Milion złotych od klubów go-go na cele charytatywne
W środę rusza proces przeciwko klubom ze striptizem działającym w obrębie Starego Rynku w Poznaniu. Miasto, jeśli go wygra, przekaże milion złotych na cele charytatywne.
Miasto Poznań będzie domagać się w sądzie miliona złotych od właścicieli trzech klubów ze striptizem go-go funkcjonujących w obrębie Starego Rynku.
– Całę tę kwotę chcemy przeznaczyć na cele charytatywne
– zapowiada Mariusz Wiśniewski, wiceprezydent Poznania.
Jeśli miasto wygra rozpoczynający się proces, pieniądze trafią Stowarzyszenia Wspierania Transplantacji Szpiku i Onkologii Dziecięcej "Dzieciaki Chojraki" oraz Stowarzyszenia na Rzecz Osób Niepełnosprawnych "Równy Start".
– Będziemy się również domagać zaprzestania działalności klubów w tym miejscu i nagabywania poznaniaków oraz turystów
– dodaje Mariusz Wiśniewski.
Władze miasta twierdzą, iż zgromadziły wiele materiałów, w tym udostępnionych urzędnikom przez policję, które pozwolą udowodnić tezę, że funkcjonowanie tego typu miejsc negatywnie wpływa na wizerunek stolicy Wielkopolski.
– Wiemy, że inne polskie miasta mają różne doświadczenia procesowe, a polskie prawo nie zawsze jest sprzymierzeńcem samorządów, ale musieliśmy podjąć konkretne działania prawne – stwierdza zastępca Jacka Jaśkowiaka.
Podobną walkę już wcześniej podjęły Sopot oraz Wrocław. W tym pierwszym sąd oddalił jednak powództwo gminy.
– W uzasadnieniu sąd wskazał, że działanie pozwanej agencji Event prowadzącej kluby było naganne. Gmina jedak w ocenie sądu nie może się domagać ochrony dóbr osobistych z tego tytułu
– mówi Magdalena Jachim, rzecznik Urzędu Miasta Sopotu. Dodaje też, że została złożona apelacja od wyroku sądu I instancji.
We Wrocławiu droga sądowa również do tej pory nie przyniosła korzystnego dla gminy rezultatu. Pomóc miała jednak zmiana uchwały o Parku Kulturowym. Jednym z jej zadań miało być eliminowanie zjawisk wywołujących negatywne skutki dla wizerunku staromiejskiego krajobrazu kulturowego, np. poprzez nachalne zapraszanie do lokali, w których prowadzona jest działalność o charakterze erotycznym.
– Niespełna półtora roku obowiązywania uchwały udowodniło, że idea utworzenia Parku Kulturowego okazała się słuszna. Pozytywne zmiany w przestrzeni publicznej Parku widać gołym okiem. Całkowicie usunięto nielegalne reklamy wielkoformatowe, billboardy, citylighty
– tłumaczy Małgorzata Krzeszowska z wrocławskiego magistratu.
Nowe przepisy weszły w życie 3 czerwca, ale zdaniem Sebastiana Lorenca, wrocławskiego radnego oraz wiceprzewodniczącego Komisji Praworządności i Bezpieczeństwa RM, nie są realizowane, a tzw. naganiaczki nadal można spotkać na tamtejszym Rynku.
– Sama uchwała jest dobrze skonstruowana, jednak jej egzekwowanie leży. Niestety nasza straż miejska jest dysfunkcyjna, nie wystawia odpowiedniej ilości mandatów. Gdyby to się zmieniło, prawo lokalne nie przypominałoby martwego
– mówi Sebastian Lorenc.
W Poznaniu, od momentu wypowiedzenia wojny klubom ze striptizem działającym w śródmieściu, działalność zakończyły już dwa takie miejsca. W połowie grudnia przestał funkcjonować klub znajdujący się przy ul. Wronieckiej, kilka miesięcy później z lokalu przy ul. 27 grudnia należącego do miasta musiał wyprowadzić się kolejny, któremu umowę najmu wypowiedział Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych.
Do takich decyzji przyczyniły się m.in. naciski ze strony Rady Osiedla Stare Miasto, a także listopadowe wykopy mające związek z modernizacją płyty Starego Rynku. Ich lokalizacje zostały wybrane nieprzypadkowo - wszystkie prace prowadzone są bezpośrednio przy klubach go-go i w znaczny sposób utrudniały wejście do nich.