(Nie)cała Polska wspiera protest Porozumienia Zawodów Medycznych

Czytaj dalej
Fot. Waldemar Wylegalski
Marta Żbikowska

(Nie)cała Polska wspiera protest Porozumienia Zawodów Medycznych

Marta Żbikowska

Lekarka w trakcie specjalizacji z pediatrii przyznaje, że ma dosyć przemykania szpitalnymi korytarzami ze wzrokiem utkwionym w podłogę. Chciałaby móc bez wstydu patrzeć w oczy rodzicom chorych dzieci. Dlatego popiera protest głodowy i rozważa przyłączenie się do niego.

Podczas studiów medycznych słyszeli, że będzie ciężko zaakceptować warunki panujące w szpitalu, że będą mieli mnóstwo papierkowej roboty, która ograniczy ich kontakt z pacjentami, że nie będą mieli czasu na sen, jedzenie, życie prywatne. Słyszeli, ale myśleli, że jakoś to będzie, przecież tyle pokoleń dawało radę, to i oni dadzą. Rzeczywistość sprowadziła ich na ziemię. Jest gorzej niż sobie wyobrażali.

Jak w zgodzie z przepisami pracować 300 godzin w miesiącu?

Karolina (imię zmienione) zawsze chciała być pediatrą. Kocha dzieci, choć swoich nie ma jeszcze odwagi planować. Wymarzoną specjalizację rozpoczęła dwa lata temu. Dokładnie 1 grudnia.

- Pamiętam, że już 24 grudnia pełniłam swój pierwszy samodzielny dyżur, bo nie było ludzi do pracy

- wspomina Karolina. - Uważam, że było to nieodpowiedzialne. Na szczęście, nic się nie stało, ale nie byłam jeszcze wtedy gotowa na poważniejsze wyzwania.

Po dwóch latach samodzielne dyżury są już normą. Karolina jako lekarz rezydent codziennie pracuje w szpitalu od godziny 8 do 15.30. Tak zakładają przepisy. W ramach etatu rezydenckiego pełni także dyżury. - Teoretycznie powinnam je dostawać tylko w piątki, bo po zejściu z dyżuru muszę mieć dzień wolny, a z drugiej strony, żeby wyrobić etat, o godzinie 8 powinnam być jednak w pracy - mówi Karolina i przedstawia skomplikowany algorytm ustalania godzin pracy tak, aby pozostając w zgodnie z przepisami, przepracować 300 godzin w miesiącu. - Znajomi mówią, że to niemożliwe, bo miesiąc nie ma tylu godzin - żartuje Karolina. - Ale w obecnej sytuacji służby zdrowia w Polsce nie ma rzeczy niemożliwych.

Młoda lekarka zaczyna więc pracę w poniedziałek o godzinie 8. O 15.30 (w sprzyjających okolicznościach) opuszcza szpital i jedzie do domu wykąpać się. W grę wchodzi szybki prysznic, bo na godzinę 18 musi zdążyć do jednej z przychodni pod miastem na dyżur pomocy doraźnej. Prosto ze Swarzędza Karolina przyjeżdża rano do szpitala w Poznaniu.

W dalszej części artykułu przeczytasz jeszcze m.in. z jakimi sytuacjami w pracy muszą zmagać się lekarze i pielęgniarki.

Pozostało jeszcze 79% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Marta Żbikowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.