Michał Godlewski: Ta książka jest dla ludzi, którzy chcą mieć dobre życie

Czytaj dalej
Katarzyna Kachel

Michał Godlewski: Ta książka jest dla ludzi, którzy chcą mieć dobre życie

Katarzyna Kachel

Żyjemy w czasach, kiedy niemalże wszyscy potrzebujemy prostych umiejętności uspokajania się, regulowania, wyciszania bądź pobudzania energii. I w tym sensie ta książka stanowi mapę i daje narzędzia, które pozwalają nam we współczesnym świecie dobrze żyć - mówi Michał Godlewski, autor książek, twórca metody Oddechu Transmodalnego. 13 października odbędzie się premiera książki „Oddech Transmodalny. Ewolucja. Energetyczna Terapeutyczna Szamańska Praca z Człowiekiem”

Czy to książka dla tych, którzy szukają uzdrowienia duszy, czy narzędzi do codziennego życia?
To książka dla ludzi, którzy chcą mieć dobre życie. I chcą je mieć bez względu na to, czy wierzą w istnienie duszy, świata pozamaterialnego, czy też nie. Oddech jest dziś świetnie przebadanym mechanizmem; wyniki różnych badań wskazują, że reguluje nasz układ nerwowy i kojąco wpływa na nasze emocjonalne funkcjonowanie. Żyjemy w czasach, kiedy niemalże wszyscy potrzebujemy prostych umiejętności uspokajania się, regulowania, wyciszania bądź pobudzania energii. I w tym sensie ta książka stanowi mapę i daje narzędzia, które pozwalają nam we współczesnym świecie dobrze żyć. I to „dobrze” oznacza dla mnie: bycie spokojniejszym, posiadanie dostępu do korzystniejszych funkcji emocjonalnych, do lepszych uczuć, takich jak spokój, radość, pogoda, wdzięczność. To „dobrze” oznacza bycie pełnym życia, ale nie przebodźcowanym, posiadanie siły i entuzjazmu, by robić rzeczy, na których nam zależy, ale też kontaktowanie się z bliskimi, cieszenie swoim ciałem, czerpanie przyjemności z jedzenia, chodzenia, kochania się i przytulania. To także odwaga, by powiedzieć, na czym mi zależy, albo co mnie boli, cieszy. I jeśli jest coś w naszej egzystencji niemożliwe: nie idzie nam w pieniądzach, w pracy, w relacjach, w zdrowiu czy odpoczynku i potrzebujemy mieć inaczej, to właśnie oddech daje nam na tę możliwość. Na tym poziomie książka pomaga żyć na co dzień i daje wskazówki, jak sobie w nim lepiej radzić.

A dusza?
To ta część nas, która za czymś tęskni. Czasami nie do końca wiedząc za czym. Szukamy tego na przykład o godzinie 23 w lodówce, szukamy w ekskluzywnych wakacjach, w kolejnych związkach, w rzeczach, które kupujemy, czy w uzależnieniach, takich jak telefon, alkohol, seks czy seriale. To wszystko ma służyć odnalezieniu ulgi, ale czy tego naprawdę potrzebujemy? To, co przynosi prawdziwe ukojenie, a ja to nazywam duszą, można także nazwać głębią pokoju ze sobą, w którym doświadczamy poczucia siebie prawdziwego. Człowiek ma w sobie to pragnienie od zawsze, tę potrzebę transcendencji, przekraczania siebie. Oferowała to każda z istniejących na świecie religii, ale nie tylko. Słuchanie muzyki też jest poszukiwaniem duchowym, czymś, co podnosi nasz nastrój, łączy nas głębiej ze sobą, porusza, dodaje energii w trudnych momentach. I to jest właśnie to, co większość ludzi określa pokarmem dla duszy. Oddech jest alternatywą tego poszukiwania. Nie jest religijny, oddychając nie trzeba niczego wyznawać. Ale to właśnie on łączy nas z czymś, co jest pierwotne, organiczne, istniejące. Uczymy się oddychać, a równocześnie otwieramy nasz oddech tak, by czuć pełnię życia i ożywienia. I za tym ożywieniem właśnie tęsknimy.

Dusza bywa sklejona z religią. Myślę, że to w jakiś sposób ogranicza.
Tak, ale w moim myśleniu, czy też moim nazywaniu duszy chodzi dokładnie o coś innego; o pozyskanie wolności od wszystkich systemów: religijnych, społecznych, rodzinnych. Wierzę, że człowiek jest w środku dobry, i jeśli kontaktuje się ze sobą i umie tam trafić, ma bardzo dobry wewnętrzny kompas. Kompas, który mówi mu, co robić, czego nie robić, co rani, co wspiera. Zamiast wierzyć zewnętrznemu autorytetowi, wystarczy uwierzyć swojemu dobru wewnętrznemu, i ono nas właściwie poprowadzi. Każdy człowiek to w sobie ma, ale nie każdy ma do tego dostęp. I oddech może nam to przywrócić. I w tym sensie, choć nie jest religijny, jest głęboko etyczny.

Oddech, jak powiedziałeś, jest dobrze przebadany. Czy to pomaga metodzie?
W tym momencie rozwoju społeczeństwa i ludzkości zdążyliśmy już się rozczarować pustymi deklaracjami i potrzebujemy dowodów. I tak na to patrząc, jest dla mnie ogromną ulgą, że oddech jest słowem modnym, słowem popularnym i na czasie. Powstaje mnóstwo badań, które potwierdzają, jak doskonale wpływa na nerw błędny, na naszą gospodarkę hormonalną, jak obniża kortyzol, który uniemożliwia regeneracje, jak produkuje korzystne opioidy i sprawia, że wydziela się więcej hormonu młodości, jak zmienia się funkcjonowanie mózgu podczas regularnej praktyki i tak dalej. To mnie wzmacnia i daje mi gwarancję, że to, co robimy, zostało sprawdzone i można temu uwierzyć. To błogosławieństwo. Stare wierzenia zyskują naukowe poparcie, tak jak uznanie przez WHO medycyny chińskiej jako pełnoprawnej formy leczenia. A przecież medycyna chińska i praca z oddechem opiera się o to samo zrozumienie funkcjonowania człowieka, uznanie, że jesteśmy istotą, przez którą płynie energia życiowa. Jeżeli ta energia gdzieś utknęła, jest zablokowana, wtedy mamy trudności fizyczne, zdrowotne, emocjonalne. Odblokowanie przepływu sprawia, że możemy lepiej funkcjonować, wtedy następuje uzdrowienie. Myślę, że te dwa światy, świat współczesnej nauki i prastarej wiedzy, która w wielu kulturach i tradycjach istniała, powoli się przenikają. Dziś też mamy narzędzia i urządzenia, które pozwalają zajrzeć do środka człowieka i to sprawdzić. Oddech w wielu kulturach i społecznościach jest rozpoznawany jako lekarz, narzędzie, które uspokaja i dodaje energii, przynosi odnowienie, odświeżenie człowieka. Czytając książkę Jamesa Nestora „Oddech. Naukowe poszukiwania utraconej sztuki”, doskonale to widać. Nestor pisze, jak wielokrotnie oddech był sposobem leczenia stosowanym medycznie w szpitalach. I jak po śmierci innowatora, który to wprowadzał, zostawał zapominany. W historii ludzkości rozpoznanie doniosłego wpływu oddechu na funkcjonowanie człowieka istnieje na każdym poziomie. Wiesz, że w plemieniu indiańskim matki czuwały całą noc, żeby zamykać usta dzieciom, tak by oddychały tylko nosem. Wiedziały, że dzięki temu będą zdrowe.

Wiele prawd szamańskich znajduje dziś potwierdzenie w nauce. Nie bałeś się mimo tego w podtytule używać słowa „szamańska praca”?
Podtytuł brzmi: Energetyczna Terapeutyczna Szamańska Praca z Oddechem. Nie, nie bałem się. Szamanizm traktuję jako coś bliskiego człowiekowi i bardzo starego. Myślę o nim jako o kontakcie z czymś naturalnym, pierwotnym, takim jak drzewa, ziemia, trawa, słońce, jak zioła i jak oddech. Poprzez kontakt z naturą i lekarstwami, które z niej się rodzą, człowiek odzyskuje pełnię życia. I tak rozumiem szamanizm. Oznacza to także odnajdywanie głębokiego kontaktu ze sobą, dzięki naturalnej, organicznej medycynie, którą w tym przypadku jest oddech. To jak koncert muzyczny, który jest doświadczeniem szamańskim; artysta wychodzi na scenę, przenosi całą grupę w stan transu, który uwalnia ich od codziennych trosk, problemów. W takim zmienionym stanie się odnawiamy. Podobnie jest w przypadku meczu piłki nożnej, kiedy nie chodzi już tylko o rozrywkę, ale o przynależność plemienną i zaangażowanie. Nie boję się używać słowa „szamanizm” z tego także powodu, że chciałbym, żebyśmy je odczarowali, tak jak słowo „terapia”, które przecież oznacza bycie z kimś, kto nas długoterminowo wspiera. I wcale nie trzeba być zepsutym czy chorym, by iść na terapię czy do szamana.

Jeśli oddech to ja, ja - człowiek, na ile ta książka jest narzędziem samopoznania, samodoskonalenia się, do którego nie trzeba autorytetu zewnętrznego?
Oddech konstytuuje to, kim jesteśmy. Nasz wzorzec oddechowy odzwierciedla naszą jakość. Głębokość, przyjemność, tempo oddechu i miejsce w ciele, w którym oddychamy, reprezentuje to, jak żyjemy. Jakakolwiek zmiana na poziomie oddechu będzie wpływała na to, jak się czujemy, jako kto funkcjonujemy. W książce jest kilka ćwiczeń i praktyk, które od razu można wziąć do codziennego życia. Samo czytanie i posiadanie mapy dotyczącej naszego funkcjonowania będzie otwierało oczy i drogę do tego, by zarządzać sobą inaczej. W książce są też opisy sesji oddechu z praktykiem metody. Wyobrażam sobie, że niektórzy będą tak bardzo ciekawi, jak to działa, że zaczną samodzielnie stosować tę metodę. I można to z powodzeniem zrobić; tak jak z powodzeniem można ćwiczyć na siłowni samemu, choć zawsze istnieje ryzyko kontuzji. Wszyscy, którzy odkrywali oddech, eksperymentowali na sobie; metoda tak właśnie powstała. By uniknąć błędów, radziłbym jednak, by skontaktować się z oddechowym ekspertem, z kimś, kto tą drogą już szedł i sprawi, że cała podróż będzie efektywna, szybsza, skuteczniejsza. Opisane w książce działania terapeutyczne oddechu i wszystkie możliwe do zastosowania ćwiczenia i narzędzia mogą wesprzeć każdego. W moim przekonaniu ważna jest jednak obecność drugiej osoby. I nawet kiedy samemu nam dobrze idzie, obecność praktyka może być nieoceniona; obszary, których nie widzimy, nie doświadczamy samodzielnie, możemy cały czas omijać. Głównie dlatego, że w nich mieszczą się te najbardziej przerażone, zawstydzone, rozzłoszczone części nas, których się boimy, które represjonujemy i które oceniamy. Większość z tych trudnych uczuć powstawała na styku kontaktu z innymi ludźmi - których albo nie było, albo byli w sposób, który nas uszkadzał, albo sprawiał, że się napinaliśmy. Dlatego również na styku relacji, w kontakcie z drugą osobą, mogą się dopiero zmienić.

Piszesz: Nie próbujemy nikogo naprawić, ponieważ wierzymy w podstawową i niezbywalną niewinność każdej istoty i szanujemy jej drogę, a także wybory Duszy i jej ewolucję. Jeśli czujemy, że to właściwe, dzielimy się naszą obserwacją i wglądem, ale pozostawiamy Oddychającym decyzje, z czym pracować.
W książce napisałem również, że można się rozwijać przez inspiracje - kiedy jest dobrze i chcemy rosnąć, albo przez desperacje - to ten moment, kiedy tak nam coś dolega, że musimy coś z tym zrobić. By rozpocząć pracę z oddechem i skorzystać z niej, nie musi być nam źle. Wierzę, że jest w człowieku coś niezniszczalnego, coś, co zawsze jest dobre, sprawne, zdrowe i żywe, choć nie zawsze mamy z tym kontakt. Oddychać można właśnie po to, by nawiązać kontakt ze sobą zdrowym, żywym, pełnym, mądrym i wiedzącym. Ale również wówczas, kiedy pojawia się to, co jest dolegliwe: lęk, atak paniki, żałoba, smutek, depresja, trudne doświadczenia z dzieciństwa. Coś, co wiemy, że wpływa na nasze teraźniejsze funkcjonowania i zabiera nam możliwości życia radosnego i pełnego. To wcale nie oznacza, że my jawnie albo ukrycie myślimy, że coś z nami jest nie tak. Myślę, że wszyscy ludzie doświadczają drogi, a ta droga zawiera wyzwania, trudności, o których w języku szamańskim mówimy: inicjacje. To zaproszenie do tego, byśmy mogli urosnąć. I czasami to rośnięcie jest związane z przekroczeniem i trudnościami. Nie myślę o człowieku w kategoriach zdrowia i choroby, myślę o człowieku w drodze, który staje przed kolejną rzeczą, z którą będzie sobie potrzebował poradzić; czy to w związku, pracy, czy w drodze życia, po to, by być pełniejszym. I życie będzie nas do tego zapraszało.

Nie obiecujesz, że będzie łatwo. Piszesz: Duchowa praktyka wymaga uczciwości, dyscypliny, odwagi, a także zgody na kryzysy. Tak jest?
Tak, ale dla mnie kryzys oznacza przejście z jednego stanu do drugiego. Kryzys oznacza możliwość, kiedy ważą się w nas różne rzeczy. Jeśli chcemy zachować wszystko tak, jak jest, to nie możemy pójść dalej. Jak w metaforze motyla: jeśli chcesz zostać w kokonie, to nie będziesz latać, nie będziesz cieszyć ludzi swoim pięknem. W kokonie jest ciepło i bezpiecznie, ale nie jest przeznaczeniem motyla cały czas w nim być, tak jak nie jest przeznaczeniem statku stać w porcie. By statek dopłynął do celu, potrzebuje opuścić przystań. W pracy z oddechem dbamy o to, żeby to wypłynięcie czy wyjście z kokona nie było nadużywające czy przerażające. Życie przynosi nam rzeczy, które wolelibyśmy, żeby nam się nie wydarzyły, ale przecież trzeba kiedyś pożegnać dzieciństwo, młodość, trzeba wyjść z domu. Bywa, że z każdym dniem wiąże się radość, ale też strata, żałoba, bo coś odchodzi, trzeba coś pożegnać. Dużo zależy od tego, jak weźmiemy zmieniające się życie, możliwości, które przychodzą, ale też straty, których doświadczamy. Oddech i wsparcie drugiej osoby pomaga nam godnie sobie z tym poradzić, choć nie zawsze to będzie łatwe. Życie bywa trudne, ale też te trudności czynią nas bardziej współczującymi, czy to dla siebie, czy dla innych. Stajemy się częścią dojrzałej ludzkości, która może się nawzajem wspierać. Wszyscy toczymy jakąś walkę, o której nikt inny nie ma pojęcia, więc dobrze byśmy byli łagodni dla siebie jako ludzie bez względu na to, jakie manifestacje widzimy na zewnątrz - ktoś jest wrogi, zły, może pogardliwy. Nie znaczy, że mamy to przyjmować i się na to zgadzać, ale przechodzenie przez własne trudne rzeczy czasem umożliwia nam bycie człowiekiem dla ludzi. A jednocześnie daje nam przytomność, by się nie zatracić. Na planecie Ziemia jesteśmy dla siebie i dla innych. Jak jesteśmy tylko dla siebie, nasze życie zamiera, utyka. Jak jesteśmy tylko dla innych, to bywamy czasem wyeksploatowani i wyczerpani. Oddech, który ma w sobie wdech i wydech, daje nam równowagę pomiędzy byciem dla siebie i dla świata. Spełnienie przychodzi z takim kochaniem siebie, które pozwala nam kochać bliższych i dalszych, kochać świat i to, co robimy.

Na spotkaniu autorskim zadano ci pytanie, po co ci ta druga książka. Odpowiedziałeś, że urosłeś. Co chciałeś przez to powiedzieć?
Druga książka jest dlatego, że pierwsza opowiada o fundamentach oddechowych. Jest niezbędnikiem oddechowym, uzupełnia braki w domowej, przedszkolnej czy szkolnej edukacji. Druga książka pokazuje oddech jako formę drogi, terapii, rozwoju duchowego, osiągania swojego pełnego człowieczeństwa, co nazywam ewolucją, płynącą rzeką. Bo człowiek nie jest wydarzeniem, ale płynącą rzeką. W książce opisuję, jak pracują praktycy na sesjach oddechu w swoich gabinetach. Pokazuję wszystkie możliwości pracy z oddechem. Jak powiedziała polska psycholożka zajmująca się oddechem, dr Alicja Heyda, oddechem można z człowiekiem zrobić prawie wszystko. Dr Heyda przeprowadzała badania w gliwickim szpitalu dla osób zdrowiejących z nowotworów, i okazywało się, że ludzie, którzy brali udział w sesjach oddechu, szybciej zdrowieli i mieli mniej komplikacji. To są takie rzeczy, które każdy powinien wiedzieć. Mamy przy sobie oddech, narzędzie w swoim ciele, które można zastosować na co dzień. Druga książka pokazuje głębię pracy z oddechem jako metody, która uzdrawia nasze traumy, zranienia, jest odpowiedzią, jak sobie radzić z życiem na głębokim poziomie, jak stworzyć sobie lepsze życie. Jest też odzwierciedleniem tego, na co nie miałem odwagi w pierwszej książce, opowiada o tym, jak urosłem i co przez 20 lat zgromadziłem.

Jose Saramago pisał: „Książki muszą być otwierane z czułością, bo ich autor jest w środku”. Jak się czujesz jako autor, narrator, pisarz tuż przed premierą?
Nie wiem, czy czuję się jak przed porodem, może jak w trakcie, a może po. To ponad 20 lat mojej drogi, spotkań z tysiącami ludzi, warsztatów, nauki. Czuję, że jestem blisko spełnienia i uhonorowania czegoś ważnego, czemu dedykowałem dużą część swojego dorosłego życia. Jestem spokojny, podekscytowany, ponieważ wydaje mi się, że nowy wymiar oddechu i nowy poziom rozpoznania ważności, istotności dobra, które niesie ta metoda, jest blisko. Jak to bywa przy noszeniu dziecka w sobie, jestem trochę zmęczony, ta praca też ma swoje koszty. Pisanie, redagowanie, układanie, dbanie o to, by książka była dla czytelnika w treści, formie jak najbardziej przyjazna, służąca, jest dużym wydatkiem energetycznym. To taki stan, w którym szczęście i spełnienie mieszają się ze zmęczeniem. Ale teraz, kiedy mówię, odczuwam szczęście, które jest spokojne i głębokie. Dzięki stworzeniu tej książki i podaniu jej do świata czuję się bardziej dojrzały.

Premiera książki Michała Godlewskiego 13 października w Warszawie wraz z Warsztatem. Więcej na stronie: https://www.oddechtransmodalny.com/

Michał Godlewski: Ta książka jest dla ludzi, którzy chcą mieć dobre życie
Katarzyna Kachel

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.