Nie udało się ustalić, skąd się wzięła epidemia żółtaczki w Ostrowie i Poznaniu
Umorzeniem zakończyło się prowadzone przez Prokuraturę Rejonową w Ostrowie Wielkopolskim śledztwo w sprawie zagrożenia dla życia lub zdrowia wielu osób w postaci rozprzestrzenienia się żółtaczki. Powód? Śledczy nie byli w stanie ustalić źródła zakażenia.
W toku postępowania zgromadzono m.in. dokumentację ze szpitali, gdzie byli leczeni chorzy na wirusowe zapalenie wątroby typu A, protokoły z kontroli przeprowadzonych przez ostrowski sanepid, dane Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny, a także przesłuchano pokrzywdzonych.
Prokurator ustalił, że w okresie pomiędzy dniem 6 lutego 2017 r. a 28 grudnia 2017 r. pomocy medycznej udzielono 41 osobom, w tym 8 dzieciom w wieku poniżej 14 roku życia.
- Jak ustalono, pokrzywdzeni w okresie poprzedzającym zachorowanie jadali posiłki poza domem w rożnych punktach, kupowali gotowe produkty nie wymagające dalszej obróbki termicznej, a także spożywali surowe owoce i warzywa pochodzące z różnych źródeł
- informuje Maciej Meler, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim i wyjaśnia: - Wobec procesowego braku możliwości ustalenia jednego wspólnego źródła - osoby powodującej zakażenie pokrzywdzonych wirusem, stwierdzić należało, iż brak jest możliwości przypisania indywidualnie określonej osobie sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób w postaci wirusowego zapalenia wątroby typu A.
Przypomnijmy, że drastyczny wzrost zachowania na żółtaczkę pokarmową odnotowano w zeszłym roku w Ostrowie, a później także w Poznaniu. Jak wynika z informacji przekazanych przez Powiatową Sanitarną Stację Epidemiologiczną w Ostrowie Wielkopolskim można już mówić wygaszeniu ogniska chorobowego w tej części województwa.
- Jednak w kontekście stale pojawiających się zachorowań zarówno na terenie województwa wielkopolskiego oraz całego kraju, jak i wielu państw Unii Europejskiej, nie można wykluczyć pojawienia się kolejnych przypadków zachorowań na terenie powiatu
- podkreśla ostrowski sanepid.
Te twierdzenia nie są bezpodstawne, biorąc pod uwagę liczbę zachorowań w Poznaniu i powiecie. Od marca 2017 roku do 5 stycznia tego roku za zarejestrowano 312 zachorowań, w tym 266 u mężczyzn w wieku od 4 do 61 lat oraz 46 zachorowań u kobiet w wieku od 7 do 69 lat. Dodatkowo prawie 60 chorych na WZW typu A poinformowało, że niedawno przebywało w innych krajach. Wśród wymienianych państw były m. in: Niemcy, Austria, Słowacja, Grecja, Czechy, Malta, Rumunia, Hiszpania, Holandia, czy Wielka Brytania, a nawet Wietnam.
Z kolei według danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego w Europie nadal trwa ognisko WZW typu A. Zdaniem przedstawicieli Instytutu na zachorowania są najbardziej narażeni mężczyźni mający kontakty seksualne z innymi mężczyznami.
I choć - jak wskazuje ostrowski sanepid - u nich nowych zachorowań nie ma, to jednak nadal najwięcej zgłoszeń o kolejnych pacjentach z wirusem pochodzi z województw: wielkopolskiego, mazowieckiego, zachodniopomorskiego, dolnośląskiego oraz kujawsko-pomorskiego.