Jolanta Tęcza-Ćwierz, Bartosz Dybała

Niepokorna i majestatyczna. Wisła daje pracę i życie. To drugie czasami też odbiera

Wisła w Krakowie Fot. Marcin Banasik Wisła w Krakowie
Jolanta Tęcza-Ćwierz, Bartosz Dybała

Rzeka Wisła jest miejscem pracy dla wielu krakowian i miejscem życia dla ryb ponad 20 gatunków. Ma też ciemne oblicze. Co roku w jej mrocznych objęciach giną ludzie. Przepełniona po brzegi, wzburzona, potrafiła również w przeszłości występować z koryta i zalewać Kraków. Królowa polskich rzek jest jego nieodłączną częścią. Miasto nie byłoby bez niej takie samo. - Dbajmy o jej przyszłość. Pamiętajmy, że rzeka była przed nami i po nas pozostanie - mówią mieszkańcy Krakowa, dla których Wisła to drugi dom.

- W moim życiu Wisła była od zawsze - mówi Matylda Wejdman, sternik galara Jadwiga, a także prezes Fundacji Osada nad Wisłą, która organizuje rejsy po rzece. - Pływamy tradycyjnymi jednostkami, by przypomnieć złoty wiek żeglugi wiślanej. Wśród nich są galary, szkuty, pychówki - wylicza.

Brzeg

Wisłę najpierw poznawała z brzegu. Później zza steru galara. Aż któregoś razu dopłynęła nią aż do samego morza. Całe życie mieszka u stóp wzgórza wawelskiego, więc rzekę od zawsze miała na wyciągnięcie ręki.

- Wiele rzeczy działo się nad Wisłą. To tam spacerowałam z psem, uczyłam się jeździć na rowerze, chodziłam na pierwsze randki, wagarowałam, czytałam książki, a wieczorami po kryjomu piłam ze znajomymi piwo - wspomina.

- Wisła ma w sobie niepowtarzalną energię, która od kiedy pamiętam, przyciągała mnie jak magnes. Z brzegu - poza wezbraniami - jawiła mi się jako spokojna, harmonijna, kojąca emocje. Kiedy jednak zanurzyłam się w nurt Wisły, szczególnie w jej dalszym biegu, za Krakowem, rzeka pokazała, że jest prawdziwym żywiołem. Okazała się niepokorna i majestatyczna. Każdego dnia uczyłam się szacunku do niej - opowiada.

Wisła w Krakowie
Archiwum prywatne Matylda Wejdman

W Krakowie dziki charakter Wisły Matylda dostrzega w ukrytych, wciąż strzegących swych tajemnic miejscach, jak pozostałości lasu łęgowego w Przegorzałach. To prawdziwa dżungla, ukryta pośród miejskiego zgiełku.

- Coraz większa jest świadomość unikalności przyrodniczej Wisły i tego, że należy ją chronić. To zmiana, która cieszy. Cenne jest również zwrócenie uwagi przez włodarzy naszego miasta na potencjał królowej. Jest przez nich otaczana opieką. Powstają też coraz to ciekawsze inicjatywy kulturalne, mające na celu powrót ludzi nad Wisłę - podkreśla Matylda.

Cieszy ją również fakt, że na Bulwarze Rodła powstała przystań dla historycznych, drewnianych łodzi. - Powrót "drewniaków" na rzekę to trend, który w ostatnich latach pojawia się na całej rozciągłości Wisły, a swój początek wziął właśnie w Krakowie. Drewniane, zwykle płaskodenne łodzie jak galary, baty, byki czy pychówki wyróżnia fakt, że swą budową dostosowują się do charakteru rzeki (m.in. licznych mielizn), zamiast dostosowywać ją do swoich potrzeb - dodaje.

Beton

Królowa rzek jest miejscem życia dla wielu roślin i zwierząt: mimo że w Krakowie jest ona uwięziona w betonie, wciśnięta w miejski krajobraz, otoczona zabudową, skomercjalizowana, więc warunki przyrodnicze pozostawiają wiele do życzenia.

- Krakowski odcinek Wisły - odcięty stopniami wodnymi Kościuszko poniżej Tyńca oraz Dąbie poniżej dzielnic Podgórze i Dąbie - ma w swoim górnym biegu szerokie pasy roślinności nadbrzeżnej oraz pozostałości lasu łęgowego w Przegorzałach, które stanowią enklawę dla wielu gatunków roślin i zwierząt - mówi Artur Klaczak z Wydziału Hodowli i Biologii Zwierząt Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.

Okazuje się, że do panujących w Wiśle warunków świetnie przystosowały się m.in. ryby, żyjące na jej uregulowanym odcinku.

- Wyszukują dla siebie miejsc, w których mogą żerować, schronić się przed drapieżnikami i złożyć ikrę. W najtrudniejszej sytuacji są tzw. ryby reofilne, czyli lubiące szybki nurt oraz dno usłane wypłukanym z mułu żwirem. Takie odcinki mogą znaleźć dopiero poniżej stopnia Przewóz. Niestety, jeśli spłyną tak nisko, nie mogą zawrócić w górę do Krakowa, ponieważ stopnie wodne nie posiadają urządzeń, umożliwiających migrację ryb w górę rzeki - dodaje Artur Klaczak.

W krakowskim odcinku Wisły żyje ponad 20 gatunków ryb. Najliczniejsze z nich to: leszcze, klenie, bolenie, sumy, szczupaki, płocie, trafiają się nawet pochodzące z zarybień węgorze. Niestety zdarzają się także gatunki obce, na przykład czebaczek amurski, bass słoneczny czy karaś srebrzysty.

- Łatwo się rozmnażają, zajmują nisze pokarmowe gatunków rodzimych, ograniczając ich bazę pokarmową, a przez to także liczebność - mówi Artur Klaczak. - Często są to gatunki, które żywią się ikrą, więc zmniejszają szanse rozrodcze ryb rodzimych. Nie są pożądane w naszych rzekach, jednak i z tym przyroda musi sobie poradzić. Dobra wiadomość jest taka, że ryby złowione na krakowskim odcinku Wisły można bezpiecznie jeść. Stężenia pierwiastków szkodliwych nie przekraczają norm i wciąż mają tendencje spadkowe.

Rzeka jest również przyjazna różnego rodzaju roślinom: tam, gdzie brzeg Wisły jest niski i miękki, rosną jeżogłówki, przetaczniki i kwitnące dużymi baldachami kropidła. W wodach rzeki spotykamy natomiast: rdestnicę połyskującą, jaskier rzeczny czy moczarkę kanadyjską.

Jak chodzi z kolei o zwierzęta, to na brzegu królowej polskich rzek możemy spotkać bobry, wydry, piżmaki, lisy, jenoty, norki amerykańskie, borsuki, jeże, sarny, dziki, a także liczne gatunki drobnych gryzoni, które na styku lądu i wody znajdują dla siebie odpowiednie warunki.

Wisła w Krakowie
Aneta Żurek W Krakowie długość rzeki Wisły wynosi prawie 40 kilometrów

Nad krakowską Wisłą licznie występują też kaczki, łabędzie, rybitwy, mewy i zimorodki, ale trafiają się również ptaki bardzo rzadkie, jak np. mewa blada, kaczka srokata, sterniczka, łabędź krzykliwy czy szablodziób. Szczególną ptasią ostoją jest wspomniany las łęgowy w Przegorzałach, nazywany "polską nadrzeczną Amazonią", będący rajem dla słowików, świerszczaków, strumieniówek, puszczyków czy dzięciołów, w tym bardzo rzadkiego dzięcioła zielonosiwego.

Duża ilość martwego drewna w lesie łęgowym sprzyja też rzadkim gatunkom chrząszczy, których nie spotkamy w lasach gospodarczych. Na brzegach i pod powierzchnią żyją żaby, jaszczurki, węże, a także małże. Ich istnienie zależy od czystości wody, zachowania naturalnych żerowisk i lęgowisk, a także tego, co znalazło się na dnie i wzdłuż brzegów rzeki.

Ciemność

Jednak Wisła nie tylko daje życie. Ma również ciemne oblicze. Co roku giną w niej ludzie. Czasami pijani, innym razem odurzeni narkotykami. W rzece toną również samobójcy. Bywa też, że okoliczności śmierci pozostają tajemnicą. Z danych małopolskiej policji wynika, że w ubiegłym roku życie w Wiśle straciło sześć osób. Ale czy wiemy o wszystkich jej ofiarach?

Mroczną stronę królowej polskich rzek doskonale znają policjanci z komisariatu wodnego, który swoją siedzibę ma przy samej Wiśle. Łódź jest cały czas zwodowana, a funkcjonariusze nieustannie gotowi do ratowania życia tych, którzy wpadną w objęcia rzeki.

Bywa, że silnik łodzi trzeba odpalić nocą. Tak było początkiem lutego, gdy o godzinie pierwszej asp. szt. Rafał Zakrocki, który pełnił dyżur w komisariacie wodnym, musiał wypłynąć w ciemność, by odszukać w niej 26-letniego chłopaka, który według relacji świadków skoczył z mostu Zwierzynieckiego do Wisły. Policjant niewiele widział, ale w końcu odnalazł wzrokiem młodego mężczyznę, który ledwo utrzymywał się nad powierzchnią wody. Zimą jej temperatura spada do 2 stopni Celsjusza (latem potrafi wzrosnąć do 20).

Zakrockiemu udało się w pojedynkę wyciągnąć chłopaka na pokład łodzi. Policjant okrył go kocem ratunkowym. Później po 26-latka przyjechała karetka pogotowia. Był wychłodzony, ale przytomny.

Tym razem Wisła okazała się litościwa.

- Podczas akcji ratunkowej liczy się przede wszystkim czas - mówi asp. szt. Dariusz Burek z Komisariatu Wodnego Policji w Krakowie, w którym pracuje obecnie 17 osób. - Im szybciej udzielona pomoc, tym większe szanse na przeżycie osoby, która znalazła się w Wiśle - dodaje policjant. Śmierć w wyniku utonięcia jest okrutna. Płuca ofiary są zalewane wodą, a następnie dochodzi do gwałtownego uduszenia.

Komisariat Wodny Policji w Krakowie został wybudowany w latach 70. ubiegłego wieku. Od tamtej pory kierowało nim dziewięciu komendantów, licząc z obecnym: podinsp. Sławomirem Halatem. Na przestrzeni wielu lat kolejni pracujący tam policjanci mogli obserwować, jak zmienia się Wisła.

- Dziś oprócz roli przemysłowej pełni funkcję głównie ozdobną i rekreacyjną - mówi Burek. - Z roku na rok przybywa pasjonatów żeglugi śródlądowej, a co za tym idzie po rzece pływa coraz więcej jachtów rekreacyjnych - zauważa.

Przypomina, że również w przeszłości królowa polskich rzek była ważna z punktu widzenia mieszkańców Krakowa. - Liczne odnogi pełniły naturalną ochronę przed potencjalnym wrogiem, a rzeka dostarczała wody pitnej i pożywienia - dodaje policjant.

Dziś przez zrzuty ścieków z małopolskich kopalń jest tak mocno zasolona, że o piciu wody z Wisły nie ma mowy. - Nie można jej też wykorzystywać do podlewania roślin, bo doszłoby do zasolenia gleby, a to doprowadziłoby do ich obumierania - dopowiada dr Mariusz Czop z Wydziału Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Wylicza, że w ciągu doby do Wisły i Odry wpływa około pół miliona metrów sześciennych zasolonych wód z odwadniania śląskich i małopolskich kopalń.

Wisła nie tylko została mocno zasolona, ale straciła również swoje północne ramię, które przepływało przez Kraków do XIX wieku. - Rzeka płynęła wzdłuż współczesnej ulicy Dietla i alei Daszyńskiego. Pamiątką po starej Wiśle jest dziś nazwa ulicy Starowiślnej. W latach 1905-1909 uregulowano rzekę w jej obecnym korycie. Utworzono też Bulwary Wiślane - przypomina asp. szt. Dariusz Burek.

Powódź

Bywało, że po ulewnych deszczach przepełniona po brzegi, wzburzona królowa polskich rzek występowała z koryta. Nikt się tego nie spodziewał. Wydawało się bowiem, że nawet przy przekroczeniu stanu alarmowego miastu nic nie grozi. Spokój mieszkańców był spowodowany tym, że już końcem XVIII w. zaczęto zabezpieczać Kraków przed ewentualnym atakiem żywiołu, budując wały przeciwpowodziowe.

Wisła w Krakowie
Marcin Banasik Wisła w Krakowie

Mimo to w 1813 r. Kraków dotknęła potężna powódź: największa w historii miasta. Zalane zostały m.in. dzielnice Piasek, Grzegórzki, Dębniki, Zakrzówek, Ludwinów oraz dzisiejsze Planty i Błonia. Woda otoczyła wzgórze wawelskie, tworząc z niego wyspę.

Po roku 1870 zaczęto regulować Wisłę od Krakowa do Niepołomic. Pojawiły się również plany poszerzenia koryta rzeki pod Wawelem oraz budowy przekopu od Pychowic przez Dębniki do ujścia Wilgi, tzw. kanału ulgi, odprowadzającego nadmiar wody z ominięciem koryta u stóp Wawelu.

Kolejne znaczące powodzie następowały w latach: 1903, 1939, 1960, 1970 i 1997. Ostatnia powódź przeszła przez Kraków w maju 2010 roku.

- Według naszych analiz w czasie powodzi w 2010 roku przez Kraków mogło przepłynąć mniej więcej tyle samo wody, co podczas katastrofalnej powodzi z 1813 roku, kiedy na wodowskazie krakowskim najwyższy poziom wody osiągnął wartość +995 - mówi dr inż. Andrzej Wolak z Katedry Geoinżynierii i Gospodarki Wodnej Wydziału Inżynierii Środowiska i Energetyki Politechniki Krakowskiej.

Fala kulminacyjna przeszła przez Kraków 18 maja 2010 roku. Na wodowskazie na Bielanach Wisła osiągnęła poziom +956 cm. Było to o 80 cm więcej niż w roku 1997. Po przerwaniu wałów w rejonie ul. Na Zakolu Wisły powstała wyrwa o długości 10 m. Woda zaczęła wlewać się w rejon remontowanej ulicy Nowohuckiej, zalała całą ul. Saską, odcinając Płaszów od centrum miasta.

- Kraków zmagał się z powodziami mniej więcej co dziesięć - dwadzieścia lat. Żeby oszacować czas, posługujemy się określeniem przepływ procentowy. Przepływ jednoprocentowy oznacza statystyczne niebezpieczeństwo powodzi, które może wystąpić raz na sto lat, chociaż oczywiście może się zdarzyć jutro. Niestety, im dłuższy jest odstęp czasu między kolejnymi wezbraniami, tym te wezbrania mogą być większe - mówi Wolak.

I dodaje, że także współcześnie może się zdarzyć, że przyjdzie przepływ, który nas poturbuje i tego nie potrafimy przewidzieć. Chociaż - odpukując w niemalowane - jest rok 2023 i od ostatniej powodzi minęło już 13 bezpiecznych lat.

Dziś na terenie Krakowa mamy wały przeciwpowodziowe i inne zabezpieczenia na wypadek wysokiej wody. Czy istnieją w mieście miejsca, które nie są w pełni bezpieczne?

- Gdyby takie miejsca były, wówczas bym jak ten Rejtan codziennie pojawiał się przed Wodami Polskimi. W 2010 roku sam byłem ofiarą powodzi. To, co się wtedy stało, bardzo nas zaskoczyło. Wcześniej przez lata myśleliśmy, że nawet jeśli przyjdzie potężna fala, to przerwie wały gdzieś powyżej i nie zagrozi miastu - dodaje dr inż. Andrzej Wolak.

Z powodziami tak już jest, że im rzadziej występują, tym bardziej o nich zapominamy i tym bardziej nas zaskakują.

Okno

Niepokorną, majestatyczną, dającą i odbierającą życie Wisłę Matylda Wejdman codziennie pokazuje ludziom z pokładu galara.

- Jest oknem na wiślany świat dla tych, którzy jeszcze nie byli na rzece. Życzyłabym nam wszystkim, aby przyszłość Wisły szła w zrównoważonym kierunku. Pamiętajmy, że rzeka była przed nami i po nas pozostanie - kwituje Matylda.

Jolanta Tęcza-Ćwierz, Bartosz Dybała

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.