Bogusław Kwiecień

Lusia i Kazia, siostry z obozu

Lusia Kałuszyner (z lewej) i Kazimiera Nowak na zdjęciu z 1946 roku, które zrobiły sobie na  pamiątkę przed wyjazdem Lusi z matką do Palestyny. Dzięki Fot. Fot. ze zbiorów heleny kubicy Lusia Kałuszyner (z lewej) i Kazimiera Nowak na zdjęciu z 1946 roku, które zrobiły sobie na pamiątkę przed wyjazdem Lusi z matką do Palestyny. Dzięki niemu odnalazły się po ponad pół wieku
Bogusław Kwiecień

Pierwszy raz losy młodej oświęcimianki i małej Żydówki przecięły się dzień po wyzwoleniu obozu. Pnina Segal przez lata usiłowała odnaleźć swoją wybawicielkę. Udało jej się po ponad pół wieku.

Ta historia zaczyna się około południa 28 stycznia 1945 roku. Dzień po wyzwoleniu przez wojska radzieckie niemieckiego obozu Auschwitz-Birkenau. 17-letnia Kazia w tłumie wystraszonych dzieci stojących przed jednym z bloków w Birkenau wypatrzyła Lusię, małą Żydówkę.

- Kazia zapytała mnie, czy chciałabym z nią pójść. Podałam jej rękę i poszłyśmy do jej domu w mieście - opowiadała po latach Pnina Segal, która jako dziecko trafiła do obozu pod nazwiskiem Lusia Kałuszyner. Przez rok żyły jak siostry. Potem Lusia z matką, która ją odnalazła, wyjechały do Palestyny i ich kontakty się urwały.

Ponownie spotkały się po ponad pół wieku. - To był jeden z najbardziej wzruszających momentów w mojej pracy - mówi Helena Kubica, starszy kustosz z Centrum Badań Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau, zajmująca się losami dzieci i młodzieży w obozie Auschwitz. To dzięki jej staraniom Pnina Segal odnalazła „siostrzyczkę”, która w tamten styczniowy dzień uratowała jej życie. - Lusia była chora i mocno wycieńczona. Po długich staraniach udało się ją wyleczyć i przywrócić do normalnego życia - podkreśla Helena Kubica.

Pierwsze spotkanie

Lusia Kałuszyner miała sześć lat, gdy pod koniec lipca 1944 roku trafiła do Birkenau z obozu w Bliżynie razem z ciotką Salą i jej córką Janeczką. Matka Lusi w 1942 roku została zabrana do obozu pracy w Częstochowie. Ślad po ojcu urywa się jeszcze wcześniej, gdy w getcie zapadł na tyfus i został umieszczony w specjalnym szpitalu. Dziadkowie Lusi w jednym z pierwszych transportów zostali wysłani do obozu zagłady w Treblince.

Jakiś czas po przybyciu do Birkenau straciła także ciotkę i kuzynkę. Któregoś dnia lekarz SS w czasie selekcji skierował chorą Janeczkę do komory gazowej. Ciotka próbowała jej pomóc, pobiegła za nią, ale nic już nie można było zrobić. Ją także zabrano.

Lusia została sama. W baraku zaopiekowały się nią starsze, dobre kobiety. Tak doczekała wyzwolenia i pierwszego spotkania z Kazią.

Kim była wybawicielka małej Żydówki? Kazia z domu Nowak urodziła się 16 lipca 1928 roku w Brzezince. Później wraz z rodzicami i bratem zamieszkała w Rychwałdzie. Wstąpiła do harcerstwa polskiego.

Gdy wybuchła wojna, miała 11 lat. Ojciec dostał się do niewoli niemieckiej. Matka z dziećmi wróciła do Brzezinki. W 1941 roku, w związku z budową 0bozu, Niemcy wysiedlili ich do Czarnuchowic. Dzięki staraniom dziadka przenieśli się do Oświęcimia. Kazimiera, choć była jeszcze dzieckiem, musiała pójść do pracy. Przydzielono ją do IG Farben. Tam roznosiła pocztę, sprzątała, myła okna.

Za zgubienie ausweisu (przepustki wydawanej przez okupanta) gestapo skierowało ją do Birkenau. Za „sabotaż” została osadzona w bloku 15. Miała wówczas 15 lat. Pod koniec wojny trafiła na kwarantannę, co uratowało ją przed marszem śmierci.

Po wyzwoleniu obozu przez wojska radzieckie wróciła do domu. Jednak cały czas miała przed oczami biedne, bezbronne dzieci pozostawione na pastwę losu w obozie. Postanowiła wrócić do Birkenau i tu znalazła Lusię.

- Sądziła, że była sierotą, bo tak powiedziała jej jedna z więźniarek - zaznacza Helena Kubica.

Pamiątkowe zdjęcie

Okazało się, że mama Lusi przeżyła wojnę i gdy dowiedziała się, że część dzieci z Auschwitz ocalała, zaczęła szukać córeczki przez Czerwony Krzyż.

Wierzyła, że Lusia żyje i przeczucia jej nie myliły. Tak któregoś dnia trafiła na ul. Mickiewicza w Oświęcimiu, gdzie mieszkali Nowakowie.

Lusia była szczęśliwa, ale ciężko było jej się rozstać z Kazią. Zgodziła się na wyjazd do Łodzi, ale pod warunkiem, że pojedzie z nimi „siostrzyczka”.

Lusia była chora i wycieńczona, gdy znalazła ją Kazia - mówi Helena Kubica

Tam spędziły ze sobą jeszcze kilka tygodni, zanim Lusia wraz z mamą nie wyjechały na stałe z Polski.

W dowód przyjaźni w Łodzi zrobiły sobie jeszcze zdjęcie. Każda miała swoją kopię. Na jego odwrocie Lusia napisała: W dowód sympatii Kochanej Kazi ofiaruje Kochająca Lusia K”.

Nie wiedziały wówczas, że rozstają się na tak długo i że dzięki tej fotografii będą mogły znów spotkać się po latach.

- Pewnego dnia zgłosiła się do mnie była więźniarka obozu, która przekazała mi prośbę od Pniny Segal o pomoc w odnalezieniu Kazimiery Nowak, wówczas już po mężu Krzak - mówi Helena Kubica.

Wcześniej wystąpiła o to za pośrednictwem Ambasady Izraelskiej, ale jej poszukiwania nie przyniosły skutku. Informacje były rzeczywiście skąpe. Pnina Segal pamiętała tylko nazwisko Nowak i ul. Mickiewicza.

Początki poszukiwań nie były zbyt obiecujące. Po wyjściu za mąż Kazimiera Krzak wyjechała z Oświęcimia. Po śmierci męża powróciła tutaj i zamieszkała na os. Pileckiego, tuż za ogrodzeniem byłego obozu. Któregoś dnia od jednej z sąsiadek dowiedziała się, że poszukuje jej muzeum. Gdy Helena Kubica zobaczyła ją na korytarzu bloku, gdzie pracuje, od razu wiedziała, że jest to pani Kazimiera. Natychmiast przekazała dobre wiadomości do Izraela.

Kilka miesięcy później, w 1996 roku, Pnina Segal zjawiła się w Oświęcimiu, a wraz z nią telewizja izraelska, która postanowiła uwiecznić to niezwykłe spotkanie po ponad 50 latach. Lusia i Kazia padły sobie w ramiona i wyściskały się serdecznie jak prawdziwe siostry.

Pnina Segal przyjeżdżała potem do Polski i Oświęcimia regularnie, raz, a czasami nawet dwa razy w roku.

Okazją były rocznice wyzwolenia obozu, ale przyjeżdżała również z grupami młodzieży izraelskiej.

- Dla młodych Izraelczyków to były niezwykłe spotkania edukacyjne. Pnina podkreślała w nich rolę oświęcimian, którzy nieśli pomoc więźniom obozu - mówi Gabriela Mruszczak, scenarzystka i realizatorka filmu „Siostrzyczka”, nakręconego w 2010 roku przez Stowarzyszenie Auschwitz Memento.

Kazimiera Krzak zmarła w 2011 roku. Jak podkreślała Pnina Segal, dokładnie 7 października, w przypadający wówczas Jom Kippur, czyli jedno z najważniejszych świąt żydowskich.

Sama Pnina Segal zmarła w sierpniu tego roku. - Była wielkim przyjacielem Polski i Polaków - dodaje Helena Kubica. A

Dzieci w Auschwitz

Bogusław Kwiecień

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.