Libiąż. Nowy dyrektor „Janiny” widzi w kopalni ogromny potencjał
Marek Okoń nie zastanawiał się długo, gdy otrzymał ofertę pracy w zakładzie górniczym w Libiążu. Chce, by „jego” kopalnia była dobrym miejscem pracy, a przede wszystkim generowała dochody.
Od trzech miesięcy jest pan dyrektorem Zakładu Górniczego Janina. Czy udało się Panu już dobrze poznać zakład, współpracowników?
Zakład jest rozległy, potrzeba dużo czasu, żeby gruntownie go poznać. To 80 km kwadratowych obszaru górniczego. Udało mi się już poznać najbliższych współpracowników. Zadomowiłem się tu od pierwszego dnia, dobrze się tutaj pracuje.
Dokonał pan już jakichś roszad kadrowych, planuje jakieś zmiany?
Zmiany były konieczne. Zakład górniczy to żywy organizm, w którym konieczność wprowadzenia zmian pojawia się na bieżąco. Nic nie jest wieczne – nawet dyrektor.
Coś pana zaskoczyło, gdy rozpoczął pan tu pracę?
Nie. Pracowałem już w kopalniach, gdzie komasacja zagrożeń, była dużo większa niż na Janinie, ale każda kopalnia posiada swoją specyfikę.
Długo pan się zastanawiał zanim przyjął tę ofertę pracy?
Szybko podjąłem decyzję. W swojej karierze tylko raz miałem wątpliwości. Był to w 2005 r., gdy przeniosłem się z kopalni Bolesław Śmiały do kopalni Wujek. Przechodziłem wtedy z kopalni nie zagrożonej wybuchem metanu, do takiej, w której to zagrożenie występowało. Zadałem sobie pytanie: czy sobie poradzę, odnajdę w nowej rzeczywistości? Teraz mając bogaty bagaż doświadczeń zmiany nie są już takie trudne. Jestem zadowolony ze zmiany pracy. Cieszą mnie nowe wyzwania, gdyż lubię rozwiązywać problemy.
Poprzednio był pan dyrektorem technicznym i naczelnym inżynierem kopalni w Katowicach. Bardzo różni się to stanowisko od obecnego?
Zakres obowiązków i odpowiedzialności jest szerszy. Praktycznie odpowiadam za całość kopalni, za sprawy techniczne, ekonomiczne i osobowe to ogrom zadań, z którymi należy sobie radzić.
Co jest najtrudniejsze w pracy dyrektora?
Kopalnia to musi być jeden, zgrany zespół. Trzeba stale go tworzyć. Poprzednio tworzyłem go na niewielkim wycinku, za który byłem odpowiedzialny. W tej pracy trzeba umieć pogodzić interesy załogi, kopalni i spółki. Sądzę, że mi się to udaje.
Jak dużą władzę ma obecnie dyrektor?
Dyrektorzy mają dużą swobodę w sposobie prowadzenia eksploatacji, przygotowania ścian, planowania. Trzeba jednak pamiętać, by te działania były spójne z polityką Grupy, gdzie obowiązują określone standardy. Domeną dyrektora jest wydobycie węgla. Jego sprzedażą zajmuje się już Grupa Tauron.
Zmieniając pracę przeszedł pan do Tauron Wydobycie. To był dobry ruch?
Pracuje się tu rewelacyjnie. Dobrze współpracuje mi się z zarządem. To najlepsza firma, w jakiej pracowałem, a było ich sporo: Kompania Węglowa, Gliwicka Spółka Węglowa, Katowicki Holding Węglowy i Polska Grupa Górnicza.
Ma pan 51 lat. Wielu górników w tym wieku jest już na emeryturze. Jakie ma pan plany, ambicje zawodowe?
Czytaj więcej:
- Czy inwestycja spowoduje jakieś negatywne skutki dla mieszkańców?
- Cena węgla dla klientów detalicznych poszła gwałtownie w górę
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień