Łodzianie skarżą się na Pocztę Polską, gdyż za długo czekają na listy i paczki
Nawet czternaście dni wędrują listy między Gdańskiem a Łodzią, a dziewięć dni między Warszawą a Łodzią. Łodzianie i mieszkańcy województwa łódzkiego mają dosyć opieszałości Poczty Polskiej. Pocztowcy tłumaczą się chorobami pracowników i podkreślają, że poszukują nowych listonoszy. Chwalą się także statystyką doręczeń.
Aż dziewięć dni Poczcie Polskiej zajęło pokonanie trasy z Warszawy do Łodzi i dostarczenie listu poleconego, który był wysłany tzw. piorytetem. Stało się tak, choć Poczta informuje na własnej stronie internetowej, że przewidywany termin doręczenia przesyłki to dzień roboczy, pod warunkiem, że wysłano ją do godz. 15.
- W księgarni internetowej w Warszawie kupiłam przewodnik po Jordanii, a książka została do mnie wysłana jeszcze tego samego dnia, pod wieczór - mówi pani Agata z Łodzi. - Nie liczyłam na to, że dotrze do mnie następnego dnia, ale ponieważ byłą to przesyłka piorytetowa, to sądziłam, że za dwa, maksymalnie trzy dni będę mogła planować, jakie miejsca odwiedzić w Jordanii. Skorzystałam z opcji "śledzenie przesyłki" na stronie Poczty Polskiej i okazało się, że przez siedem dni miała ona status "przesyłka w transporcie". Dopiero dziewiątego dnia otrzymałam powiadomienie, że książka czeka na mnie w urzędzie pocztowym.
Jeszcze więcej czasu trwało dostarczenie zaproszenia na ślub, które pokonało trasę z Gdańska do Łodzi.
- Zaproszenie dotarło do mnie po dwóch tygodniach od wysłania - mówi pani Agnieszka z Łodzi, której przyjaciółka wychodzi za mąż. - Dobrze, że ślub jest dopiero w maju, gdyby był w marcu, to pewnie zaproszenia dotarłyby po fakcie.
Pan Grzegorz z Łodzi także zapłacił za przesyłkę piorytetową z Krakowa. Otrzymał ją po tygodniu.
Biuro prasowe Poczty Polskiej zaznacza, ze przesyłki polecone nie mają gwarantowanego terminu doręczenia, a termin przewidywany zależy od wskaźników, badań i wymogów ustawowych.
- Według standardów jakościowych 82 proc. wszystkich przesyłek poleconych jest doręczana następnego dnia, licząc od dnia nadania, z wyłączeniem dni wolnych od pracy i sobót - czytamy w odpowiedzi biura prasowego Poczty Polskiej. - Pozostałe przesyłki są doręczane odpowiednio proporcjonalnie w następnych dniach: 90 proc. w dwa dni od nadania, a 94 proc. trzeciego dnia. Odnotowujemy zwiększoną absencję chorobową naszych pracowników.
Pocztowcy zapewniają, że robią wszystko, by terminy doręczeń były jak najkrótsze, a przesyłki roznoszą nie tylko listonosze. Firma prowadzi też rekrutację doręczycieli.