Nauczycielki z Gubina zarażają miłością do pomagania i uczą młodzież ratować życie
Dorota Balczyńska i Anna Kotapska ze Szkoły Podstawowej nr 2 w Gubinie od lat angażują się w akcje charytatywne i uczą młodzież ratować życie. W ostatnim czasie z grupą uczniów wybrali się na Finał WOŚP...
Od 13 lat nauczycielki z SP nr 2 im. 73 Zmechanizowanego Pułku Ułanów Karpackich w Gubinie angażują się w program Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy o nazwie „Ratujemy i uczymy ratować”.
- Każdego roku szkolimy dzieci z klas 1-3 z zakresu udzielania pierwszej pomocy - opowiada Dorota Balczyńska.
Od 6 lat pani Ania i pani Dorota organizują wspólne bicie rekordu w jednoczesnej, nieprzerwanej resuscytacji krążeniowo-oddechowej. Ostatni raz taką akcję przygotowali w październiku 2018 roku, gdzie z nawiązką pobili poprzednio ustanowiony rekord (pierwszej pomocy udzielało 429 osób, poprzedni rekord liczył 198).
Ich zaangażowanie w akcje charytatywne, szkoleniowe i pomocowe zostało dostrzeżone. Dwa lata temu po raz pierwszy nauczycielki zostały zaproszone na finał WOŚP do Warszawy.
- Mieliśmy możliwość porozmawiania z Jurkiem Owsiakiem przed kamerami - przyznaje Anna Kotapska. - To było dosłownie kilkanaście sekund, ale takich osób jak my jest tam mnóstwo.
Małgorzata Bochniak, która współpracuje z Jurkiem Owsiakiem (- Można powiedzieć, że jest jego prawą ręką - podpowiada pani Ania) zaprosiła gubińskie nauczycielki na ostatni finał WOŚP.
Panie wybrały się z szóstką wyróżniających się uczniów (po dwie osoby z IV, V i VI klasy) do stolicy, aby poczuć w pełni energię i chęć pomagania.
- Czekały na nas identyfikatory, koszulki. Dzięki nim mogliśmy przemieszczać się w studiu i miasteczku - opisuje pani Dorota. - Pojechaliśmy do Warszawy dzięki sponsorom, którym serdecznie dziękujemy.
Kobiety podkreślają, że warto uczestniczyć w Finale WOŚP i być w centrum wydarzeń w Warszawie, aby poczuć atmosferę, przepełniającą wszystkich energię oraz życzliwość. W takim środowisku najłatwiej złapać bakcyla na pomaganie.
- Myślę, że dla dzieci było to bardzo ciekawe doświadczenie - mówią panie. - Nie tylko ze względu na całą akcję charytatywną. Mieli również okazję posłuchać koncertów, natknąć się na osoby znane głównie z telewizji. Widzieliśmy m.in. Huberta Urbańskiego czy Michała Piróga. Zrobiliśmy sobie zdjęcie z prezydentem Warszawy. Doczekałyśmy do samego końca imprezy, aż spadł na nas deszcz czerwonych i srebrnych serduszek i Jurek poczęstował nas tortem.
Grupa gubińska była na miejscu, kiedy doszło do przykrych wydarzeń podczas finału WOŚP, czyli ataku na prezydenta Gdańska. - W studiu jest naprawdę bardzo dużo ludzi. Trudno mi powiedzieć dokładnie ile. Podczas Światełka do nieba było ciasno, ale nikt sobie nic z tego nie robił. Każdy był radosny, życzliwy. Taki wesoły gwar - opowiada pani Dorota. - I nagle dotarły informacje z Gdańska. Jurek wyszedł na scenę, poprosił o opuszczenie banerów i przekazał wieści. Zapadła głucha cisza. Nagle wszystko uleciało...
Jeszcze zanim gubinianie wybrali się w powrotną podróż, to dowiedzieli się, że Jurek Owsiak zrezygnował z prowadzenia WOŚP (później tę decyzję zmienił). - To był kolejny cios. Powrót był pełen przemyśleń - przyznaje pani Ania. - Jednak wypad jako całość oceniamy jako udany. Tylko w takim miejscu jak Finał WOŚP w Warszawie można poczuć tyle pozytywnych emocji i liczymy na to, że dostaniemy ponowne zaproszenie.
Panie mają głowy pełne pomysłów. Już przygotowują się do kolejnego bicia rekordu w jednoczesnej resuscytacji.
- Myślę, że z ludźmi nie będzie problemu. Rekord jest w zasięgu Najtrudniej zorganizować... wystarczającą liczbę fantomów - przyznaje pani Dorota.
Nauczycielki zdradzają, że mają jeszcze pewne plany na ten rok, związane z nowymi działaniami, ale więcej nie chcą powiedzieć.
- Na razie układamy sobie wszystko w głowie - mówi A. Kotapska.
A następny wypad do Warszawy? Może wcześniej niż na Finał WOŚP. - Chcielibyśmy pojawić się w Fundacji, zwiedzić ją wraz z młodzieżą. Zobaczymy - mówią panie.