Nie znalazł żony, ale przyjaciół

Czytaj dalej
Fot. Anna Oskierko
Sylwia Klimczak

Nie znalazł żony, ale przyjaciół

Sylwia Klimczak

Robert Reszkiewicz chciał zrobić coś szalonego, więc zgłosił się do programu „Rolnik szuka żony”. Walczył o względy pięknej Moniki, ale go nie wybrała, znalazł za to wielu wspaniałych przyjaciół.

Telewizyjne show „Rolnik szuka żony” Robert Reszkiewicz oglądał z zainteresowaniem. Kiedy w odcinku zerowym trzeciej edycji programu zobaczył piękną Monikę, odważył się napisać do niej list.

- Zauroczyło mnie jej ciepło, życzliwość i dobroć, która od niej biła - mówi sądeczanin.

Spontaniczna decyzja

32-latek mówi uważa się za osobę spokojną i poukładaną. - Napisanie tego listu, to była chyba pierwsza tak szalona rzecz w moim życiu - mówi z uśmiechem. - Monika mi się spodobała, pomyślałem dlaczego nie? - dodaje.

Jego bliscy dowiedzieli się o decyzji Roberta dopiero, kiedy znalazł się w gronie dziesięciu wybranych kandydatów.

- Kiedy odebrałem telefon z telewizji i usłyszałem, że Monika wybrała mój list, nogi się pode mną ugięły! - podkreśla Robert.

Nie spodziewał się, że zostanie zaproszony do programu.

- Napisałem do Moniki zabawny list, w którym opisałem siebie i piękną okolicę, w której mieszkam. Nie wiązałem z tym większych nadziei - zaznacza.

Wspaniała przygoda

- Nie jechałem na plan programu z nastawieniem, że muszę znaleźć żonę - zapewnia Robert Reszkiewicz. - Po prostu Monika wydała mi się bardzo interesującą osobą, którą na prawdę warto poznać - dodaje.

Wyjazd na Dolny Śląsk, do gospodarstwa Moniki był dla Roberta okazją do przeżycia przygody.

- Dzięki udziałowi w programie „Rolnik szuka żony” poznałem prawdziwego eksperta w dziedzinie koni, jakim jest Monika -

zachwyca się 32-latek. Konie od zawsze go interesowały, a dzięki Monice dowiedział się o nich znacznie więcej.

Przyjaźnie na dłużej

Uczestnicy programu, których rolniczka Monika zaprosiła do swojego gospodarstwa zaprzyjaźnili się ze sobą.

- To nie było tak, że patrzyliśmy na siebie „spod byka” i rywalizowaliśmy ze sobą - żartuje Robert. - Nawiązaliśmy znajomości, które kontynuujemy po zakończeniu programu.

Również z Moniką Robert cały czas utrzymuje kontakt.

- Dzwonimy do siebie, rozmawiamy przez internet - wymienia. Mówi, że gdyby nie udział w programie nie udało by mu się poznać wielu wspaniałych ludzi, którzy pracowali na planie telewizyjnego show. W tym rywali, z którymi walczył o serce Moniki.

Czy to naprawdę pan?

Trzecia edycja programu cieszyła się dużą popularnością, przez co Robert Reszkiewicz nie może spokojnie spacerować po Nowym Sączu. Stał się rozpoznawalny.

- To pan był w telewizji w tym programie o rolniku? - spytała mnie pani sprzedające precelki - opowiada Robert.

Największego zainteresowania doświadczył w czasie Święta Zmarłych, kiedy przechadzał się na cmentarzu.

- Nie mogłem z rodziną spokojnie przejść ! Nie byłem przygotowany na taką popularność - uśmiecha się Robert.

Śledził też komentarze na swój temat w internecie.

- Były głosy zachwytu i aprobaty, ale był również hejt - wspomina. - Podszedłem do tego z dużym dystansem. To w końcu była zabawa, która mogła się skończyć wielką miłością, ale nie w moim przypadku - dodaje.

Sylwia Klimczak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.