Major Piotr Szewczyk, cichociemny z Babic koło Oświęcimia, nie lubił opowiadać o swoich losach. - Poznałem go jako człowieka zamkniętego w sobie, nieufnego - podkreśla historyk dr Adam Cyra. Major Szewczyk do Polski został zrzucony w lutym 1943 roku. Był organizatorem oraz dowódcą wielu akcji bojowych. Po wojnie został aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa. Więzienie go, niestety, dobiło.
Lata prześladowań i inwigilacji ze strony komunistycznej Służby Bezpieczeństwa po wojnie, więzienie we Wronkach odcisnęły piętno na bohaterskim żołnierzu.
- Z trudem udało mi się pokonać jego wewnętrzne opory do nawiązywania nowych kontaktów z ludźmi i zaprzyjaźnić się z nim, chociaż każdą rozmowę ze mną kończył słowami: „Proszę o mnie nic nie pisać” - mówi Adam Cyra.
Zafascynowany przeżyciami „Czera”, bo takim pseudonimem posługiwał się podczas wojny mjr Szewczyk, oświęcimski historyk zdecydował się jednak opisać jego losy. Dzięki temu wielu mogło poznać losy tego niezwykłego żołnierza.
Piotr Szewczyk urodził się 9 września 1908 r. w Babicach. Rodzice zadbali o staranne wykształcenie najstarszego syna, który wychował się w atmosferze tradycji niepodległościowych i szacunku dla historii oręża polskiego. Odznaczał się też wielką sprawnością fizyczną. Grał w piłkę nożną najpierw jako zawodnik Towarzystwa Sportowego Czarni, a potem TS Soła.
Przed wybuchem drugiej wojny światowej pełnił służbę w policji. We wrześniu 1939 r., dowodził kompanią karabinów maszynowych Policji Państwowej, która broniła mostów Poniatowskiego i Kierbedzia w Warszawie. - W listopadzie 1939 r. przedostał się przez Słowację na Węgry. Stamtąd wrócił do okupowanej Polski jako kurier, aby w styczniu 1940 r. ponownie dotrzeć do Armii Polskiej tworzonej przez gen. Władysława Sikorskiego we Francji - mówi Adam Cyra.
Walczył również o Narwik
W lutym tego samego roku ppor. Szewczyk był już żołnierzem Samodzielnej Brygady Strzelców Podhalańskich. Trzy miesiące później wiosną 1940 roku jako dowódca plutonu uczestniczył w walkach o Narwik. Za bohaterstwo w tej bitwie został odznaczony przez gen. Władysława Sikorskiego Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari, a rząd norweski przyznał mu Krzyż Wojenny z Mieczem.
Po klęsce Francji przedostał się latem 1940 r. do Anglii, aby na Wyspach Brytyjskich ponownie stać się żołnierzem. Najpierw został wcielony do Dywizjonu Artylerii Przeciwlotniczej, a rok później przeszedł do formowanej w tym czasie przez gen. Stanisława Sosabowskiego 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Odszedł z jej szeregów 16 stycznia 1941 roku, zgłaszając się ochotniczo na kilkumiesięczny kurs szkoleniowy cichociemnych.
- Koledzy nie wiedzieli o jego nowym przydziale. Kandydaci kierowani do tej wyjątkowo niebezpiecznej służby opuszczali bowiem swoje oddziały po cichu i w tajemniczych okolicznościach. Z tego powodu wśród żołnierzy polskich w Anglii jeszcze w 1941 r. zrodziła się nazwa „cichociemni” - mówi Adam Cyra.
Smutny powrót do kraju
Piotr Szewczyk do Polski został przerzucony w lutym 1943 r. wraz z trzema innymi cichociemnymi. Zrzut odbył się nie bez problemów. „Czer” poważnie się potłukł. Wiosną 1943 r. został skierowany do Kedywu (Kierownictwa Dywersji) Okręgu Lwów AK. Organizował wiele akcji bojowych w tym mieście, biorąc w nich bezpośredni udział jako dowódca.
We wrześniu 1944 roku pod przybranym nazwiskiem Piotra Skotnicy wstąpił w szeregi Ludowego Wojska Polskiego. Na dwa miesiące. W obawie przed aresztowaniem, jako byłego oficera AK, zdezerterował.
Na początku listopada 1945 r. Piotr Szewczyk został aresztowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa wraz z płk. Janem Rzepeckim i innymi osobami z pierwszego kierownictwa organizacji Wolność i Niezawisłość. Wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie z 7 maja 1947 r. Piotr Szewczyk, kurier rządu emigracyjnego do organizacji „WiN”, został skazany jako uczestnik „w związku mającym na celu obalenie demokratycznego ustroju Państwa Polskiego” na karę śmierci.
Decyzją prezydenta Bolesława Bieruta zamieniono mu ją na 15 lat więzienia.
Mieszkańcy rodzinnych Babic zebrali kilkaset podpisów pod prośbą o ułaskawienie Piotra Szewczyka. Na wolność wyszedł 8 maja 1956 r. Za murami pozostawił tragiczne przeżycia. Przez wiele lat nie chciał do nich wracać ani wcześniejszych swoich losów.
- Przełomem był wyjazd w październiku 1987 r. do kwatery swojego byłego kolegi mjr. Jana Piwnika ps. Ponury, dowódcy zgrupowania AK w Górach Świętokrzyskich. Tam spotkał innych żołnierzy AK i wtedy się otworzył - mówi Adam Cyra.
Niestety, rok później 28 stycznia 1988 w wieku 79 lat mjr Piotr Szewczyk odszedł na wieczną wartę.