„Magia świąt”, trochę japońska, trochę koszerna
O świętach Bożego Narodzenia oczywiście wszyscy pamiętamy, a gdybyśmy nawet w jakiś niewyobrażalny sposób zapomnieli, to troskliwy personel sklepów sieciowych nam o wszystkim przypomni. „Magia świąt” i choinki z kolorowymi bańkami już zaczęły się wylewać z prospektów i reklamówek.
Niektórych konserwatywnych obywateli taka przedwczesność - bo przecież dopiero 4 listopada! - jeszcze zaskakuje, a nawet nieprzyjemnie razi, ale zaskoczonych jest z roku na rok mniej. Coraz bardziej przyzwyczajamy się do tego, że planowa gospodarka konsumpcjonizmu jest równie bezwzględna jak planowość gospodarki za czasów komuny. Zresztą w razie potrzeby znajomi z krajów jeszcze bardziej niż Polska rozwiniętych pod względem konsumpcji uświadomią nam, że przecież wiadomo: zaraz po dyniach i Halloween jest już Santa Claus, Christmas i Happy New Year.
Zatem sezon na przedświąteczne gorączkowe zakupy już się zaczął. Kobiety chodzą podekscytowane nową kolekcją odzieżową z domu mody Kenzo, założonego w Paryżu przez uzdolnionego Japończyka Kenzo Takadę. Ciuchy Kenzo sprzedawane są tylko w sklepach w Warszawie i Krakowie, więc pokrzywdzone klientki z innych stron kraju złośliwie sprawę komentują, twierdząc, że bardzo podobne kreacje widywane są w lumpeksach na Podlasiu...
Gdy szczęściary odstoją swoje w długaśnych kolejkach i kupią sobie te paryskie wdzianka, będą z kolei wzbudzać ekscytację w autobusach i tramwajach, bo niektóre stroje są naprawdę bardzo kolorowe.
Inna handlowa inicjatywa, tym razem z branży spożywczej, również wpisała się - chyba przez przypadek? - w otwarcie sezonu przedświątecznych zakupów. W Krakowie przy ul. Księdza Kordeckiego zostały otwarte delikatesy koszerne, z żywnością wyprodukowaną pod nadzorem rabinatu i zaopatrzoną w odpowiednie certyfikaty.
Krakowska prasa z przesadą - ale tylko lekką - okrzyknęła ten sklep spożywczy „pierwszym od czasu wybuchu II wojny światowej”. Jest coś na rzeczy. W synagodze Izaaka w Krakowie istnieje co prawda sklep z produktami koszernymi, ale świątynia to miejsce raczej wyłącznie dla osób wybitnie zainteresowanych. Takiego zwyczajnego żydowskiego sklepu, do którego może wejść każdy z ulicy, dotąd w Krakowie rzeczywiście nie było - od bardzo, bardzo dawna. Teraz już jest, więc każdy może sobie kupić np. butelkę wina ze wzgórz Golan.
Moją uwagę zwróciła informacja o godzinach pracy koszernego sklepu. Czynny jest od niedzieli do piątku. W sobotę zamknięty. Widać więc, że nasi „w pewien sposób starsi bracia” swój dzień święty święcą, nie bacząc na możliwe straty finansowe.