Monika Lewczuk: dostałam Złotą Płytę za debiut akurat w swoje urodziny
Co u Pani słychać? Mówi Monika Lewczuk.
Jesteśmy w środku lata. Odpoczywasz czy pracujesz?
Teraz odpoczywam: bo siedzę w kawiarni i mam zamiar zamówić sobie lemoniadę. Jest upalny dzień, więc się przyda.
W weekendy podróżujesz jednak po Polsce, bo od maja do września masz dużą trasę koncertową. Jakie masz wrażenia?
Jest super. Bardzo doceniam to, że mogę się osobiście spotkać z odbiorcami mojej muzyki i wymienić z nimi energię podczas koncertów. To są niesamowite dni. Jeszcze ich trochę zostało - zapraszam więc na moje występy.
To Twoja pierwsza trasa koncertowa?
W poprzednim sezonie też koncertowałam, ale nie było to takie intensywne, jak teraz.
Nie męczy Cię jeżdżenie po kraju z miasta do miasta?
Nie. Spotykamy się co tydzień z całą ekipą. Mamy bardzo fajną atmosferę. Zarówno w busie, jak i tam, gdzie gramy. Organizatorzy to najczęściej cudowni ludzie, którzy starają się nas za każdym razie ugościć jak najlepiej. Pokazują nam choćby najfajniejsze miejsca w swojej okolicy. Dlatego czasami to po prostu fajne wycieczki.
Twoje piosenki wydają się być idealne na lato. Świadczy o tym fakt, że „Libre”, którą nagrałaś z Alvaro Solerem, obejrzało w YouTube już 32 mln widzów!
To dla mnie ogromne zaskoczenie. Nie obserwowałam tego, jak to rośnie, ale kiedy w którymś momencie weszłam na YouTube i zobaczyłam, że na klip kliknęło 32 mln osób, byłam w szoku. I to wszystko dzięki moim słuchaczom!
Jak powstał ten egzotyczny duet?
Bardzo szybko i spontanicznie. W którymś momencie pojawiła się propozycja ze strony niemieckiego Universalu, aby Alvaro nagrał „Libre” w duecie z polską wokalistką. Nasz oddział tego koncernu wytypował mnie. Nagranie spodobało się - i trafiło na rynek.
Myślisz, że uda się Wam pokonać „Despacito” Luisa Fonsiego?
(Śmiech). Byłoby cudownie, ale chyba nie. „Despacito” jest na razie niedoścignione. Może kolejną piosenką? (śmiech).
Staram się nie rozpatrywać jakichś drobnych rozczarowań czy porażek, tylko skupiam się na pozytywach. Mam wspaniałych ludzi, z którymi pracuję, są konkretne sukcesy, nie mogę więc narzekać.
Jesteś jednak na dobrej drodze. Tym bardziej że Twój debiutancki album właśnie pokrył się u nas złotem. A to przecież wcale nie takie łatwe w dzisiejszych czasach.
Tym bardziej się cieszę. To też dla mnie wielka niespodzianka. Do tego dostałąm Złotą Płytę w swoje urodziny. Teraz stoi na regale w domu (śmiech).
Jesteś zadowolona z tego, czego doświadczyłaś w rodzimym show-biznesie od czasu premiery debiutu wczesnym latem zeszłego roku?
Myślę, że tak. Staram się nie rozpatrywać jakichś drobnych rozczarowań czy porażek, tylko skupiam się na pozytywach. Mam wspaniałych ludzi, z którymi pracuję, są konkretne sukcesy, nie mogę więc narzekać.
Miałaś jednak trudne chwile - choćby po wizycie u Kuby Wojewódzkiego. Jak sobie wtedy radzisz?
Mam wokół siebie ludzi, którzy stanowią dla mnie w takich sytuacjach wsparcie. Staram się jednak ze wszystkimi problemami radzić sobie sama. Wiadomo, że czasem mam słabszy dzień, gorszy koncert czy jakiś dołek. Traktuję jednak to jako pouczającą lekcję i wyciągam z niej od razu wnioski. Jeśli coś nie pójdzie, jak trzeba, szukam odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak się stało w sobie i próbuję to naprawić.
Teraz przed Tobą festiwal w Opolu. Nie miałaś wątpliwości, czy wystąpić?
Ja w ogóle nie jestem zainteresowana polityką. Pojawię się na festiwalu dla swoich fanów. To, co działo się wokół Opola, było dla mnie dużym zaskoczeniem. Zrezygnowałam dopiero wtedy, kiedy jasne było, że festiwal nie będzie świętem muzyki. Mam nadzieję, że teraz nie będzie już takich problemów.
Zaśpiewasz „Biegnę” z Antkiem Smykiewiczem.
Wybrałam ten utwór, bo był jedyny, który mogłam zgłosić zgodnie z regulaminem.
Jakie masz plany na przyszłość?
Przygotowuję nowy singiel. To będzie całkowita premiera, nikt go jeszcze nie słyszał. Będzie nieco inny od moich wcześniejszych piosenek. Został wyprodukowany w Anglii. Planujemy również klip. Jest więc co robić (śmiech).