Najważniejsze okręty Drugiej Rzeczypospolitej
Dwa duże nowoczesne niszczyciele typu „Grom”. Dwa nieco starsze typu „Wicher”. Dwa okręty podwodne klasy „Orzeł” i trzy klasy „Wilk”. I właściwie na tym się kończyła realna siła MW
W przededniu wojny z Niemcami rzeczywista siła polskiej marynarki opierała się na czterech niszczycielach i pięciu okrętach podwodnych - na pozostałą część floty składało się m.in. sześć trałowców, stawiacz min „Gryf”, dwie kanonierki i różne niewielkie jednostki patrolowe, pomocnicze oraz szkolne. W 1939 r. najsilniejszymi okrętami bojowymi w Marynarce Wojennej RP były dwa wprowadzone do służby od 1937 r., zbudowane na polskie zamówienie w Wielkiej Brytanii, niszczyciele typu „Grom” - w tym słynna „Błyskawica”. Do tego RP dysponowała dwoma nieco starszymi i mniej imponująco uzbrojonymi niszczycielami: „Wichrem” i „Burzą”, zbudowanymi na przełomie lat 20. i 30. we Francji. Między niszczycielami typu „Grom” i „Wicher” istniała spora dysproporcja - jednostki tego drugiego typu miały m.in. sporo słabsze działa główne i marną obronę przeciwlotniczą. Podobnie rzecz miała się z okrętami podwodnymi - wprowadzone do służby w 1939 r., budowane na zamówienie MW w Holandii „Orzeł” i „Sęp” były nowoczesnymi jednostkami nieodbiegającymi od światowych standardów. Ale na ich tle pozostałe trzy okręty podwodne - ORP „Wilk”, „Ryś” i „Żbik” - będące w rzeczywistości podwodnymi stawiaczami min, a nie jednostkami torpedowymi, wypadały blado.
Na Bałtyku polska Marynarka Wojenna nie miała właściwie żadnych szans na udaną konfrontację z Niemcami. Dlatego 30 sierpnia 1939 r. zapadła decyzja o realizacji planu „Peking” - trzy niszczyciele ORP „Burza”, „Błyskawica” i „Grom” wypłynęły z Gdyni i wzięły kurs na Wielką Brytanię. Dzięki temu wszystkie trzy okręty miały możliwość wzięcia udziału w bardziej wyrównanej morskiej wojnie z Niemcami u boku Royal Navy. W październiku dołączył do nich po brawurowej, legendarnej ucieczce jeszcze ORP „Orzeł”.