Niejedną beczkę z winem stracił ten, kto nie jeździł przez Biecz

Czytaj dalej
Andrzej Ćmiech

Niejedną beczkę z winem stracił ten, kto nie jeździł przez Biecz

Andrzej Ćmiech

Biecz i Nowy Sącz prowadziły ciągłą walkę o królewski nakaz przejazdu przez ich miasta. Chodziło oczywiście o pieniądze, bo każdy z kupców musiał na danej drodze opłacić cło.

W średniowieczu jednym z ważniejszych czynników wymiany towarowej były drogi. Przynosiły one właścicielom duże dochody poprzez pobieranie cła. Na naszej ziemi skarb królewski pobierał opłatę drogową w komorze celnej w Bieczu i strażnicy w Gorlicach. Natomiast w Rozembarku, Sitnicy i Uściu właściciele tych miejscowości pobierali cło drogowe dla siebie. Ich dochody musiały być duże, skoro od zarania dziejów o drogi toczyła się regularna wojna, a przymus drogowy narzucany kupcom, był znakiem tamtych czasów. Próby ich ominięcia były karane konfiskatą towaru i aresztowaniem nieposłusznych kupców.

Droga biegnąca przez ziemię biecką na Węgry należała do traktów przynoszących największe dochody do skarbu królewskiego. Nic więc dziwnego, że król Stefan Batory w 1578 r. kazał staroście bieckiemu Mikołajowi Ligęzie, aby wszystkie nowe drogi prowadzące na Węgry ,,zawarł, zarąbał i zagubił”.

Drogi handlowe Biecza z Bardejowem

Mimo że Biecz leżał na uboczu ważnych szlaków tranzytowych, biegnących z Krakowa na Węgry, to kupcy tego miasta posiadali kilka dogodnych połączeń z Węgrami. W XV w. znana była droga z Bardejowa do Krakowa przez Biecz. Trakt ten prowadził przez Zborów u podnóża góry, gdzie wznosił się zamek Makowica, w kierunku Jaworzyny i dalej przez Sękową do Gorlic i Biecza. Szlak ten był dla bardejowian, jak i dla kupców bieckich bardzo korzystny, zwłaszcza od momentu, kiedy król Aleksander w 1505 r. uznał go za trakt najkrótszy do Biecza i nadał mu charakter urzędowy. Od tego czasu płacili oni cło tylko przy eksporcie towarów do Krakowa, natomiast zwolnieni byli od niego, gdy wieźli produkty do Biecza.

Drugi szlak łączący Biecz z Węgrami, wspomniany w dyplomie Kazimierza Wielkiego z 1349 r., biegł z Bardejowa przez przełęcz Zborowską na Żmigród i Jasło, a stamtąd dalej na północ. Z Jasła miał on połączenie na Biecz i Gorlice.

Kupcy z Węgier musieli jeździć do Krakowa przez Biecz, a za przejazd opłacać wysokie cło

Poza wymienionymi drogami, Bardejów miał jeszcze połączenie z Bieczem szlakiem prowadzącym przez Muszynę i Grybów lub Stary i Nowy Sącz. Szlak ten nie cieszył się powodzeniem ze względu na długość połączenia z Bieczem i częstość pobieranych opłat celnych. Jednak był on narzucany kupcom bieckim przez władze Nowego Sącza i klaryski starosądeckie, które pobierały cło w Grybowie. Omijanie go przez kupców bieckich było przedmiotem sporów i skarg zanoszonych przed majestat królewski, zarówno przez starosądeckie klaryski, jak i przez władze Sącza.

Spór o przymus drożny Biecza z Nowym Sączem

W XV w. doszło do sporu o przymus drożny między Bieczem a Nowym Sączem, a także i Ciężkowicami o przewóz towarów z Bardejowa i okolic. Władze bardejowskie, które były w sojuszu z radą miasta Biecza zalecały i kierowały ruch handlowy na trakt biecki. Decyzję tę szybko odczuli włodarze Nowego Sącza poprzez uszczuplenie dochodów z przymusu drożnego. W tym czasie wojewoda krakowski Piotr Kmita z Wiśnicza, popierając władze Nowego Sącza, zawarł z Koszycami wzajemną ugodę, aby kupcy nie jeździli przez Biecz. Spór trafił przez majestat króla Aleksandra, który 29 kwietnia 1505 r. nakazał, aby kupcy z Barde-jowa i okręgu jeździli na Biecz, a nie na Sącz. Argumentem skłaniającym króla do wydania tego wyroku był fakt, ,,że droga ta jest prostsza i bliższa”. Wyrok ten nie przesądził całkowicie sprawy na korzyść Biecza. Kupcy w dalszym ciągu używali dowolnych dróg, wskutek czego dochodziło do zatargów, a nawet konfiskaty towarów. I tak n.p w 1518 r. starosta biecki Piotr z Felsztyna zajął kupcom bardejowskim wino, ponieważ nie było transportowane na Biecz. Niedługo po tym wydarzeniu Achacy Jordan, właściciel Bobowej i Zakliczyna apelował do władz bardejowskich, aby zwrócili się do króla o zezwolenie korzystania przez kupców z dowolnych dróg. Sprawa dróg i cła sądeckiego trafiła znowu przed majestat królewski. 29 kwietnia 1505 r. Zygmunt I postanowił podobnie, jak jego poprzednik, aby kupcy z dzisiejszej Słowacji jeździli do Krakowa przez Biecz, a nie przez Nowy Sącz.

I Ciężkowice przeciwko Bieczowi

Z przymusu drożnego, który wywalczył sobie Biecz, starali się wyłamać kupcy ciężko-wiccy, którzy wspierali po części dążenia Achacego Jordana i panów sądeckich. Chcieli oni korzystać z dowolnych dróg. Zatarg znowu zawędrował na dwór królewski. Król polecił, aby wszyscy, a więc i kupcy ciężkowiccy wiozący towar z Węgier i na Węgry jechali przez Biecz i tam się zatrzymywali, nim się wybiorą dalej w głąb Królestwa Polskiego. Upoważnił też król władze miejskie i starościńskie Biecza do aresztowania i konfiskowali towar tym wszystkim kupcom, którzy nie będą przestrzegać tego postanowienia. Ostatecznie sprawę zakończyły dwa wyroki królewskie wydane w 1544 r. Podtrzymywał w nich król nakaz dla kupców ciężkowickich jeżdżenia z Bardejowa i okolic tylko przez Biecz. Ostatecznie spór zakończyła ugoda, zawarta między Bieczem i Ciężkowicami. Głosiła ona, że kupcy z Ciężkowic mogą jeździć z własnym towarem na Węgry i z powrotem dowolną drogą, bez przeszkód ze strony Biecza. W przypadku zaś, gdy będą wozili towary obce, mają być karani przez władze miejskie. Natomiast Ciężkowice odstąpiły od przywileju udzielonego im przez Zygmunta Augusta i pozwoliły kupcom bieckim omijać ich miasto.

Handel z Bardejowem w średniowieczu

W XV wieku głównym artykułem wywożonym z Biecza do Bardejowa było sukno. Kupcem, który wywoził płótno i sukno do Bardejowa, był Jan Czanmark z Biecza, który w 1461 r. prosił radę miasta Bardejowa, aby ta wystarała mu się o swobodny przejazd u panów w Makowicy, gdyż wybiera się na Węgry z towarami. Również znaczącym kupcem bieckim był Walentyn Voltin z Biecza, który woził do Bardejowa przędzę. Obok sukna bieckiego wywożono na Węgry sukno produkowane w okolicach Gorlic.

Ważne miejsce w handlu z Bardejowem zajmowały śledzie i sól. Handlowali nimi głównie bobowianie i bieczanie. Jak podaje list rady miasta Bobowej z 12 stycznia 1463 r., handlem rybami trudnili się mieszczanie Jan i Mikołaj. Poważnymi eksporterami ryb na Węgry byli bieczanie: Marek z Bednarki i Jan Grzegorskowic, który przy pomocy własnych woźniców w kwietniu 1483 r. dostarczył do Bardejowa jednorazowo 17 beczek śledzi.

Bieczowi sprzyjali królowie, bo dochody z miasta trafiały do ich skarbca

Handel z Węgrami był bardzo opłacalny i bogacił mieszczan ziemi bieckiej, którzy dochodzili do dużych fortun. Do nich należał Abraham Gorlicki, który w 1433 r. wraz ze swoim partnerem handlowym Brzińskim pożyczyli mieszczaninowi z Kież-marku na Słowacji pokaźną sumę 3047 florenów węgierskich .

Handel w tych czasach był bardzo niebezpieczny. Najbardziej we znaki kupcom i przewoźnikom jadącym traktem z Biecza do Bardejowa dawały się napady i rabunki zbójników. Występowały one zarówno po stronie węgierskiej, jak i polskiej. Rabowali nawet ci, którzy byli powołani do ochrony przejazdów kupców. Złą sławą okrył się starosta Makowicy Mikołaj z Dormanhaza, który poza oficjalną funkcją trudnił się rozbojem i grabieżą. Znany był z wyprawy w 1444 r. w głąb ziemi bieckiej i rabunku 22 wieprzy z nieznanej bliżej wsi bieckiej należącej do starosty Mikołaja Pieniążka. Jego następcą był Jan Czuder, również rozbójnik i grabieżca, często wymieniany w skargach kupców z terenów pogranicza.

Andrzej Ćmiech

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.