Niebezpieczny przystanek
Na szkolny autobus dzieci z Lubogóry czekają pod sklepem. Choć we wsi jest przystanek autobusowy. - To absurd! - mówią rodzice.
- W naszej wsi jest przystanek autobusowy, ale zdarzało się, że kierowcy nie zabierali dzieci, które na nim czekały - zgłasza Czytelnik. Rodzice dziwią się, skąd taki absurd...
Nasz rozmówca twierdzi, że miejsce, w którym dzieci oczekują na autobus jest niebezpieczne. To plac przy sklepie - przy głównej ulicy. Chcąc dostać się w to miejsce dzieci przechodzą przez skrzyżowanie, na którym nie ma przejścia dla pieszych. - Stoją na drodze. Autobus musi przejeżdżać między dziećmi. A 200 metrów dalej jest normalny przystanek autobusowy, obok którego jest przejście dla pieszych - opowiada pan Piotr, który wyjaśnia, że miejsce przystanku zmieniono pod koniec zeszłego roku szkolnego. - Dzwoniłem do kierownika PKS, który poinformował mnie, że przystanek nadal będzie w tym miejscu - dodaje.
Wraz z początkiem roku szkolnego, wróciły obawy rodziców, którzy chcieliby, by ich pociechy na szkolny transport czekały w bezpiecznym miejscu.
Niegdyś szkolny autobus podjeżdżał pod bloki, zwykłą piaskową drogą. Wybudowano tam nawet wiatę, pod którą dzieci mogły schować się w razie opadów deszczu. - Autobus zwyczajowo tędy przejeżdżał i spod bloków zabierał dzieci. Ale gdy się zapadł i okazało się, że pod spodem są stare szamba, wprowadzono zakaz. Mogło dojść do tragedii! Tam dosłownie jest ponad 5 metrów głębokości, a włazy są zasypane tylko ziemią. Aż strach tam zaglądać - przypomina sołtys.
Teraz autobus zatrzymuje się z drugiej strony wsi. Pod sklepem, choć oznakowany przystanek znajduje się przy drodze. - Ale tam zatrzymują się tylko autobusy liniowe. Szkolny zajeżdża pod sklep. Tu zawraca i zabiera dzieci - mówią panie Bożena i Magdalena, mieszkanki Lubogóry. - Początkowo, gdy rano słyszałam hałas, myślałam, że może dzieci wybierają się na jakąś wycieczkę. Ale okazało się, że tu jest miejsce zbiórki na autobus szkolny już na stałe. Dzieci przebiegają przez skrzyżowanie, a nie ma tu nawet przejścia dla pieszych. Stoją na zakręcie. Jak pada deszcz, to w rządku stają przy ścianie sklepu, by choć trochę się przed nim schować. O nieszczęście naprawdę nie jest trudno. A wystarczyłoby, by autobus zatrzymywał się w wyznaczonym do tego miejscu. Można by powiększyć trochę plac, zrobić większą zatoczkę, z czasem ustawić większą wiatę dla dzieci - podpowiadają nasze rozmówczynie.
Artur Kubacki, kierownik świebodzińskiego PKS-u wyjaśnia, że miejsce pomiędzy sklepem a świetlicą jest o wiele bardziej bezpieczne niż przystanek umiejscowiony bezpośrednio przy ulicy. - Z uwagi na stan drogi prowadzącej do bloków musieliśmy zmienić miejsce przyjazdu autobusów. W związku z tym, że przystanek we wsi zlokalizowany jest w bezpośrednim sąsiedztwie drogi przelotowej prowadzącej do Niesulic i z prędkością jadących samochodów bywa różnie, podjąłem decyzję, by dzieci wsiadały do autobusu przy świetlicy wiejskiej, gdyż tam jest bezpieczniej - wyjaśnia i dodaje, że dzieci, które stoją na przystanku przy drodze, również są zabierane przez kierowcę autobusu. - Będziemy więc zabierać z obu miejsc - zapewnia.