Michał Apollo swoim pomysłem na rozwój turystyki zaciekawił kubańskie władze
Michał Apollo, pochodzący z Moszczenicy adiunkt w Zakładzie Turystyki i Badań Regionalnych na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie, nasz znany podróżnik odwiedził ostatnio Kubę, Nepal i Bhutan. Opowiada o pracy naukowej, doświadczeniach i o tym, jak smakują kubańskie cygara...
Czemu akurat Kuba i wyprawa przez pół świata, skoro, jak pan sam mówi, nie chodziło o plażę?
Tak to prawda. Kuba to na pierwszy rzut oka dziwne miejsce dla kogoś, kogo zawsze fascynowały góry. Nic bardziej mylnego. Góry tam są i to wcale nie takie małe. Najwyższy szczyt Pico Turquino ma blisko 2000 m n.p.m. Może to nie jest powalająca wysokość, ale góra startuje z plaży, czyli zera metrów nad poziomem morz. Proszę pomyśleć, że stojąc na parkingu przed skocznią narciarską w Zakopanem na szczyt Giewontu jest tylko tysiąc metrów. A więc góry są. Kiedyś podczas rozmowy z moją koleżanką z pracy dr Renatą Rettinger, specjalizującą się w rejonie karaibskim, dyskutowaliśmy o możliwościach zróżnicowania produktu turystycznego. Chodzi o to, żeby turyści nie jeździli tylko na plaże i do kurortów all-inclusive, ponieważ to w długiej perspektywie przynosi straty.
Czytaj więcej:
- O co dokładnie chodzi?
- Bhutan - najbiedniejszy kraj z najbogatszymi mieszkańcami?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień