17-letni Dominik wciąż leży w szpitalu z poparzeniami. To konsekwencja wybuchu, do jakiego doszło w miniony piątek. Lekarze walczą o jego zdrowie, a śledczy zajmują się wyjaśnianiem okoliczności sprawy.
Od tygodnia lekarze krakowskiego szpitala im. Żeromskiego walczą, aby chłopiec mógł widzieć. Z naszych informacji wynika, że wybuch mieszanki chemikaliów wywołał u niego oparzenia dłoni i twarzy, w tym oczu.
Eksplozja w kuchni
Przypomnijmy, był piątek, tuż po godzinie 12. Dominik przebywał w domu wraz z mamą i babcią. Z pierwszych ustaleń wynika, że chłopak eksperymentował z substancjami chemicznymi. Skutek był taki, że doszło do wybuchu. Natychmiast wezwano pogotowie. Na miejsce przyjechali m.in. ratownicy medyczni z Bochni. Sytuacja była na tyle poważna, że rannego nie zdecydowano się transportować do szpitala ambulansem, tylko wezwano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Równolegle do Poręby Spyt-kowskiej przyjechała policja i straż pożarna. Znaczne siły zaangażowane w akcję świadczą, że wypadek potraktowano niezwykle poważnie. Na miejscu prócz śledczych pracował również pies tropiący, a do pomocy sprowadzono posiłki z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. Teren wokół domu był szczelnie odgrodzony do późnego wieczora. Z informacji, jakimi dysponowaliśmy w chwili zamykania tego numeru, wynika że 17-letniego Dominika nie udało się dotąd przesłuchać.
W dalszej części artykułu przeczytasz czy policja wie co to były za chemikalia i czy sąd zleci policjantom prowadzenie dochodzenia.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień