Nie mogą pomagać starszym bezdomnym

Czytaj dalej
Fot. Edyta Zając
Edyta Mikołajewicz

Nie mogą pomagać starszym bezdomnym

Edyta Mikołajewicz

Od września Dom Brata Alberta nie ma prawa przyjmować chorych i osób, które ukończyły 75 lat. Władze Nowego Sącza uważają, że bezdomni bez względu na wiek dalej mogą tam znaleźć kąt.

Kilka dni temu policja przywiozła do Domu Brata Alberta w Nowym Sączu 94-letniego mężczyznę. Był bezdomny, więc mundurowi chcieli go tam zostawić. Dyrektorzy placówki się temu sprzeciwili.

- Przez długi czas trwały przepychanki z funkcjonariuszami. Nie mogliśmy jednak pomóc, zwłaszcza że z mężczyzną nie było kontaktu - usprawiedliwia się Leszek Lizoń, zastępca dyrektora Wspólnoty Emaus Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta.

Wyjaśnia, że przepisy ustawy o pomocy społecznej nie pozwalają już schroniskom przyjmować chorych i starszych ludzi.

- W efekcie mogą pozostać bez pomocy. W mieście nie ma instytucji, która może ich przygarnąć - alarmuje Lizoń. Policja gdzieś zabrała 94-latka. Nie odpowiedziała nam, gdzie trafił.

Kto im teraz ma pomagać?

Od blisko 30 lat Wspólnota Emaus wspiera bezdomnych. Udzielała pomocy wszystkim, także chorym i osobom w podeszłym wieku.

- Trafiali do nas ludzie, którzy wymagali całodziennej opieki, zmiany pampersów - opowiada Lizoń.

Na początku września br. sytuacja się zmieniła, bo weszła w życie znowelizowana ustawa o opiece społecznej. Zgodnie z nowymi przepisami „w noclegowni, schronisku dla osób bezdomnych mogą przebywać tylko osoby zdolne do samodzielnej egzystencji, których stan zdrowia nie zagraża życiu i zdrowiu innych osób przebywających w placówce”. Dotyczy to też wszystkich, którzy ukończyli 75 lat.

- Regulacja miała ułatwić funkcjonowanie wielu placówek, jednak nie wskazano instytucji, które powinny przejąć niektóre zadania. Skoro musimy zamknąć drzwi przed sporą grupą potrzebujących, chcielibyśmy poznać listę ośrodków, do których możemy ich kierować, a nie wyrzucać na bruk - mówi Robert Opoka, dyrektor placówki.

Podkreśla, że policja wykonuje kawał dobrej roboty, bo w ramach corocznej akcji pomaga bezdomnym znaleźć schronienie. Szczególnie, gdy mróz zbiera śmiertelne żniwo.

- Kwestie sporne nie wynikają ze złej woli. Zawodzi system, który nie gwarantuje opieki - zauważa.

Zapytaliśmy Urząd Miasta w Nowym Sączu o szanse na rozwiązanie problemu i powstanie nowej placówki, ale w opinii urzędników ich liczba na terenie miasta jest wystarczająca.

- Prezydent zapewnia, że każda osoba w potrzebie może znaleźć miejsce w Domu Brata Alberta, gdzie otrzyma odpowiednią pomoc. Wymagane jest spełnienie wymagań regulaminu wewnętrznego, jednak wiek nie jest problemem, chyba że człowiek wymaga specjalistycznej opieki - informuje Krzysztof Witowski, rzecznik prezydenta miasta.

Wskazuje również, że bezdomni mogą otrzymać wsparcie w Sądeckim Ośrodku Interwencji Kryzysowej.

Justyna Basiaga, rzeczniczka policji, podkreśla, że funkcjonują też inne placówki wspierające bezdomnych, m.in. Dom Pomocy Społecznej. - Żebyśmy mogli przenieść tam bezdomnego, potrzebna jest cała masa dokumentów, badań i zaświadczeń. Człowiek, który do nas przychodzi, często nie ma dosłownie nic. Musi pozostać w naszej placówce do czasu załatwienia formalności, a te trwają tygodniami - kwituje Lizoń.

Z problemem braku ośrodka dla chorych-bezdomnych borykają się też szpitale. Nie mają gdzie wypisać pacjentów. Dotychczas mogły liczyć na pomoc Domu Brata Alberta.

- Tę sprawę trzeba rozwiązać systemowo i stworzyć odpowiednią placówkę - alarmuje Sławomir Kmak, dyrektor szpitala w Krynicy-Zdroju.

ZOL w gotowości?

Mieczysław Kaczwiński, dyrektor Sądeckiego Hospicjum, przyznaje, że problematyczna jest kwestia opieki nad chorymi, zwłaszcza tymi, którzy borykają się z bezdomnością.

- Są programy wojewódzkie skierowane do osób powyżej 60. roku życia, jednak opieka w ich ramach może być świadczona tylko w domu chorego - mówi Kaczwiński.

Część bezdomnych potrzebujących opieki mogłaby trafić do Zakładów Opiekuńczo-Leczniczych. Taki planowano otworzyć w Hospicjum.

Przygotowano i świetnie wyposażono oddział, ale Narodowy Fundusz Zdrowia nie ogłosił konkursu i placówka nie ma kontraktu na świadczenie usług. Tymczasem bezdomni cały czas szukają pomocy w Domu Brata Alberta, bo człowiek jest tam ważniejszy niż przepisy. - Nie wyobrażamy sobie, by odprawić z kwitkiem schorowanego człowieka. Czy musi wydarzyć się tragedia, by urzędnicy wreszcie zadbali o bezdomnych, których ustawa wykluczyła z godnego życia? - pytają dyrektorzy Emaus.

Edyta Mikołajewicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.