problemem są kwestie formalne. Szkoła, która została przekształcona w inną placówkę, musi mieścić się w tej samej siedzibie, co dotychczas. Tymczasem nowopowołane liceum miało przenieść się z ulicy Małoszyńskiej na ul. Łozową.
- Pozostaje nam czekać na to, co zaproponują władze miasta
- mówi Elżbieta Marciniak, dyrektorka Gimnazjum nr 58. Przyznaje, że negatywna opinia kuratora ją zaskoczyła. Liczy jednak, że urzędnicy znajdą wyjście z tej sytuacji, a kurator się na nie zgodzi.
Opinia kuratora wzbudziła obawy także nauczycieli i rodziców dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 54. Placówka sąsiaduje z dzisiejszym Gimnazjum nr 58. Planowano, że gdy szkoła przeniesie się na ul. Łozową, w zwolnionej części budynku będą uczyć się młodsze dzieci.
- W naszej szkole już teraz jest ciasno. Mamy 19 oddziałów, a tylko 12 sal lekcyjnych. W przyszłym roku, gdy dojdą uczniowie z klasy 7, będą to 22 oddziały - tłumaczy Elżbieta Czapracka, dyrektorka nr SP 54 przy ul. Małoszyńskiej. Jak mówi, nie wyobraża sobie, żeby w tym samym miejscu funkcjonowała podstawówka i liceum. - Mamy wspólną salę gimnastyczną, aulę i stołówkę. Nie wyobrażam sobie, żeby malutkie dzieci mijały się na korytarzu z prawie dorosłymi ludźmi - mówi Elżbieta Czapracka.
Dyrektorka SP nr 54 zauważa, że na osiedlu przybywa rodziców z małymi dziećmi. Jest zdania, że w pierwszej kolejności trzeba zadbać o ich potrzeby. Jedną z nich jest oddział przedszkolny. - Zgłosiłam do Wydziału Oświaty wniosek o jego utworzenie. Potrzebne jest jednak miejsce - mówi Elżbieta Czapracka. - Liceum jest szkołą bezobwodową. Powinno mieścić się w centrum miasta. Jeśli zostanie przy ulicy Małoszyńskiej moi rodzice i nauczyciele na pewno będą protestować.
Władze miasta zdają sobie sprawę, że w jednym budynku nie pomieszczą się uczniowie z ośmioklasowej podstawówki i czteroletniego liceum.
W takiej sytuacji można by otworzyć zaledwie jeden oddział licealny, a nowej szkole trzeba dać szansę na rozwój. Dlatego, chcą zaproponować, by przez pierwszy rok liceum dwujęzyczne działało przy ul. Małoszyńskiej tylko formalnie. W praktyce licealiści uczyliby się przy ul. Łozowej.
- Wiele szkół funkcjonuje w dwóch budynkach. Często wynajmują dodatkowe pomieszczenia. Tak mogłoby być też w tym przypadku. Po roku moglibyśmy wystąpić o całkowite przeniesienie szkoły - tłumaczy wiceprezydent Mariusz Wiśniewski.