Morderstwo i wybuch na Dębcu: Kto zostanie opiekunem syna zamordowanej i podejrzanego Tomasza J.?

Czytaj dalej
Fot. Waldemar Wylegalski
Łukasz Cieśla

Morderstwo i wybuch na Dębcu: Kto zostanie opiekunem syna zamordowanej i podejrzanego Tomasza J.?

Łukasz Cieśla

Beata J. została zamordowana na poznańskim Dębcu. Podejrzanym jest jej mąż Tomasz J., który chwilę później miał doprowadzić do wybuchu gazu w kamienicy. Poznański sąd zajmuje się przyszłością ich nastoletniego syna. O opiekę nad chłopcem stara się siostra zamordowanej oraz babcia chłopca - matka domniemanego sprawcy. Domniemany sprawca Tomasz J. może zresztą usłyszeć kolejne zarzuty. Chodzi o wcześniejszy wypadek drogowy, który spowodował dwa miesiące przed zbrodnią na Dębcu. Wówczas poważne rany odniósł syn skłóconych małżonków.

Sprawę opieki nad nastoletnim synem Beaty i Tomasza J. rozpatruje wydział rodzinny Sądu Rejonowego Poznań Nowe Miasto. We wtorek rozpoczęło się posiedzenie dotyczące losów chłopca. Opiekę chce sprawować zarówno siostra zamordowanej Beaty, jak i matka Tomasza, domniemanego mordercy i sprawcy tragicznego wybuchu. Prawdopodobnie w najbliższy piątek sąd ogłosi, komu zostanie przyznana opieka

Zobacz też: Mord i wybuch na Dębcu: podejrzany Tomasz J. wciąż jest opiekunem prawnym syna

Między stronami relacje są napięte. Jak wynika z naszych informacji, nastolatek wie o rodzinnej tragedii. Jego babcia i jednocześnie matka Tomasza J. ma jednak powątpiewać w winę syna. Podobno wygłasza komentarze, że nie ma narzędzia zbrodni i istnieje domniemanie niewinności.

Zobacz też: Tomasz J. odpowie za zabicie żony, znieważenie zwłok i wysadzenie kamienicy w Poznaniu. Zarzuty usłyszał w szpitalu

(Źródło: TVN24)

Zdaniem prokuratury oraz poznańskiego sądu, który postanowił aresztować Tomasza J., dowody na jego winę są bardzo mocne. Najpierw miał zamordować żonę, która chciała z nim rozwodu i miała nowego partnera. Potem jej ciało zostało okaleczone. Kolejnym krokiem był wybuch gazu w kamienicy na Dębcu – eksplozja zabiła kolejne cztery osoby.

Zobacz też: Morderstwo i wybuch na Dębcu w Poznaniu. "Tomasz J. był zazdrosny o Beatę. Ona obwiniała go o wypadek syna"

Beata J. nie żyje, Tomasz J. siedzi w areszcie, a ich przyszłość ich syna jest niepewna. Chłopiec wciąż przechodzi rehabilitację po poważnym wypadku drogowym z 1 stycznia tego roku. Wówczas ojciec zabrał go na „przejażdżkę”, która zakończyła się wypadkiem drogowym pod Plewiskami. Chłopiec, z poważnymi obrażeniami, został zabrany śmigłowcem do szpitala. Tomasz J. nie odniósł poważniejszych ran. Beata podejrzewała, że jej mąż celowo doprowadził do wypadku. Miał się wcześniej odgrażać, że zabierze jej to, co dla niej najcenniejsze.

Prokuratura Okręgowa w Poznaniu połączyła w jedno śledztwo sprawę zbrodni na Dębcu oraz wcześniejszego wypadku drogowego pod Plewiskami. Do prokuratury wpłynęła niedawno opinia biegłego od rekonstrukcji wypadków. Ekspert nie był pytany przez śledczych czy Tomasz J. chciał zabić syna w rzekomo upozorowanym wypadku drogowym. Zdaniem prokuratury, trudno byłoby to wykazać.

Zobacz też: Zdjęcia z wypadku pod Plewiskami, który poprzedził mord i wybuch na Dębcu

Jaki był więc cel opinii? Poza Tomaszem J. i jego synem nie było żadnych świadków wypadku. Biegły rekonstruował przebieg zdarzenia. Jak się dowiedzieliśmy, ekspert wskazał, które przepisy złamał kierowca Tomasza J., o ile przekroczył dozwoloną prędkością, jakie manewry wykonał na drodze. Opinia oraz inne dowody mają stać się podstawą prawdopodobnych nowych zarzutów wobec Tomasza J. Mają dotyczyć doprowadzenia do wypadku, w którym poważnych obrażeń doznał jego syn.

CZYTAJ WIĘCEJ O SPRAWIE:

Łukasz Cieśla

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.