Latarnia Nieobecnych symbolem naszej pamięci i miejscem modlitwy

Czytaj dalej
Halina Gajda

Latarnia Nieobecnych symbolem naszej pamięci i miejscem modlitwy

Halina Gajda

Jest szansa, że macewy wyciągnięte przed laty spod posadzki w synagodze, znajdą godne miejsce.

Kilkadziesiąt macew wyciągniętych z podłogi nieistniejącej już gorlickiej synagogi, dzisiaj niszczeje złożone za bramą kirkutu. Jest szansa, że się to zmieni.

Gorliczanin Tomasz Pruchnicki opracował projekt, który nie tylko je wyeksponuje, ale dzięki niemu powstanie też oryginalne miejsce pamięci.

Niszczyli opieszale, żeby nie zniszczyć

Pewnie niewielu mieszkańców wie, że stele wyciągnięte z podłogi dawnej komendy straży pożarnej mają niezwykłą historię. W 1941 roku na rozkaz władz okupacyjnych zostały one zagrabione z cmentarza żydowskiego przy ul. Stróżowskiej. Przewieziono je do synagogi, w której okupant zorganizował warsztaty i garaże. - Drewniana posadzka, która tam była, została zdemontowana. Do podbudowy betonowej, miały zostać użyte właśnie macewy - opisuje Pruchnicki.

Przymusowi robotnicy mieli skuwać napisy na macewach. Niektóre ocalały

Przymusowi robotnicy dostali polecenie, by ręcznie skuwać wyryte na nich epitafia. Ci jednak musieli zdawać sobie sprawę z intencji. Usunięcie, uszkodzenie napisów uniemożliwiłoby nie tylko odczytanie ich treści, ale przede wszystkim identyfikację miejsca, z którego pochodziły oraz nazwiska zmarłego.

- Gdy tylko było to możliwe, odwracali macewę tak, by nadzorujący prace niemieccy żołnierze widzieli jej kamienny tył. Bez napisów - opowiada dalej. - W taki oto sposób mamy dzisiaj możliwość oglądania rzadko spotykanych nagrobnych stel z kolorowymi napisami - podkreśla.

Uratowało je jeszcze jedno. Otóż zostały ułożone na warstwie piasku, która znalazła się też na wierzchu. Dopiero potem został wylany beton.

Latarnia Nieobecnych, symbol modlitwy

Synagoga przez lata służyła jako siedziba strażaków. Gdy ci pod koniec lat dziewięćdziesiątych XX wieku, wyprowadzili się do nowej komendy przy ulicy 11 Listopada, opustoszały budynek niszczał w oczach. W sierpniu 2010 roku rabin Issachar Shlomo Halberstam poprosił miasto o pomoc w wydobyciu macew spod posadzki. Stało się to rok później.

- Wydobytych macew nie można na powrót ustawić w miejscu, z którego zostały zabrane - tłumaczy Tomasz Pruchnicki. - Kanoniczną zasadą pochówków na cmentarzu żydowskim jest bowiem to, że macewa ma stać u wezgłowia grobu w orientacji na Jerozolimę.

O ile z określeniem stron świata nie byłoby problemów, to z ustaleniem położenia ciała w grobie już tak. Inne ustawienie steli mogłoby zostać poczytane jako profanacja miejsca pochówku, a przecież nie o to chodzi. Tak narodził się pomysł na budowę Latarni Nieobecnych, która jako symbol modlitwy, miałaby stanąć przed bramą cmentarza. - Jedna z przygotowanych przeze mnie koncepcji zakłada budowę swego rodzaju pomnika, który opierałby się na planie gwiazdy Dawida - opisuje.

Koncepcja zakłada, że żelbetowe ściany gwiazdy miałyby mieć otwory, przez które można będzie swobodnie przechodzić. Gwiazda górnym ramieniem orientowana w kierunku Jerozolimy. Nagrobne stele wisiałyby na zewnętrznych ścianach, przy każdej zamontowana zostanie tabliczka z tłumaczeniem znajdującego się na niej napisu.

- Wnętrze budowli będzie puste, a więc dające możliwość poprowadzenia modlitwy Kadisz czy innych uroczystości religijnych. W zaułkach ramion byłoby miejsce na pozostawienie karteczek z religijnymi treściami - tłumaczy.

My, chasydzi, wierzymy, że cadyk nawet po śmierci wpływa na nasze życie

Na jednej ze ścian planowane jest, umieszczenie kopii tablic z nazwiskami mieszkańców Gorlic, którzy zginęli podczas holokaustu. Tablice takie znajdują się w synagodze Gorlice w Bene Berak.

Przedtem ohel, teraz pomnik?

Budowa pomnika byłaby kolejnym etapem prac na kirkucie. Przed rokiem, zakończył się remont ohelu z grobem cadyka Barucha Halberstama.

- My, chasydzi, wierzymy, że cadyk nawet po śmierci wpływa na nasze życie - mówił nam Dawid Singer, chasyd z Nowego Jorku, zaangażowany w remonty na cmentarzach żydowskich, między innymi w Polsce.

Tak wyjaśnia znaczenie wspomnianych wcześniej karteczek. - Jeśli cadyk żyje, to idzie się do niego z taką karteczką - tłumaczył. - Jeśli umarł, składa się je na grobie, bo wierzymy, że potrafi on „załatwić” nasze sprawy z Bogiem, więc bez względu na to, czego dotyczą, powierzamy je cadykowi - opowiadał.

Budowa pomnika wymaga nakładów. - Będziemy szukali pieniędzy w programach ministerstwa kultury, ewentualnie we współpracy ze środowiskami żydowskimi - zapowiada Łukasz Bałajewicz, wiceburmistrz miasta.

W tym roku mają być ogłaszane nabory na takie przedsięwzięcia. - Będziemy przygotowywać stosowne wnioski - zapowiada.

Cmentarz żydowski przy ulicy Stróżowskiej został założony najprawdopodobniej na początku XIX w.

- W Archiwum Państwowym w Krakowie, w tzw. Tekach Schneidra znajduje się dokument zatytułowany ,,Supliki przeciw Żydom z 1802 roku” - przypomina Andrzej Ćmiech, gorlicki historyk. - We wspomnianym jest opis o tym, jak gorliccy mieszczanie protestowali przeciwko opanowaniu przez Żydów rzemiosła w mieście oraz przeciw zakładaniu szkół i cmentarza bez pozwolenia - dodaje.

Halina Gajda

Moja praca to przede wszystkim ludzie. Z małych społeczności, wiosek z dala od centrum powiatu, a jeszcze dalej od wielkich miast. Ich kłopoty, troski, radości – dla jednych banalne, dla nich o wielkiej wadze. Czasem jest to dziura w drodze, innym razem choroba kogoś bliskiego albo po prostu wnuk, który wygrał ważną olimpiadę. W każdej sytuacji staram się być blisko nich. Wszyscy oni już na zawsze zostają w pamięci. Widujemy się później na ulicy. Skinienie głową, dzień dobry, cześć - zwykłe gesty, ale dla nas ważne. Bo pamiętamy o sobie.

https://gorlice.naszemiasto.pl/ropica-polska-pomidorowo-paprykowe-krolestwo-w/ar/c1-8961077


https://gorlice.naszemiasto.pl/konrad-byl-pod-opieka-domowego-hospicjum-ktore-doplacalo-do/ar/c8-4686117


https://gorlice.naszemiasto.pl/tosia-kluk-wrocila-do-domu-udalo-sie-oddycha-juz-bez-rurki/ar/c1-7475883


https://gorlice.naszemiasto.pl/zagorzany-mloda-architektka-aleksandra-klinska-na-bazie/ar/c1-8972887?utm_source=facebook.com&utm_medium=gorlice-nasze-miasto&utm_content=fakty-i-opinie&utm_campaign=zagorzany-mloda-architektka-aleksandra-klinska-na-bazie&fbclid=IwAR3q_y8POS7BW_w9QyiDbaC2jx1mKxt-7ZsKb4rJfaA0lpS5y_VOQv2kLZE


 


Przez te kilkanaście lat pracy w Polska Press nie jeden raz zdarzyło mi się płakać z bezsilności, ale też śmiać się do łez. Nie boję się przyznać do słabości, ale mam też dystans do siebie. Szczególnie, gdy potrzebna pomoc komuś słabszemu, choremu, mniej zaradnemu. Wtedy robienie „wariata” przychodzi mi bez trudu. 

A na co dzień? Cóż, jestem amatorką mocnej kawy i wszystkiego, co ananasowe. Znajomi twierdzą, że tropikalny owoc jest najlepszą u mnie walutą. Pichcę w domowym zaciszu w ilościach znacznie przekraczających możliwości domowników. Dla ukojenia emocji wkładam na uszy słuchawki i odpalam płytę Zbigniewa Preisnera.


 


 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.