Nawigacja wyprowadziła ich dosłownie w pole
Kierowcy próbowali ominąć korki na zakopiance. Nawigacja kazała im jechać górskim szlakiem. Elektroniczne mapy w pole wyprowadzają też kierowców w Zakopanem - m.in. na ul. Furmanowej.
GPS może wyprowadzić kierowców w pole. I to dosłownie. Przekonali się o tym wszyscy, którzy spoglądając na elektroniczną mapę, próbowali dojechać z Nowego Targu do Rabki. Przez Turbacz...
Przez zielony szlak
Niedzielnych kierowców zapatrzonych w nawigację spotkał Piotr Rayski-Pawlik z Nowego Targu. - Jechałem akurat na rowerze przez Oleksówki. W miejscu, gdzie kończy się asfalt, a zaczyna się górska droga, napotkałem kierowcę w osobowym samochodzie, który zapytał się, czy dojedzie tędy do Rabki? Początkowo myślałem, że żartuje i wybuchnąłem śmiechem. Ale potem się zorientowałem, że to było poważne pytanie - wspomina Rayski-Pawlik.
Kierowca przyznał się, że tak go poprowadziła samochodowa nawigacja. Został jednak przez nowotarżanina zawrócony.
Znaki jednak sobie, a kierowcy sobie. A potem są kłopoty
- Kilka dni wcześniej spotkałem innego człowieka, który również zmierzał autem w stronę Turbacza. Tam da się przejechać, ale nie osobowym samochodem, a raczej terenówką. O ile oczywiście kierowca ma umiejętności w jeździe po takim terenie - mówi Rayski. - Dziwi mnie, że kierowcy aż tak zawierzają nawigacji.
Wypadki przez nawigację
Kierowcom, którzy próbowali osobówkami zdobyć Turbacz, nic się nie stało, ponieważ w porę ktoś ich zawrócił. Jednak na Podhalu zdarzały się przypadki, gdy auto dachowało na drodze wyznaczonej przez nawigację.
- Pamiętam przypadek, jak jeden z turystów w Zakopanem próbował dojechać z Ciągłówki na Furmanową. Choć droga w mapach jest, w rzeczywistości to dukt polny, pełen dziur i nierówności. A kierowca, który poruszał się małą, osobową kią, mimo to próbował wykonać polecenie nawigacji. Skończyło się tak, że dachował. Na szczęście nic mu się nie stało - mówi Jacek Kalata, mieszkaniec Furmanowej.
Jakub Misiniec z firmy holującej samochody zaznacza, że na Furmanowej w tym roku było wyjątkowo dużo pracy.
- Kilka dni temu ściągaliśmy stamtąd auto, którego kierowca przedziurawił na wertepach bak. Ludzie się pchali na tę trasę, bo szukali objazdu dla zakorkowanej zakopianki i nawigacja i właśnie tam pokazywała objazd. Nie zwracali uwagi, że ta droga jest bardzo zła - dodaje.
Krzysztof Waksmundzki, rzecznik zakopiańskiej policji, dodaje, że kierowcy nie zwracają uwagi nie tylko na stan drogi, ale także na znaki. - Wielu patrząc w nawigację, próbuje zimą dojechać z Białego Dunajca do Gliczarowa, tzw. ścianą Bukowina. To bardzo stromy podjazd, który zimą jest zamknięty dla ruchu. Znaki jednak sobie, a kierowcy sobie. A potem są kłopoty - dodaje policjant.