Tomek zginął wracając do domu, przygnieciony potężnym słupem. Ale to, co dokładnie stało się w Bibicach, wciąż pozostaje owiane tajemnicą.
Tej fatalnej nocy, z 30 września na 1 października, 18-latek wracał z urodzin swojego kolegi. Przyjęcie odbywało się w okolicznej remizie strażackiej, w samym centrum Bibic, niewielkiej, spokojnej miejscowości pod Krakowem. Tomek bawił się z przyjaciółmi między godziną 20. a 22, po czym postanowił wrócić do domu. Ale tam już nie dotarł. O 2. w nocy koledzy bawiący się w remizie znaleźli go niewiele dalej, przygniecionego potężnym słupem. O tym, co stało się tamtej nocy niewielu chce mówić. I choć przesłuchano już pierwsze osoby obecne na urodzinach, sprawa wciąż pozostawia więcej pytań niż odpowiedzi.
Dziwne zachowanie
- Jeszcze chwilę przed wyjściem na urodziny zdążył nam powiedzieć, że wróci rano. Chciał zostać do końca imprezy, bo były to urodziny jego najbliższego kolegi, znali się od zerówki - mówi Anna G., mama chłopca.
Czytaj więcej, a dowiesz się co spowodowało śmierć chłopaka i kto odpowie za jego tragedię.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień