Michał Apollo swoim pomysłem na rozwój turystyki zaciekawił kubańskie władze

Czytaj dalej
Fot. fot.archiwum prywatne
Halina Gajda

Michał Apollo swoim pomysłem na rozwój turystyki zaciekawił kubańskie władze

Halina Gajda

Michał Apollo, pochodzący z Moszczenicy adiunkt w Zakładzie Turystyki i Badań Regionalnych na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie, nasz znany podróżnik odwiedził ostatnio Kubę, Nepal i Bhutan. Opowiada o pracy naukowej, doświadczeniach i o tym, jak smakują kubańskie cygara...

Czemu akurat Kuba i wyprawa przez pół świata, skoro, jak pan sam mówi, nie chodziło o plażę?
Tak to prawda. Kuba to na pierwszy rzut oka dziwne miejsce dla kogoś, kogo zawsze fascynowały góry. Nic bardziej mylnego. Góry tam są i to wcale nie takie małe. Najwyższy szczyt Pico Turquino ma blisko 2000 m n.p.m. Może to nie jest powalająca wysokość, ale góra startuje z plaży, czyli zera metrów nad poziomem morz. Proszę pomyśleć, że stojąc na parkingu przed skocznią narciarską w Zakopanem na szczyt Giewontu jest tylko tysiąc metrów. A więc góry są. Kiedyś podczas rozmowy z moją koleżanką z pracy dr Renatą Rettinger, specjalizującą się w rejonie karaibskim, dyskutowaliśmy o możliwościach zróżnicowania produktu turystycznego. Chodzi o to, żeby turyści nie jeździli tylko na plaże i do kurortów all-inclusive, ponieważ to w długiej perspektywie przynosi straty.

Czytaj więcej:

  • O co dokładnie chodzi?
  • Bhutan - najbiedniejszy kraj z najbogatszymi mieszkańcami?

 

Pozostało jeszcze 81% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Halina Gajda

Moja praca to przede wszystkim ludzie. Z małych społeczności, wiosek z dala od centrum powiatu, a jeszcze dalej od wielkich miast. Ich kłopoty, troski, radości – dla jednych banalne, dla nich o wielkiej wadze. Czasem jest to dziura w drodze, innym razem choroba kogoś bliskiego albo po prostu wnuk, który wygrał ważną olimpiadę. W każdej sytuacji staram się być blisko nich. Wszyscy oni już na zawsze zostają w pamięci. Widujemy się później na ulicy. Skinienie głową, dzień dobry, cześć - zwykłe gesty, ale dla nas ważne. Bo pamiętamy o sobie.

https://gorlice.naszemiasto.pl/ropica-polska-pomidorowo-paprykowe-krolestwo-w/ar/c1-8961077


https://gorlice.naszemiasto.pl/konrad-byl-pod-opieka-domowego-hospicjum-ktore-doplacalo-do/ar/c8-4686117


https://gorlice.naszemiasto.pl/tosia-kluk-wrocila-do-domu-udalo-sie-oddycha-juz-bez-rurki/ar/c1-7475883


https://gorlice.naszemiasto.pl/zagorzany-mloda-architektka-aleksandra-klinska-na-bazie/ar/c1-8972887?utm_source=facebook.com&utm_medium=gorlice-nasze-miasto&utm_content=fakty-i-opinie&utm_campaign=zagorzany-mloda-architektka-aleksandra-klinska-na-bazie&fbclid=IwAR3q_y8POS7BW_w9QyiDbaC2jx1mKxt-7ZsKb4rJfaA0lpS5y_VOQv2kLZE


 


Przez te kilkanaście lat pracy w Polska Press nie jeden raz zdarzyło mi się płakać z bezsilności, ale też śmiać się do łez. Nie boję się przyznać do słabości, ale mam też dystans do siebie. Szczególnie, gdy potrzebna pomoc komuś słabszemu, choremu, mniej zaradnemu. Wtedy robienie „wariata” przychodzi mi bez trudu. 

A na co dzień? Cóż, jestem amatorką mocnej kawy i wszystkiego, co ananasowe. Znajomi twierdzą, że tropikalny owoc jest najlepszą u mnie walutą. Pichcę w domowym zaciszu w ilościach znacznie przekraczających możliwości domowników. Dla ukojenia emocji wkładam na uszy słuchawki i odpalam płytę Zbigniewa Preisnera.


 


 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.