Muszyna. Przez błąd urzędnika mogą nie wybudować obwodnicy
Jeden protest wpłynął na unieważnienie decyzji środowiskowej dla nowej trasy dookoła Muszyny. Burmistr Jan Golba przyznaje, że błąd urzędnika może doprowadzić utraty 61 mln złotych dotacji.
Władze Muszyny jeszcze w tym roku chciały rozpocząć budowę drugiej części obwodnicy uzdrowiska. Tak się jednak nie stanie.
Jeden z właścicieli nieruchomości położonej na trasie planowanej inwestycji uznał, że droga jest zagrożeniem dla środowiska i skierował skargę do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Nowym Sączu. SKO uznało skargę za bezpodstawną, ale w dokumentacji decyzji środowiskowej dopatrzyło się licznych uchybień.
- Urzędnik sporządzający dokument popełnił błąd, wpisując jako inwestora mnie, zamiast urzędu miasta - wyjaśnia Jan Golba, burmistrz Muszyny. - Z innymi zarzutami się nie zgadzamy.
Kolegium unieważniło decyzję środowiskową. Burmistrz, pomimo zastrzeżeń, nie będzie się odwoływał, ale przygotuje nowe dokumenty. Liczy, że zdąży, zanim zabraknie środków unijnych na inwestycje drogowe. W grę wchodzi 61 mln zł.
Protest jednego z właścicieli działek przeciwko budowie obwodnicy może kosztować gminę utratę 61 mln zł.
Samorządowe Kolegium Odwoławcze dopatrzyło się w dokumentacji poważnych błędów. Zawinił urząd.
Chodzi o budowę drugiej części obwodnicy Muszyny, która ma prowadzić od przejazdu kolejowego przy ul. Piłsudskiego do przejścia granicznego ze Słowacją w Leluchowie.
Oficjalny protest do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Nowym Sączu przeciwko tej inwestycji złożył właściciel jednej z posesji. I choć SKO jego skargę uznało za niezasadną, to dopatrzyło się licznych uchybień formalnych w dokumentacji.
- Ta sprawa rozpatrywana była ponad pół roku. Decyzja SKO powoduje kasację decyzji środowiskowej - oburza się Jan Golba, burmistrz Muszyny. Istnieje obawa, że nie uda się w terminie złożyć wniosku o dofinansowanie inwestycji ze środków unijnych.
- Wtedy przepadnie 61 mln zł - dodaje burmistrz.
Uchybienia były
Właściciel działki, który złożył skargę do SKO mieszka na stałe w Dąbrowie Tarnowskiej. W Muszynie ma dom i działkę. Na części tej nieruchomości gmina planuje wybudować tzw. drogę techniczną, która będzie służyć mieszkańcom ul. Ogrodowej jako dojazd do ich posesji.
W skardze do sądeckiego SKO dąbrowianin podnosił kwestie związane z ochroną środowiska. Kolegium uznało, że zarzuty nie miały żadnego znaczenia dla oceny legalności decyzji o inwestycji. Jednak analizując dokumenty SKO dopatrzyło się uchybień ze strony gminy.
W decyzji środowiskowej jako inwestor figuruje burmistrz Muszyny, a nie - jak powinno być - Urząd Miasta i Gminy Uzdrowiskowej.
SKO zarzuca też samorządowi, że nie sporządził wykazu właścicieli nieruchomości, po gruntach których przebiega trasa obwodnicy. Kolejnym uchybieniem jest brak podpisu pod charakterystyką inwestycji oraz brak oceny oddziaływania inwestycji na środowisko terenów przygranicznych.
- Owszem urzędnik sporządzający treść decyzji środowiskowej popełnił błąd i to nie podlega dyskusji - przyznaje burmistrz Muszyny.
Zaznacza jednak, że kiedy powstawał dokument on akurat był na urlopie.
- Nie zgadzam się z pozostałymi zarzutami. Uważam, że uchybienia, które się pojawiły można było skorygować, a nie unieważniać całego dokumentu- mówi Golba.
Odwołania nie będzie
Burmistrz odnosząc się do uchybień wskazuje, że SKO otrzymało wykaz osób w wersji elektronicznej, a dokumenty podpisywał jego zastępca.
Zapewnia, że ocena oddziaływania na przygraniczne środowisko nie była potrzebna, bo obwodnica będzie oddalona od granicy o 8 km.
- Szanuję jednak decyzję SKO i nie będę się od niej odwoływał. Postępowanie odwoławcze przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym mogłoby trwać w nieskończoność - wyjaśnia burmistrz. Szybciej przeprowadzi postępowanie od początku, ale wydanie nowej decyzji środowiskowej potrwa miesiące.
Gmina musi na nowo sporządzić tzw. kartę informacyjną przedsięwzięcia i uzgodni ją z Sanepidem oraz z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska. Po pozytywnej opinii zostanie wszczęte postępowanie.
Burmistrz zapewnia, że zrobi wszystko, by druga część obwodnicy Muszyny otrzymała unijne dofinansowanie. Jeśli się uda to aż 75 proc. wartości inwestycji wycenianej na 61 mln zł, pokryją środki zewnętrzne. Pozostałe 15 proc. stanowić będzie po połowie wkład własny gminy uzdrowiskowej oraz Urzędu Marszałkowskiego w Krakowie.
Chcą nowej drogi
Prawie wszyscy mieszkający wzdłuż trasy, którą ma prowadzić druga część obwodnic, są za jej budową.
- To inwestycja, z której będą korzystać przyszłe pokolenia - zauważa Kazimierz Przybylski. Dlatego nie protestuje, choć straci rodzinny dom.
- Rodzice zaczęli jego budowę w 1937 r. Wychowałem się w nim z piątką rodzeństwa. Trochę szkoda, ale rozumiem, że ta inwestycja jest potrzebna wszystkim - mówi.
Dom zostanie zburzony, żeby mogła powstać tzw. droga techniczna, równoległa do nowej obwodnicy.
Części działki i garażu pozbawiony zostanie także Edward Cisowski.
- Zgadzam się na to, bo droga, która teraz biegnie pod moim domem jest bardzo niebezpieczna. Wąska, bez pobocza i chodnika. Dzięki obwodnicy będzie lepszy przejazd - opowiada.
Edward Cisowski nie ma żalu do sąsiada z Dąbrowy Tarnowskiej za protest. Na jego miejscu, też by protestował.
- Jemu zabierają więcej. Drogę techniczną będzie miał praktycznie pod oknami - wyjaśnia Cisowski. Gdyby gmina zdecydowała się wykupić od dom od tego mężczyzny to nie było by żadnych problemy.