Wojciech Sukiennik gra główną rolę w popularnym serialu telewizyjnym „Policjantki i Policjanci”. Wciela się w postać sierżanta Krzysztofa Zapały. Przyznaje, że produkcja przynosi mu sporą sławę.
Aktor rodem z Brzeska miewa problemy z tym, aby spokojnie przejść ulicami polskich miast. Odkąd rozpoczął pracę w serialu emitowanym na antenie TV4 serialu „Policjantki i Policjanci”, jego popularność systematycznie rośnie. Często słyszy za plecami: „Zapała! Krzysiek! Sierżancie Zapała!”. - Gdybym miał określić, jak często ludzie przywołują mnie imieniem serialowym, a ilekroć moim prawdziwym, rozkładałoby się to mniej więcej 70 do 30 na korzyść Zapały - uśmiecha się Wojciech Sukiennik.
Niewiele jednak brakowało, a 27-latek w ogóle nie trafiłby na plan popularnego serialu. Dzień przed castingiem, który odbywał się we Wrocławiu, aktor do późnej nocy pracował na planie zdjęciowym reklamy realizowanej w Kielcach. Po kilku godzinach snu ruszył w drogę do Wrocławia przez Kraków. Autokar ze stolicy Małopolski odjeżdżał punktualnie o godz. 6.05. - Wsiadłem do niego jako ostatni pasażer. Gdyby ten autobus odjechał pół minuty wcześniej, pewnie nie dotarłbym tego dnia do agencji - przyznaje aktor.
Pół doby przed kamerą
Na casting dojechał bez przeszkód i oczarował ekipę do tego stopnia, że powierzono mu główną rolę w serialu. Bez problemów wcielił się w postać Krzysztofa Zapały, policjanta z wydziału patrolowo-interwencyjnego Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.
- Przed rozpoczęciem zdjęć mieliśmy szkolenie z obsługi broni, postaw policyjnych czy procedur zatrzymania i obezwładniania - mówi 27-latek.
Zanim dane mu było zagrać w tej produkcji, Wojciech Sukiennik zebrał bagaż doświadczeń, dzięki epizodom w serialach paradokumentalnych oraz filmach. Zagrał m.in w „Joannie” Feliksa Falka oraz w thrillerze „Uwikłanie” Jacka Bromskiego. Praca na planie „Policjantek i Policjantów” jest zupełnie inna od tego, co robił do wcześniej. - Dzień zdjęciowy trwa około dwunastu godzin, a ja jako jeden z głównych bohaterów występuję w większości scen, więc czasu na odpoczynek właściwie nie ma - podkreśla.
Zabawa w teatr
Wojciech Sukiennik od najmłodszych lat zdradzał talent aktorski. Chodząc do szkoły brał udział w przeglądach teatralnych, konkursach recytatorskich oraz akademiach szkolnych. Ma sentyment do grupy teatralnej w Miejskim Ośrodku Kultury, który prowadziła Ewelina Stępień. - Jako pierwszy tekst zaproponowała nam „Serenadę” Sławomira Mrożka. Dostałem rolę Lisa, lecz po kilku próbach okazało się, że bliżej mi do Koguta, dlatego zamieniliśmy się z kolegą rolami. Dzięki temu znaliśmy swoje kwestie i mogliśmy pomagać sobie na próbach czy też niejednokrotnie ratować się w czasie spektaklu - śmieje się Wojciech.
Po szkole średniej rozpoczął studia w Akademii Teatralnej im. A. Zelwerowicza w Warszawie. Zrezygnował rok później.
- Nie zamieniłbym tego czasu jednak na żaden inny. Zajęcia prowadzili tam m.in Jan Englert oraz Daria Iwińska - zaznacza. Ze znanymi osobami aktor spotyka się również na planie zdjęciowym reklam. Dobrze wspomina pracę z Mamedem Khalidovem, Justyną Kowalczyk, Piotrkiem Żyłą czy Agnieszką Radwańską.
Sentymentalne powroty
Choć 27-latek zawodowo związany jest już od dawna z Wrocławiem, Warszawą i Krakowem, to w każdej wolnej chwili wraca do rodzinnego Brzeska. Cały czas utrzymuje kontakt z przyjaciółmi ze szkoły oraz grupy teatralnej MOK.
- Mam wiele wspomnień związanych z Brzeskiem, które ciągle wracają. To piłka nożna pod blokiem, szachy z sąsiadem na klatce schodowej czy służba liturgiczna i rozmowy z księdzem proboszczem - wylicza Wojciech.
Aktor zapraszany jest również na spotkania do szkół w regionie, gdzie opowiada dzieciom i młodzieży o swojej pracy. Ostatnio uczestniczył m.in w przeglądzie grup teatralnych w Niedźwiedzy koło Dębna.
- Jeżeli ktoś zapamięta choć jedno moje zdanie z takiego spotkania i pomoże mu ono w przyszłości, to warto włączać się w takie inicjatywy - mówi.