Machowa. Gangsterzy zaplanowali śmierć Andrzeja P.?
Magdalena nigdy nie otrząsnęła się po śmierci swojego męża. Od 26 lat zadaje sobie pytanie, kto zastrzelił go przy drodze w Machowej. Śledczy dawno temu zamknęli śledztwo w sprawie zabójstwa Andrzeja P. z powodu nie wykrycia sprawców. Ostatnio jednak tarnowska prokuratura wznowiła postępowanie, bo wiąże to zabójstwo z działalnością gangu kantorowców.
Żona Andrzeja P., kiedyś pełna życia i przebojowa kobieta, dziś wiedzie wyciszone życie w Czarnej, w domu, który wybudowali wspólnie z mężem.
- Po zabójstwie byłam załamana. Dalej jestem trochę zniechęcona życiem. Cały czas zadaję sobie pytanie kim jest człowiek, który zabił mi męża. Czy ma wyrzuty sumienia? Czy jego rodzina wie co zrobił? A może to jakaś chora osoba? - wzdycha pani Magdalena.
Dolary z Hawajów
Andrzej jeszcze w czasach PRL często jeździł do Stanów Zjednoczonych. Udało mu się nawet znaleźć pracę taksówkarza w Honolulu na Hawajach. Nic dziwnego, że rodzinie P. na wszystko starczało pieniędzy. Ubierali się w drogie ciuchy kupowane na targach w Rembertowie, jeździli luksusowymi jak na tamte czasy samochodami. - Każdy ich pamiętał, bo gdy inni mieszkańcy wsi jeździli syrenkami czy trabantami, oni mknęli czerwonym BMW - wspomina pan Grzegorz, mieszkaniec Czarnej.
Po powrocie do kraju Andrzej P. parał się handlem obcą walutą. Można go było spotkać regularnie przed domem handlowym przy ul. Kościuszki, gdzie zachęcał przechodniów do transakcji kupna-sprzedaży.
Czytaj więcej:
- Sielanka skończyła się 28 lutego 1992 roku.
- Typowanie sprawców spośród lokalnych lub ukraińskich przestępców okazało się niewypałem.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 18,45 zł co 5 dni.
już od
18,45 ZŁ /5 dni