Lech Szaraniec i Katowice. Pasja, która trwa pół wieku
Lech Szaraniec o Katowicach zaczął pisać, gdy historią tego miasta nikt specjalnie się nie interesował. Ta wieloletnia pasja zaowocowała kilkudziesięcioma publikacjami.
Lech Szaraniec o Katowicach, historii miasta, wchodzących dziś w jego skład dzielnicach, ale i ludziach, którzy je tworzyli pisze od lat 70-tych ubiegłego wieku. Zaczynał, gdy na ten temat właściwie nie było żadnych publikacji. Kronikarzem miasta jest z zamiłowania, o sobie mówi, że nie czuje się Ślązakiem, za to z całą pewnością jest katowiczaninem.
Od kilku tygodni promuje swoją najnowszą książkę „Moje Katowice część 2”, która jest nam szczególnie bliska, bo na jej łamach - oraz w części pierwszej - historyk zebrał swoje zapiski dotyczące stolicy aglomeracji śląskiej publikowane już od pięciu lat na szpaltach katowickiego dodatku do Dziennika Zachodniego.
Tytuł dwóch tomów nie jest przypadkowy. Także pod nazwą „Moje Katowice” ukazują się cotygodniowe felietony Lecha Szarańca na łamach tygodnika Kocham Katowice. - Wymyśliliśmy go z Dorotą Niećko (szefową Działu Śląsk Dziennika Zachodniego - przyp. red.), gdy przed pięciu laty spotkaliśmy się w Teatrze Śląskim - wspomina autor. To od tamtej pory Lech Szareniec gości na łamach DZ, ale na koncie ma znacznie więcej publikacji, tylko książek związanych z historią Katowic, ale też Śląska, jest kilkadziesiąt. - Pozycji bibliograficznych, czy artykułów jest prawie 90, tyle znajduje się w zbiorach Biblioteki Śląskiej - podlicza historyk.
Eksplorowanie historii Katowic rozpoczął niemal pół wieku temu, jak sam mówi z fascynacji nie tyle miejscem, w którym żył, ale samym faktem, że o tym miejscu nikt dotąd nie pisał.
- Urodziłem się w powiecie kłobuckim, obok Krzepic, w jego części, która funkcjonowała na styku trzech regionów Małopoloski, Wielkopolski i Ślaska. Z Katowicami związałem się od 1957 roku, najpierw mieszkałem tu w domu studenta, później u znajomych i krewnych - opowiada. Mieszka tu do dziś. Tu założył Katowicki Informator Kulturalny, był przy narodzinach Muzeum Historii Katowic i stał się twórcą powojennego Muzeum Śląskiego.
- To miasto zaczęło mnie interesować, bo nikt do tej pory nie podejmował tematu jego historii. Mam sentyment do tego miejsca, bo poznawanie Katowic, było poznawaniem niewiadomych, nie było literatury na ten temat, musiałem zaglądać do różnych wydawnictw i przeszukiwać liczne archiwa - wyjaśnia. Setki godzin w archiwach owocowały kolejnymi publikacjami. Pierwsza zwarta ukazała się 1980 roku, były to „Osady i osiedla Katowic”, od tamtej pory ukazały się w sumie cztery wydania tej pozycji, każde kolejne uzupełnione o nowo zdobyte ilustracje i informacje. Wszystkie z półek w księgarniach znikały równie szybko, co się na nich pojawiały. - Bo był ogromny głód tej literatury, informacji o mieście - ocenia Szaraniec.
Pisał i pisze nie tylko o Katowicach, ale i o Górnym Śląsku, Śląsku Opawskim, Małopolsce, przedstawiał także sylwetki znanych postacji Korfantego, Ociepki, Dobrowolskiego, Stellera, Hlonda, pisał o katowickiej architekturze i wielokrotnie podejmował, jak sam twierdzi, bliski mu temat przemysłu w regionie, odnotowywał historię kopalń i hut.
W swojej najnowszej książce, tak jak i w jej pierwszym tomie, Szaraniec pokazuje zarówno miejsca ważne dla Katowic, tutejsze świątynie, ale też ludzi, którzy mieli wpływ na powstanie miasta. Na 164 stronach znajdziemy teksty o Bibliotecie Śląskiej, uniwersytetach Śląskim i Ekonomicznym oraz o założycielach miasta, jak Grundmann i Holtze, jest historia pierwszego wojewody Grażyńskiego, jest tu także Rymer i Wolny. Autor wspomina również o duchownych: kardynale Hlondzie, czy biskupie Adamskim oraz o artystach i architektach, jak Teofil Ociepka, czy Tadeusz Michejda. Jest też historia słynnych osiedli jak Giszowiec, a także katowickich świątyń. Materiałów i zdjęć jest sporo, ale to wciąż nie wszystkie, jakie ma w zanadrzu Lech Szaraniec.
- Tematów mam jeszcze na co najmniej dwa tomy zbiorów, w tym m.in. o torkacie, hali parkowej, kolejnych postaciach związanych z miastem, czy uczelniach jak Śląski Uniwersytet Medyczny czy Politechnika Śląska - zapewnia. W tej chwili jednak jest zajęty, aktualnie przygotowuje bowiem historię osiedla Tysiąclecia, co ciekawe na życzenie samym mieszkańców, którzy głosowali za stworzeniem monografii osiedla za pieniądze z Budżetu Obywatelskiego.
Złośliwi stwierdzą, że niebawem historykowi skończą się tematy. - Oczywiście można pisać o czasach współczesnych, teraz przy okazji Tysiąclecia poniekąd mam szansę, bo piszę o tym co zostało zbudowane, ale też o tym, co zostało zniszczone poprzez dobudowanie tych wieżowców na obrzeżach Tysiąclecia. Rodzi się pytanie, jak to opisać, jak ocenić. To nie jest proste pisać o współczesności, łatwiej o przeszłości z pewnej perspektywy- konkluduje.