14 lub 15 lipca 1787 r. urodził się Jakub Szela. Do historii przeszedł jako przywódca krwawej rabacji w 1846 r. Dla jednych był bohaterem, dla innych mordercą i zdrajcą
Od młodego wieku odznaczał się charakter jego zuchwałością i podłością, a że brat jego starszy był osadzonym na gruncie ojca, więc kolej na niego wypadła być żołnierzem. Do stanu tego nie czuł powołania żadnego, gdyż mu brakowało odwagi i posłuszeństwa, a z drugiej strony wysiliła się natura na rozum do intryg i przewrotności. Gdy widział zbliżających się ludzi, co go w rekruty brać mieli, z szybką determinacją odciął sobie sam siekierą dwa palce u ręki i tak się ochronił, i tym sposobem pozostało we wsi to monstrum, które tysiące ludzi ma na swoim sumieniu”. Tak o Jakubie Szeli - chłopskim przywódcy rabacji galicyjskiej w 1846 r. - pisano w jednym z jego życiorysów.
Gdy pod koniec lutego 1846 r. szlacheccy spiskowcy próbowali wywołać w Galicji antyzaborcze powstanie, miejscowi chłopi namówieni przez austriacką administrację wystąpili przeciw nim. Włościanie powstańców chwytali, maltretowali i zabijali, a zwłoki i rannych odstawiali do miast, gdzie Austriacy wypłacali im pieniądze. Gdy wyłapano już powstańców gniew ludu obrócił się przeciw ziemianom. W odruchu dawno upragnionej zemsty za pańszczyznę, wyzysk i prześladowania uzbrojone gromady chłopów napadały na dwory, w okrutny sposób mordowały właścicieli, a majątek rabowały lub niszczyły.
Jednym z lokalnych przywódców antypowstańczego ruchu został wspomniany Jakub Szela, chłop ze wsi Smarzowa koło Dębicy na Podkarpaciu. Już wcześniej był przedstawicielem gminy w długoletnich sporach z właścicielami - rodziną Boguszów - o grunty i zawyżanie pańszczyzny. Podczas rabacji zyskał duży autorytet, kierując chłopami z okolicy, a potem wyrastając na przywódcę całego chłopskiego oporu przeciw powrotowi pańszczyzny. Internowany przez Austriaków, został przymusowo przesiedlony na Bukowinę, gdzie mieszkał do końca życia.
Czarna legenda
W Galicji i szerzej - na ziemiach polskich - Szela rychło stał się symbolem okrutnych zbrodni dokonywanych podczas rabacji, mordów na szlachcie, zdrady i kolaboracji z zaborcą. Szybko pojawiła się jego czarna legenda, według której był głównym przywódcą i uczestnikiem napadów i zabójstw.
- Ocalali członkowie rodziny Boguszów - Ludwika z Boguszów Gorayska i Henryk Bogusz - jeszcze w 1846 r. spisali świadectwa, w których Szelę przedstawili z jak najgorszej strony i oskarżyli go o najcięższe zbrodnie. Przypisali mu też dokonanie poważnych przestępstw jeszcze sprzed okresu rabacji, w tym zabójstwa żon, parobka i Żyda, choć zdaniem współczesnych historyków prawdopodobnie nie miały one nigdy miejsca. Taki życiorys Szeli autorstwa najpewniej Gorayskiej został jednak powielony przez wiele gazet w Galicji i za granicą - mówi historyk Ryszard Jamka, autor wydanej właśnie książki „Panów piłą. Trzy legendy o Jakubie Szeli”. Badacz szczegółowo zanalizował w niej pośmiertne życie przywódcy rabacji funkcjonujące co najmniej w trzech przeciwstawnych opowieściach-legendach.
Czarna legenda powstała w środowisku szlachty, najbardziej dotkniętej rabacją i najbardziej zainteresowanej w złym przedstawieniu jej lidera. Pierwsze oskarżycielskie teksty pojawiły się w okresie Wiosny Ludów, gdy chwilowo zniknęła cenzura, kolejne po 1867 r., czyli uzyskaniu przez Galicję autonomii. W artykułach, relacjach, wspomnieniach, wierszach, poematach i powieściach Szela ukazany został jako potwór w ludzkiej skórze. Człowiek od młodych lat skażony zbrodnią (najpierw miał podpalić ojcowską chałupę, potem zamordować dwie swoje żony, a jeszcze potem Żyda), buntowniczo występował przeciw właścicielowi Smarzowej procesując się z nim przez długie lata. Podczas rabacji zaś nie tylko dowodził mordującymi chłopami, ale własnoręcznie miał w okrutny sposób zabić 20 osób (wyłupywać oczy, zdzierać skórę, odcinać członki, palić żywcem…).
„Uprzedzenie Szeli i nienawiść do szlachty, jako też nieugięta dzika natura, te były powodem rzezi galicyjskiej, na nim więc cięży ciężki grzech bratni i przekleństwo narodu” - czytamy u jednego z autorów. Choć literacko o Szeli pisali m.in. Kornel Ujejski, Władysław Ludwik Anczyc, Ludwik Stasiak i Maria Konopnicka, to w literaturze unieśmiertelnili go dopiero Stanisław Wyspiański w swoim „Weselu” i Stefan Żeromski w „Turoniu”. Siła oddziaływania tych dzieł była tak duża, że odtąd czarna legenda na dobre przylgnęła do lidera rabacji, a Szela stał się jedną z ważnych - choć całkowicie negatywnych - postaci narodowej historii.
Biała legenda
Równolegle z czarną legendą na wsi powstawała biała legenda Jakuba Szeli. Dla galicyjskich i nie tylko galicyjskich chłopów nie był on bowiem zdrajcą i mordercą, ale bohaterem, który ujął się za włościańską krzywdą. Świadectwem tego kultu były liczne pieśni i wiersze śpiewane na wsiach, w których chwalono wodza rabacji i z sentymentem wspominano krwawe zapusty 1846 r. „Czy pamiętasz chłopie rok czterdziesty szósty, gdyśmy rżnęli panów na same zapusty” - to jedna z nich. W innej natomiast śpiewano: „Polocy, Polocy, marnie wyginiecie, że się na cysarza zawdy buntujecie”.
Kłopot z Szelą i rabacją miał powstały w Galicji w końcu XIX w. ruch ludowy. Z jednej strony ludowcom bliski był antyszlachecki i antyfeudalny charakter tego wystąpienia, z drugiej jednak odstręczała jego brutalność, a zwłaszcza antypolskie ostrze. Dla działaczy Stronnictwa Ludowego pracujących nad wyrobieniem w chłopach poczucia polskości lansowanie Szeli było działaniem przeciwskutecznym i moralnie wątpliwym. Jak pisze Ryszard Jamka, ludowcy czcili raczej inne bliskie im postacie: Tadeusza Kościuszkę i Wojciecha Bartosa. „Uznając ucisk chłopów ze strony panów, ludowcy jednocześnie potępiali akty przemocy uczestników rabacji i nawoływali do zaprzestania rozpamiętywania tej tragedii” - czytamy w książce.
Dopiero gdy w ruchu ludowym pojawili się lewicowi radykałowie - PSL „Lewica” i PSL „Wyzwolenie” - zmieniło się podejście do buntownika ze Smarzowej. Jego radykalizm i brutalność w walce o chłopskie interesy stały się zaletami. Zaostrzenie postawy ruchu ludowego nastąpiło w latach 30. wobec gwałtów na demokracji dokonywanych przez sanację. Zjednoczony ruch ludowy zaczął chętniej odwoływać się do postaci Szeli, także niejako w przekornej odpowiedzi na zarzuty sanacji o budzenie na wsi ducha rabacji. Pojawiły się też pierwsze prace historyczne, w których rehabilitowano Szelę. Literackim wyrazem tego trendu było „Słowo o Jakóbie Szeli” Brunona Jasieńskiego.
Czerwona legenda
Narodziny trzeciej - czerwonej - legendy nastąpiły wraz z przejęciem władzy w Polsce przez komunistów w 1945 r. Początkowo głosy na temat rabacji były jeszcze podzielone. Gdy w 1946 r. obchodzono setną rocznicę powstania krakowskiego i skierowanych przeciw niemu chłopskich wystąpień, na łamach prasy pojawiały się zarówno głosy gloryfikujące Szelę oraz rabację, jak i potępiające go za stłumienie patriotycznego powstania i kolaborację z zaborcą. Wydaje się jednak, że przeważały te drugie. „Nikt się chyba nie znajdzie,
kto by podtrzymywał inicjatywę stawiania Szeli pomnika lub czczenia obchodami jego pamięci” – pisał cytowany przez Ryszarda Jamkę „Dziennik Polski”. Głównym chłopskim bohaterem nadal pozostawał Tadeusz Kościuszko.
Podejście do watażki ze Smarzowej zmieniło się wraz z nastaniem stalinizmu. - Starano się z niego zrobić bohatera walki klas i wpisać jego działania w marksistowskie postrzeganie dziejów. Udało się to właśnie w okresie stalinizmu. O Szeli pochlebnie pisano w podręcznikach, jego imieniem nazywano ulice i place, były też próby organizowania obchodów rocznicy zniesienia pańszczyzny w Galicji. Ta próba wybielenia wizerunku Szeli w optyce marksistowskiej nie była jednak skuteczna. Od odwilży październikowej 1956 r. czerwona legenda zaczęła słabnąć i dwie pozostałe legendy wróciły do głosu - mówi Ryszard Jamka.
Od kilkunastu lat postać Jakuba Szeli znów znajduje się w kręgu zainteresowania publicystów, pisarzy, dziennikarzy, badaczy. Wróciła za sprawą książkowego nurtu nazwanego „ludową historią Polski”, w której autorzy spoglądają na dzieje dawnej Rzeczypospolitej z perspektywy poddanych: chłopów, włościan. Szela żyje też jako postać kultury. Głośne było przedstawienie Pawła Demirskiego i Moniki Strzępki „W imię Jakuba S.”, w Teatrze Śląskim w Katowicach w 2017 r. wystawiono „Słowo o Jakóbie Szeli” Jasieńskiego, Radek Rak opisał życie Jakuba w stylistyce fantasy w powieści „Baśń o wężowym sercu”. Chłopskie pieśni o rabacji nagrał folkowy zespół R.U.T.A.
Znów toczy się dyskusja o ocenie Szeli i rabacji oraz ich roli w narodowej historii. – W debacie publicznej obecne są dzisiaj wszystkie trzy opisane przeze mnie legendy. Czarna, przypisująca mu najgorsze zbrodnie, biała, według której miał przynieść wsi wolność i zniesienie pańszczyzny, oraz czerwona, w której był rewolucjonistą walczącym z feudalizmem. Wydaje mi się, że Szela stał się także pewnym wytrychem do rozmowy o zapomnianej przeszłości narodu. To znaczy o tym, że większość Polaków wywodzi się z chłopskich chałup, a nie z dworów i pałaców, choć to drugie przeświadczenie dominuje w naszym myśleniu. W ciągu ostatnich 15 lat Szela wrócił do debaty publicznej i stara się przypomnieć nam o wypartym chłopskim dziedzictwie - podkreśla Ryszard Jamka.