- Każde ciało jest piękne. Burleska jest właśnie o tym - opowiada Kinga Verena Jeż, performerka burleski.
Pokój Kingi wygląda jak duża garderoba. Przy ścianie stoi manekin naturalnych rozmiarów, ma na szyi kryzę, czyli okrągły kołnierz, jak te noszone w XVI-wiecznej Europie, szafa pęka w szwach od sukien, a z szuflad wystają koraliki. Widzę też beżowy biustonosz, cały w cekinach. Kinga sama je wszystkie doszywała, oglądając horrory na DVD. Czuję się w jej mieszkaniu jak w teatrze. Bo taka też jest idea burleski.
To nie taniec, to performens
Burleska jest pewną ekstrawagancją teatralną. - Kojarzy się z paryskim Moulin Rouge, ale narodziła się w USA na przełomie XIX i XX wieku - tłumaczy Veren de Heddge, bo tak brzmi pseudonim sceniczny Kingi.
Cały urok polega na opowieści. - Obecnie układam wszystkie numery sama, bo kto lepiej opowie moją historię niż ja sama? - pyta Kinga.
Z dalszej części artykułu dowiesz się m.in:
- Kim są odbiorcy tego rodzaju sztuki?
- Na czym polega urok burleski?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień